Alicja Robakiewicz

Archiwum Historii Mówionej
Alicja Robakiewicz z domu Berling, urodzona 4 marca 1930 roku w Warszawie.

  • Proszę powiedzieć, co robiła pani przed 1 września 1939 roku?

Przed 1 września chodziłam do szkoły, byłam uczennicą szkoły powszechnej. Po skończeniu szkoły powszechnej, (ponieważ Niemcy zlikwidowali szkoły średnie), chodziłam do gimnazjum, [które funkcjonowało] pod nazwą szkoły zawodowej bieliźniarskiej, [ponieważ zamknięto szkoły ogólnokształcące. Dla pozoru musiałyśmy wykonywać usługi dla wojska. Była możliwość inspekcji niemieckiej i represji w stosunku do uczniów i nauczycieli].

  • Gdzie państwo mieszkaliście przed wojną?

Mieszkaliśmy cały czas, i przed wojną i w czasie wojny w Warszawie, przy ulicy Lwowskiej 3 mieszkania 16.

  • Proszę przypomnieć, jaka atmosfera panowała w pani domu przed wojną.

Przed wojną mama nie pracowała, otrzymywała alimenty od ojca, ponieważ rodzice byli rozwiedzeni od 1934 roku. Atmosfery jakiejś politycznej nie przypominam sobie.

  • Była pani blisko związana z ojcem?

[Tak. Bardzo kochałyśmy ojca i starałyśmy się dużo z nim przebywać. Do 1934 roku w Wilnie, gdzie był dowódcą 6. Pułku Piechoty Legionów. Jeździłyśmy z nim na ćwiczenia, na Pohulankę. Potem w Kielcach, gdzie dowodził 4. Pułkiem Piechoty Legionów]. Byłam [z nim] codziennie w pułku, który był pod Kielcami, na Bukówce. [Uczyłam się strzelania]Tak, że widziałam, byłam wciągnięta w życie wojskowe.

  • Proszę powiedzieć, jak zapamiętała pani wybuch wojny?

1 września byliśmy w Warszawie. [Obudziły nas samoloty i wybuchy. Myślałyśmy początkowo że to ćwiczenia. Ale to była wojna]. Pamiętam zwłaszcza 3 września, kiedy Anglia i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom. Były wielkie demonstracje w Warszawie, razem z ojcem byłam pod ambasadą angielską i czeską. Pamiętam, że tam przemawiał ambasador i prosił żebyśmy wyzwolili jego ojczyznę. Był nastrój bardzo podniosły, patriotyczny, [wszyscy byli pewni zwycięstwa, że pójdziemy do Berlina. Później było dwadzieścia sześć dni ciężkiego oblężenia, nalotów bomb, pożarów].

  • Pamięta pani pożegnanie z ojcem?

[Ojciec przed samą wojna przeszedł na emeryturę. Usiłował jednak uzyskać przydział do wojska, bezskutecznie. 4 czy 5 września] wyszedł z Warszawy w cywilnym ubraniu, w moim berecie. [Żegnałysmy go z wielkim smutkiem nie wiadomo było czy nie na zawsze]. Usiłował [w drodze] organizować jakąś obronę z rozbitych oddziałów. Ale to się nie udało. Dotarł do Wilna. [Wkrótce weszli bolszewicy] i ogłoszono rejestrację oficerów Wojska Polskiego i on się zgłosił. Został zarejestrowany, ale puszczony wolno do domu. Potem chciał sprowadzić nas do Wilna, wydawało mu się, że tam będzie bezpieczniej.
Chciał dostać przepustkę do strefy niemieckiej i wtedy został zdradzony: „Nie wierzcie. To jest oficer, ja go znam”. [Został aresztowany i przewieziony wraz z innymi do obozu w Starobielsku.


  • Może pani powiedzieć dokładnie o tych wydarzeniach?

Na wiosnę 1940 roku [zaczęto partiami wywozić oficerów z obozu]. Najpierw [ogłoszono], że obóz zostanie rozwiązany i rozpisano ankietę, dawano tym oficerom trzy możliwości: albo pozostanie w Związku Radzieckim, albo wyjazd albo do niewoli niemieckiej albo wyjazd do państwa neutralnego. Większość oczywiście chciała wyjechać [do neutralnego kraju]. Ojciec nie dowierzał tej ankiecie, że [istnieje możliwość wyjazdu].

  • Skąd miał takie podejrzenia, dlaczego nie dowierzał?

