Wiktor Tołkin „Ostoja”

Archiwum Historii Mówionej

Nazywam się Wiktor Tonkin, urodziłem się 21 lutego 1922 roku.

  • Gdzie pan walczył w czasie Powstania?


W okolicy Mazowieckiej, Traugutta, Czackiego. W tych okolicach strzelałem do Niemców, Niemcy do mnie.

  • Jakie to było zgrupowanie?


To była kompania „Lewara”.

  • Jaki miał pan pseudonim?


Miałem wtenczas pseudonim „Ostoja”.

  • Proszę coś powiedzieć o latach przedwojennych, o miejscowości, gdzie się pan urodził. Czym zajmowali się pana rodzice?


To była miejscowość Tołkacze, Tołkiny. Co moi rodzice robili? Ojciec był inżynierem, a mama prowadziła gabinet kosmetyczny, tak że jakieś pieniądze mieliśmy. Nie brakowało nam niczego.

  • Miał pan rodzeństwo?


Żadnego rodzeństwa nie miałem, byłem jedynakiem.

  • Jak pan zapamiętał wybuch wojny, wrzesień 1939 roku? Gdzie pan wtedy był?


W Kowlu. Ojciec był budowniczym domów kolejowych i wtenczas, przy wybuchu wojny, byliśmy w Kowlu.

  • Jak pan to zapamiętał?


Przykrość.

  • Jak to się stało, że pan się znalazł w Warszawie?


Z Kowla pojechaliśmy do Sokółki. W Sokółce byliśmy, mieliśmy tam rodzinę. Pojechaliśmy do Białegostoku i z Białegostoku do Warszawy. Ojciec miał swojego ministra, ministra budowy… Ojciec budował linie tramwajowe i kolejowe. […]

  • Gdzie pan mieszkał w Warszawie?


Na ulicy Mazowieckiej.

  • Należał pan do konspiracji?


Tak, należałem. Nie przyznawałem się do tego. Opowiadałem, że pracowałem, żeby zarobić na życie. Tak opowiadałem Niemcom.

  • Wybuch Powstania – 1 sierpnia 1944 roku zastał pana w Warszawie na Mazowieckiej?


Tak, na Mazowieckiej.

  • Walczył pan u „Lewara”? Na Mazowieckiej, Czackiego?


U „Lewara”, tak jest. Tam walczyłem.

  • Dostał pan jakąś broń? Miał pan broń w Powstaniu?

 

W Powstaniu miałem pistolet maszynowy. Ten pistolet mi wypadł z ręki, jak bombardowali nas Niemcy.

 

  • Był pan na barykadzie na Mazowieckiej czy na Nowym Świecie?


Była barykada. […] Bardzo dużo [czasu już] minęło, już nie bardzo pamiętam. W nocy czasami wszystko pamiętam, a potem nie mogę tego powtórzyć. Zabawne.

  • Jaki był pana najgorszy dzień w Powstaniu Warszawskim?


Właściwie nic najgorszego nie miałem. Miałem pistolet, strzelałem do Niemców, Niemcy do mnie, chowałem się i cały czas była taka zabawa.

  • Były „krowy”, „szafy”?


Na nas nie padały, bo myśmy byli za blisko Niemców, na Czackiego. Tak że na nas nie padały duże bomby.

  • Później wyszedł pan do niewoli, do obozu jenieckiego?

 

Tak, wyszedłem do niewoli, do Westertimke.

  • Jeszcze żyją pana koledzy z obozu?


Tak, jeszcze mam dwóch kolegów z tamtych czasów – Maćkowiak i Andrzej Ankiewicz, w Warszawie [mieszka].

  • Zaprzyjaźniliście się w obozie?


W obozie, tak jest. Miałem narzędzia, robiłem ryngrafy, takie rzeczy. Nade mną stał jakiś facet, taki biedny stał, z nosa mu prawie kapało. Jak skończyłem ryngraf i ktoś mi przyniósł chleb, tym chlebem podzieliłem się z tym biedakiem. To był Andrzej Ankiewicz.

  • Opowiadał, że to było coś niesamowitego, że obcy człowiek podzielił się z nim chlebem.


[To] właśnie ja się z nim podzieliłem.

  • Dlaczego pan się z nim podzielił?


Bo stał nade mną. Jak pracowałem, to stał i taki był nieszczęśliwy. Nos duży, kapało mu z tego nosa. Dałem mu chleb.

  • A z panem Maćkowiakiem w obozie pan się poznał?


Razem byliśmy w jednym baraku i wtenczas z Maćkowiakiem się poznałem.

  • Z czego pan robił ryngrafy?


W złocie przeważnie.

  • A w obozie?


W obozie w złocie robiłem.

  • Skąd pan brał złoto?


Głos z boku: Ludzie mieli złote papierośnice. [Mam] negatywy ryngrafów. […]

  • Pan z obozu wyniósł te negatywy?


Tak.

  • Inni przynosili panu złoto?


Tak, przynosili, jak chcieli, żeby zrobić taki ryngraf. […]

  • Przecież Niemcy robili bardzo dużo rewizji.


Ale nie widzieli tego.



