Relikt małego sabotażu

MOKOTÓW. Mało znana pamiątka z czasów wojny

Co warta jest szubienica ze swastyką nabazgrana na ścianie domu w al. Niepodległości 130? Badacze wojennej Warszawy twierdzą, że to bezcenny autentyk z czasów okupacji. Nie wykluczają, że namalował go bohater "Kamieni na szaniec" Jan Bytnar "Rudy". O zainteresowanie się malowidłem poprosił "Gazetę" historyk amator Zygmunt Walkowski: - Niebawem nic z niego nie zostanie. Jeśli nie spłucze go woda ściekająca z balkonu, to młodzi ludzie zamażą graffiti. Trzeba je jakoś zabezpieczyć, bo to unikatowy relikt sprzed przeszło 55 lat - zaapelował. Jest tu od wojny Pojechaliśmy na miejsce. Dużą, przedwojenną kamienicę z trzech stron otaczają: al. Niepodległości, ul. Ligocka i ul. Króżańska. Zatarty już nieco wizerunek szubienicy z wiszącą na niej swastyką znaleźliśmy na elewacji od ul. Ligockiej, około metra nad ziemią, w cieniu balkonu pierwszego piętra. Mimo działania czasu i lejącej się z góry wody dokładnie widać, że namalowano go niestarannie. Autorowi pewnie się spieszyło, bo w kilku miejscach czarna farba pociekła po ścianie. - To on jeszcze tam jest? Myślałam, że już go czymś zasmarowali. Człowiek tak się do niego przyzwyczaił, że nie zwraca uwagi - zdziwiła się Marta Kuzma, najdłużej mieszkająca w kamienicy. - Przeżyłam tu Powstanie Warszawskie. Tuż po wojnie poszłam do szkoły. Dokładnie pamiętam: w drodze na lekcje codziennie przechodziłam koło tej szubienicy. Musiała powstać w czasie okupacji, być może już podczas Powstania - stwierdziła. Inni mieszkańcy domu też zdali sobie sprawę ze znaczenia tego niepozornego malunku na ścianie. Gdy w latach 70. administracja remontowała elewacje budynku, nie pozwolili pomalować fragmentu z szubienicą. Również później, w stanie wojennym, pilnowali, by nikt nie zakreślił go antyrządowym hasłem. Dzieło "Rudego"? - Malowidło może być oryginalne, choć przyznam, że nigdy wcześniej o nim nie słyszałem - mówi Eugeniusz Ajewski, powstaniec z Mokotowa, zastępca dowódcy kompanii w pułku "Baszta". - Podobnych swastyk na szubienicach było w mieście dość dużo. Niektóre przetrwały wojnę. Zachowały się chyba jeszcze na domach przy ul. Gagarina i Narbutta. O malunku w al. Niepodległości 130 słyszał za to Jarosław Kuczyński, z wykształcenia artysta plastyk, z zamiłowania historyk i kolekcjoner powstańczych opasek. - Kiedyś, całkiem przypadkowo, spotkałem dziś już nieżyjącą matkę Janka Bytnara "Rudego", legendarnego harcerza Szarych Szeregów opisanego w "Kamieniach na szaniec". Powiedziała mi, że to jej syn namalował tę szubienicę. Jest to prawdopodobne, mieszkał przecież niedaleko stąd, w al. Niepodległości 159 - wspomina Jarosław Kuczyński. Lecz zaraz dodaje: - Nie wiem, ile w tym prawdy. Matka mogła wyolbrzymiać zasługi ukochanego syna. - Całkiem możliwe, że to dzieło Janka - potwierdza Stanisław Sieradzki "Świst", niegdyś podwładny "Rudego". - On malował takie rzeczy. Był w tym kontynuatorem "twórczości" swego przyjaciela Tadeusza Zawadzkiego "Zośki". Może do muzeum Pozostawienie niezabezpieczonego malowidła na ścianie grozi jego całkowitym zatarciem i pomazaniem graffiti. Kazimierz Sztarbałło z Urzędu Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków zapowiedział, że dziś je obejrzy i zdecyduje, co dalej robić. - Słysząc relacje mieszkańców, przypuszczam, że szubienica naprawdę pochodzi z tamtych czasów. Oczywiście można jeszcze dokładnie przebadać pigmenty farby, ale to bardzo trudne i kosztowne przedsięwzięcie - mówi Kazimierz Sztarbałło. - Po dokonaniu drobnych zabiegów konserwatorskich powinno się ten relikt przykryć przezroczystą płytką z pleksi i zamieścić obok notkę o jego historii. Tak jak na tabliczkach Miejskiego Systemu Informacji - proponuje. Stanisław Maliszewski z Muzeum Powstania Warszawskiego (obecnie mieszczącego się w Muzeum Historycznym m.st. Warszawy) ma inny pomysł. - Można zdjąć zamalowany fragment tynku i przenieść do muzeum. Technicznie nie jest to przecież trudne - twierdzi. Jednak Kazimierz Sztarbałło jest temu przeciwny: - Niech ten obrazek pozostanie w miejscu, gdzie został namalowany. Tylko tu ma prawdziwą wartość.

Zobacz także

Nasz newsletter