„Nie dowierzał” to moje sowa, nie ojca. [Przypuszczenie moje wynika z faktu, że ojciec znał bolszewików, walczył z nimi w 1920 roku. Nie ufał im wiedząc, że nie podpisali Konwencji Genewskiej. Usiłował przekonać kolegów, niestety bezskutecznie]. Ojciec przemyślał dużo wcześniej, sytuację Polski. Wiedział, że Niemcy zmierzają do zniszczenia Polski i Polaków. Uważał, że większa możliwość ocalenia kraju jest we współpracy ze Związkiem Radzieckim. Jeżeli Polska będziemy toczyć wojnę ze wszystkimi, i ze Związkiem Radzieckim i z Niemcami, to zostanie zupełnie zniszczona i przestanie istnieć. [Nie liczył] na pomoc ze strony aliantów. [Z drugiej strony przewidział że musi dojść do wojny między Niemcami a ZSRR. I wtedy dużo lepiej dla Polski jest być po stronie ZSRR].
Ankietę w obozie wypełnił zgłaszając chęć pozostania w Związku Radzieckim. Ojciec i pięćdziesięciu kilku innych oficerów zostali przeniesieni do obozu w Griazowcu i jeszcze drugiego obozu. Było tam kilkudziesięciu oficerów o różnych poglądach, niekoniecznie tych, którzy wypełnili ankietę [zgłaszając chęć pozostania]. Był tam również [znany malarz] Czapski. Później napisał „Wspomnienia z nieludzkiej ziemi”.
Ci, którzy chcieli współpracować ze Związkiem Radzieckim [w walce przeciwko Niemcom (był to rok 1940)] zostali umieszczeni w małym obozie, już w dużo lepszych warunkach, w Małachówce i zaczęli opracowywać plany [tej wojny].
[W czerwcu] 1941 roku wybuchła wojna niemiecko-rosyjska i [już rząd polski na emigracji zawarł układ zwany układem Sikorski-Majski w sprawie utworzenia polskiego wojska do walki przeciwko Niemcom. Dowódcą tej armii został wyznaczony generał Anders. Grupa z Małachówka dołączyła do Armii Polskiej].
W uzgodnieniu z aliantami i ZSRR armia ta, licząca sto tysięcy ludzi została wyprowadzona do Iranu. Ostatnim stanowiskiem ojca w Armii Andersa było dowodzenie baza ewakuacyjną w Krasnowodsku nad morzem Kaspijskim, skąd wypływały statki do Iranu.

  • Co opowiadał ojciec? Dlaczego ojciec zdecydował się zostać?

Ojciec zdecydował się zostać, bo uważał, że [wyjście wojsk] jest rodzajem zdrady wobec półtora miliona Polaków, którzy zostają [w Rosji] na niepewne i gorsze warunki. Rosjanie [potępiali wyjście wojsk Andersa, ponieważ sami byli w trudnej sytuacji], walczyli pod Stalingradem.


  • Jaki był stosunek Rosjan do Polaków, opowiadał o tym tata?

Rozmawiałam sama z kobietami, które były później w armii ojca i mówiły, że po wyjściu Andersa, zostały przeniesione z zesłania do więzienia.
Ojciec nadal czynił starania, żeby można było utworzyć armię polską, która walczyłaby [z Niemcami].

  • Czy ojciec miał świadomość, co się stało z częścią oficerów polskich?

Ojciec był komendantem bazy ewakuacyjnej wojsk Andersa w Krasnowodsku.


  • Chodzi mi o wcześniejszy okres, czy ojciec wiedział, co się stało w Katyniu, opowiadał o tym?

To nie było wiadome jeszcze w momencie wyjścia Andersa. Te groby zostały odkryte chyba w 1942 roku, wtedy już kiedy armia polska dowodzona przez ojca już się tworzyła. Wiedział o tym, tak.
W swoim czasie odbył rozmowę z Mierkułowem, który zajmował [wysokie] stanowisko w rządzie rosyjskim, bo poszukiwał oficerów do armii. Mieli żołnierzy, [a owało] oficerów do armii. [Mierkułow powiedział], że tych ludzi nie ma w Związku Radzieckim. Wersje były różne: albo uciekli do Mongolii albo oddaliśmy ich Niemcom. [Powiedział], że popełnili wielką pomyłkę w stosunku do tych ludzi. [Później] Niemcy odkryli groby.
Ojciec [to głęboko przeżył]. Tylko, jak mówił, posługiwał się głową, a nie sercem. Uważał, że to nie jest moment do wytaczania procesu, kiedy wojna jest nieukończona i los Polaków w dużej części zależy od Rosjan.
Potem ta polska armia poszła na front.

  • Opowiadał, jakie miał trudności w tworzeniu tej armii?