  • Ile zajmowało panu czasu zrobienie takiego ryngrafu?


Kilka dni. [Miałem] ryngraf, [który] cały czas ze mną był.

  • Niemcy nie zerwali go panu?


Żeby nie zerwali, to musiałem chować.

  • Gdzie pan chował ten ryngraf, żeby Niemcy nie znaleźli?


Zawsze gdzieś można było schować, w but czy gdzieś.

  • Jak pan miał często rewizje, to przecież trudno było to schować.


Nie miałem często rewizji. Jak już byłem [w obozie], to już nie miałem rewizji.

  • Ryngrafy robił pan w dzień czy w nocy?


W dzień robiłem.

  • Żołnierze jakoś odwdzięczali się panu, przynosili jedzenie za to, że pan im robił ryngrafy?


Nie robiłem dla Niemców żadnych ryngrafów.

  • Dla jeńców, kolegów. Oni panu jakoś się odwdzięczali?


Owszem. Robiłem kolegom.

  • Przynosili panu za to jedzenie?


Miałem jedzenie. Oczywiście, że mi przynosili, dawali mi coś za to.

  • Dużo ryngrafów zrobił pan w obozie?


Trzy czy cztery, może pięć. Nie pamiętam już w tej chwili. Potem pracowałem w kartoflarni. W kartoflarni było bardzo wygodnie, bo mogłem obierać albo coś robić coś swojego.

  • Kiedy nastąpiło wyzwolenie?


Kanadyjczycy nas wyzwolili. Głos z boku: 28 kwietnia w nocy, o godzinie jedenastej.

  • Dlaczego pan wrócił do Polski?


Nie wróciłem, pojechałem do Belgii, do Brukseli na studia. Studia zacząłem od razu na drugim roku. Przyjęli mnie na drugi rok, bo już miałem zrobioną maturę. Dostałem wiadomość z Polski, że moi rodzice są w Gdańsku, ojciec odbudowuje port. Był z ministrem Kwiatkowskim, to był kolega ojca na studiach. Przyjechałem do rodziców na chwilę, miałem wrócić na swoje studia. Ale tu była blisko Politechnika, to zapisałem się na architekturę, była blisko uczelnia plastyczna, na plastykę się zapisałem i obydwie uczelnie skończyłem.

  • Jak doszło do tego, że pan zrobił pierwszy pomnik? Przecież pan jest twórcą bardzo wielu znanych pomników w Polsce.


Tak.

  • Czy zawsze było marzeniem pana, by rzeźbić?


[Nie pamiętam już, kto był] dyrektorem biura, które zajmowało się całą robotą przy pierwszym pomniku… I nikogo nie było [do zrobienia], tylko ja jeden, to mnie wzięli i zrobiłem pierwszy pomnik.

  • Następny jest Pomnik Zwycięstwa.


Pomnik Zwycięstwa to był pomnik wzięty z konkursu.

  • Później Zaślubiny Polski z Morzem, Kołobrzeg. Też konkurs?


Tak jest.

  • Ludziom Morza – w Gdyni.


To zrobiłem w czynie.

  • Pomnik Alfa Liczmańskiego, Gdańsk 1965 rok.


Tak jest, też zrobiłem.

  • Może coś powie pan o pomnikach: Walki i Męczeństwa w Stutthofie i Ku Czci Ofiar Obozu Zagłady w Majdanku?


Pomnik w Gdańsku – 100 000 ludzi zamordowano. Na Majdanku było 300 000. To były dwa obozy. Trzeci był Oświęcim – 400 000 Polaków zamordowano. Pomniki, zrobione przeze mnie, były monumentalne.

  • Dlaczego akurat taki kształt chciał pan nadać tym pomnikom, wielkie monumentalne bryły?


Bo nie las miał opowiadać te okropne rzeczy, które się tu działy, tylko musiała mówić bryła.

  • Cmentarz-Pomnik Bohaterów w Gdańsku Zaspie to pana ostatnie dzieło?


Nie, Majdanek był ostatnim dziełem. 300 000 ludzi tam zamordowano. Tam jest kopuła, brama i zejście. Opisałem to zresztą.

  • Dlaczego przyjął pan pseudonim „Ostoja”?


Nie pamiętam… To było rodowe zawołanie i dlatego to przyjąłem.

  • Ostoja-Koźmiński to jakaś pana rodzina?


Nie wiem, nie znam.

  • A Ostoja to było pana zawołanie rodowe?


Tak jest.

  • Jak wybuchło Powstanie, miał pan dwadzieścia dwa lata?


Tak.

  • Czy miał pan jakąś sympatię w czasie Powstania Warszawskiego, dziewczynę, narzeczoną?


Po Powstaniu.

  • Jakby pan miał znowu dwadzieścia dwa lata, poszedłby pan do Powstania Warszawskiego?


Tak.



Sopot, 29 pazdziernik 2008 roku
Rozmowę prowadziła Małgorzata Brama
Wiktor Tołkin Pseudonim: „Ostoja” Stopień: strzelec Formacja: Grupa „Krybar” Dzielnica: Mokotów

Zobacz także

Nasz newsletter