Nie. Rosjanie bardzo zwalniali ludzi z obozów do tej armii, łatwiej niż do armii Andersa, [do której ludzie przedzierali się z trudnością]. Tutaj [Rosjanie] zachęcali do wstąpienia do armii. O tym wszystkim dowiedziała się pani już po wojnie?
Tych wszystkich szczegółów oczywiście dowiedziałam się dopiero po wojnie.
[O tym, ze Zygmunt Berling, legionista tworzy w ZSRR polską armię dowiedzieliśmy się z prasy niemieckiej].

  • Dostawała pani jakieś listy od ojca w czasie wojny?

Listy? Tylko ze Starobielska. Te listy niestety zostały, [kiedy] Warszawa była ewakuowana po Powstaniu. Nie dało się wszystkiego zabrać, [zimą wszystko zostało zalane i zniszczone].

  • Co działo się z panią w czasie okupacji?

Co robiłam? Początkowo chodziłam do szkoły powszechnej, potem średniej, już tajnej. [Nie brałam udziału w konspiracji. Pomagałam mamie, której ciężko było utrzymać dom. Żyłyśmy bardzo skromnie].
Wybuch Powstania zastał nas w Warszawie. Pamiętam doskonale pierwsze dni, wielki entuzjazm, [że nareszcie przyszła wolność]. Nagle się okazało, że cała ulica jest we flagach. To było wielkie przeżycie.

  • Pani była z mamą i z siostrą?

Z mamą i z siostrą. W czasie Powstania było zawieszenie broni, [można było opuścić Warszawę]. My zostałyśmy, jeszcze liczyłyśmy na to, że przyjdzie pomoc, że Powstanie zwycięży. Opuściłyśmy Warszawę dopiero 5 października.

  • Czy ktoś w czasie Powstania wiedział o tym, że generał Berling to pani ojciec?

Wiedzieli. Tak. Pewno tak w cichości ducha liczyliśmy na jakiś znak od niego, ale nie przysłał. Właściwie trzeba mu to na plus zaliczyć, że nie narażał nikogo dla swoich osobistych spraw. Potem poprzez wojsko dostaliśmy od ojca list, bardzo serdeczny list. W tej chwili nie mam go w domu.

  • W którym to było roku?

Przez misję sowiecką udało się nam uzyskać przepustkę do Moskwy.

  • W którym roku dostałyście panie list?

W 1945. Ojciec go pisał jakoś zaraz po Powstaniu, wtedy kiedy już się znalazł w Moskwie. [Pisał, że był tak blisko nas, po drugiej stronie Wisły a teraz daleko w Moskwie i nie wiadomo, kiedy się zobaczymy].
Wojsko, [które tworzył] poszło na front, stoczyło bitwę pod Lenino, gdzie spotkało się z iem pomocy ze strony armii sowieckich, sąsiadujących [z polskim] i poniosło wielkie straty. [We wrześniu 1944 roku polskie wojsko brało udział w zdobyciu Pragi], doszło do Wisły.
Rokossowski dowodził frontem i [manewr] zdobycia Pragi poprowadził tak, że umożliwiło to Niemcom wysadzenie mostów. Warszawa został odcięta]
  • Jak ojciec wspominał samo Powstanie, co mówił?

[Oceniał] tragicznie. [Mówił], że był to wielki błąd. Nie istniało porozumienie między Armią Krajową i [wojskiem rosyjskim, w tym również z armią polską]. Ale uważał, że [jako Polak, stojąc na prawym brzegu Wisły nie może bezczynnie patrzeć, jak płonie jego stolica. Zdecydował o udzieleniu pomocy Warszawie z marszu, zaraz po zdobyciu Pragi. Liczył na zaskoczenie Niemców. Otrzymał wiadomość, że na Czerniakowie], trzyma się grupa [powstańców], która pilnie oczekuje pomocy.
To wymagało przygotowań. 13 września [została] zdobyta Praga. Ojciec zarządził przeprawę na 15 września na godzinę dwudziestą. desantu Miała dokonać tego 3 dywizja jego armii. [Zawiadomiono go], że przeprawa została odłożona na dwudziestą pierwszą, pojechał [na front i dowiedział się od generała Garlickiego ze jest rozkaz] od Rokossowskiego, że nie wolno [spuszczać] pontonów na wodę przed godziną czwartą rano. Stracono osiem godzin [i możliwość] zaskoczenia Niemców. Ojciec zażądał od dowódcy frontu wsparcia artylerii i lotnictwa. [Przeprawa odbyła się] z opóźnieniem, [co przyniosło wielkie straty.
Walki o utrzymanie przyczółka na Czerniakowie były bardzo ciężkie. Przyczółka nie udało się utrzymać. Niemcy go zdobyli].
Za pomoc udzieloną Warszawie ojciec został odwołany z dowództwa armii do Lublina. Jego miejsce zajął generał Korczyc. Ofensywa [rosyjska zatrzymała się na Wiśle aż] , do stycznia 1945 roku.
Ojciec w ramach KRN, dostał nadzór nad bezpieczeństwem. Stwierdził, że panuje wielkie bezprawie, że aresztują ludzi bez sądu, bez postawienia zarzutów, że są grabieże, i wystąpił z wnioskiem o ukaranie Radkiewicza, który był odpowiednikiem ministra [bezpieczeństwa]. Następnego dnia dostał propozycję wyjazdu do Moskwy na szefa misji wojskowej. Ojciec się na to nie zgodził i wysłał tę sławną depeszę. Wydawało mu się, że tylko Stalin może [zmienić tę sytuację]. Został wezwany do Moskwy, ze Stalinem się już nie zobaczył. [Przyjął go] Bułganin, [który] oświadczył, że obecność [ojca] w Polsce jest w tej chwili niepożądana. Mógł wrócić do Polski dopiero po wyborach, które [miały odbyć się] na początku 1947 roku.

  • Gdzie ojciec wtedy przebywał, do 1947 roku?

Ojcu zaproponowano studia w Akademii Wojskowej imienia Woroszyłowi. Nie mając nic [innego] do roboty, zgodził się i skończył te studia. Po skończeniu studiów jeszcze ciągle nie dostawał pozwolenia na powrót do Polski. [Wrócił po wyborach w 1947 roku, kiedy władza komunistyczna była już utrwalona].
[Ojciec planował, że po zakończeniu wojny, w Polsce odbędą się wolne wybory, w których naród sam wybierze ustrój. Okazało się to niespełnionym marzeniem].

  • Proszę jeszcze opowiedzieć, jak przyjechała pani z siostrą do ojca.

[Przez misję wojskową otrzymałyśmy przepustki na dwutygodniowy pobyt. Leciałyśmy do Moskwy z] delegacją rządową, którą witali na lotnisku. Ojca nie było, [nie chciał spotkać ludzi, którzy skazali go na wygnanie].

  • To było w 1945 roku?

Tak. [Zawieziono nas samochodem do domu, gdzie ojciec mieszkał. [Czekał na nas na ulicy], powitaliśmy się bardzo serdecznie. [Ojciec ożenił się, miał małego syna. Wiedziałyśmy o tym już wcześniej z listów]. Opowiadał nam o swoich [decyzjach i] losach. Była to pasjonująca historia.

  • Rozmawialiście państwo z ojcem o sytuacji w Polsce?

[Rozmowy dotyczyły głównie naszych prywatnych spraw, chociaż oczekiwałyśmy wyjaśnień, dlaczego został zmuszony do opuszczenia Polski.
Nie byłyśmy wyrobione politycznie, chociaż w czasie okupacji podziwiałyśmy i sprzyjałyśmy stronie akowskiej.
Pierwszym zgrzytem był widok osławionego plakatu „AK zapluty karzeł reakcji”. Ojciec wybrał przyjaźń z ZSRR jako sytuację dla Polski najlepszą. Oczekiwał po wojnie wolnych wyborów, jednak na czas wyborów został z Polski usunięty. Trudno było rozmawiać na tematy polityczne, ponieważ] w domu, w którym mieszkał każdy był podsłuchiwany. Ojciec zdawał sobie sprawę z tego, że nawet jego kierowca jest agentem.
[Opowiadał o swoich wyborach w Starobielsku, potem w momencie wyjścia wojsk Andersa].

  • W jakich okolicznościach rozmawiała pani z ojcem na tematy polityczne, kiedy to było – to było w czasie tej wizyty w Moskwie czy później?

Na pewno w Moskwie to nie byłyśmy dojrzałymi osobami. Miałam piętnaście lat, siostra trzy lata więcej. Rozmowy miały miejsce już po jego powrocie.
Nigdy nie przestałam wierzyć w to, że ojciec jest wielkim patriotą i [robi to, co jego zdaniem jest najlepsze dla Polski i Polaków].

  • Wróćmy jeszcze do czasów Powstania. Jak wybuchło Powstanie pani znajdowała się w swoim mieszkaniu?

To było mieszkanie na piątym piętrze, raczej [szukałyśmy schronienia] na parterze.

  • Czy siostra była przez cały czas z państwem?

Tak, bo przy tej samej ulicy, Lwowskiej, był szpital powstańczy, [w którym była sanitariuszką]. Wpadała [czasem] do domu się umyć.

  • Może pani opowiedzieć, jak wyglądało pani życie codzienne podczas Powstania?

W tym rejonie akcji bojowych nie było. Pamiętam pierwsze dni, kiedy nawet nie było barykady od strony Politechniki i można było swobodnie przejść przez plac. Potem zaczął się ostrzał i naloty, [spalono wszystkie narożne kamienice. Istniało] poczucie zagrożenia życia, [chociaż walk w tym rejonie nie było].

  • Jak było z jedzeniem?

Mama miała kaszę jęczmienną, [którą wyłącznie się żywiłyśmy. W czasie zawieszenia] broni, ciotka wybrała się do [browarów] Haberbuscha, [skąd] przyniosła jęczmień. Kręciło się [go przez maszynkę do mięsa i po ugotowaniu] jadło. Do pewnego czasu była woda [w kanalizacji], potem [wykopano] studnię na podwórzu [Wydziału] Architektury, na rogu Koszykowej i Lwowskiej. Stamtąd przynosiło się wodę.
Nie brałam udziału w walce bezpośrednio, ale [całym sercem] byłyśmy po stronie powstańców.

  • Jakie jest pani najgorsze wspomnienie z Powstania?

[Na naszej ulicy walk nie było. Były bombardowania, pożary. I ogromny napływ przerażonej ludności z sąsiednich dzielnic. Często chorych i rannych].

  • Jakie jest pani najlepsze wspomnienie z Powstania?

Pamiętam ten pierwszy dzień z flagami [na każdym domu], wielki entuzjazm, że [nadeszła] wolność. [I najgorszy: opuszczenie domu na rozkaz: Raus!. I wyszliśmy z małymi plecakami]. I jakoś cudem [udało się uniknąć] Pruszkowa.

  • Przez cały czas była pani z mamą i z siostrą?

Z mamą i z siostrą. Jeszcze mieszkała z nami siostra mamy.

  • Co było później, gdzie się panie znalazły? Gdzie panie były po wyjściu z Warszawy?

Na piechotę doszłyśmy do Grodziska, potem jakimś wozem do Radomia, gdzie mieszkał brat mojego ojca. Potem już pociągiem do Łącka nad Dunajcem, gdzie [mieszkały siostry ojca. Tam byłyśmy do zakończenia wojny].

  • Kiedy wróciła pani do Warszawy?

W kwietniu 1945 roku, pamiętam obchody 1 Maja.

  • Państwa mieszkanie ocalało?

Ocalało, ale całą ulicę wtedy [zajęło] Ministerstwo Przemysłu i nas wysiedlono. Dali nam zastępcze mieszkanie, bardzo piękne.

  • Czy jakieś mogliście zabrać ze starego mieszkania jakieś rzeczy, jakieś pamiątki?

Tak. Zostały meble, bardzo zniszczone, bo to było ostatnie piętro, więc dach zniszczony. Nie było nic do spania. To wszystko było oczywiście okradzione dokumentnie.

  • Jak ojciec wrócił do Polski, gdzie mieszkał? Kontaktowała się z nim pani?

Ojciec mieszkał najpierw krótko w Krakowie, a potem przeniósł się do Warszawy. Mieszkał [przy] ulicy Flory 4. Wtedy dostał zadanie utworzenia Akademii Sztabu Generalnego. Na tym stanowisku był do 1953 roku. Potem zwolnili go z wojska.


  • Czy chciałaby pani na zakończenie opowiedzieć coś o ojcu, jak zapamiętała go pani?

[Od dzieciństwa aż do końca jego życia pamiętam go jako ojca kochającego i kochanego. Przy tym wymagał od nas pracy w nauce, potem rozwoju zawodowego, rzetelności i uczciwości. Był wymagający zarówno od siebie, jak od innych. Budził szacunek swoją odwagą i niezależnością sądów. Znał języki obce, niemiecki, francuski, angielski i rosyjski. Wykształcony w gimnazjum klasycznym do końca życia cytował Sokratesa po grecku „Poznaj samego siebie”. Był człowiekiem mądrym, zaangażowanym w sprawy społeczne i polityczne. Odsunięty od stanowiska, ostrzegał władze, ze w wyniku ich błędów dojdzie do protestów społecznych. Nie doczekał strajku w Stoczni Gdańskiej. Zmarł 15 lipca 1980 roku].

Warszawa, 21 lipca 2005 roku
Rozmowę prowadził Tomasz Żylski
Alicja Robakiewicz Stopień: cywil Dzielnica: Śródmieście

Zobacz także

Nasz newsletter