Rozmowy kombatantów o broni (automatycznej)

Rozmowy kombatantów o broni (automatycznej) "Czy pan wie, że pistolety automatyczne były znane w Polsce już przed 1939 rokiem? - takim pytaniem spotkałem się w czasie rozmów z kombatantami w Muzeum Powstania Warszawskiego. Wiem, ponieważ ...

.
Rozmowy kombatantów o broni (automatycznej) "Czy pan wie, że pistolety automatyczne były znane w Polsce już przed 1939 rokiem? - takim pytaniem spotkałem się w czasie rozmów z kombatantami w Muzeum Powstania Warszawskiego. Wiem, ponieważ przypominam sobie pewne zdarzenie tuż z przed wojny. Z polecenia mego Ojca odwiedziłem wtedy na ul. Szucha w Warszawie pewne miejsce na zapleczu obecnego Ministerstwa Edukacji Narodowej. Mieściły się tam pewne urządzenia wojskowe. Bardzo uprzejmy, cywilny pan otworzył żelazną szafę i pokazał mi, małemu, 9 letniemu, chłopakowi coś, o czym potem mogłem tylko wspominać. Pokazał mi mianowicie pistolet automatyczny. Mówienie ówcześnie o tym, że pistolet może strzelać jak karabin maszynowy mogło wydawać się fantazją. A jednak pistolety maszynowe miały już wtedy swą historię. W czasie hiszpańskiej wojny domowej w latach 1936 - 1939 sprawdzano już działanie pistoletów automatycznych. Okazało się, że jest to broń dla wojen w przyszłości. O produkcji pistoletów maszynowych myślano już wtedy w Stanach Zjednoczonych (Thompsony) i w Niemczech (Schmeisery, MP 28 i MP 40). Nieco spóźnieni w tych konstrukcjach byli Anglicy. Po nieudanych na większą skalę próbach "empi" (machine pistole) z USA uznali, że trzeba uruchomić własną produkcję, co udało się dopiero w 1941 r. W Anglii broń taką skonstruowano w Zakładach Zbrojeniowych w Enfield. Tak powstał pistolet automatyczny STEN, który zrobił wielką wojenną karierę, jako pistolet produkcji angielskiej. Była to rodzima produkcja przemysłowa ale wzorowana konstrukcyjnie na produkowanych już niemieckich pistoletach maszynowych MP 40 (Maschinenpistole Typ 40). Do końca wojny Anglicy wyprodukowali ponad 3,5 mln własnych STEN`ów. Angielska nazwa powstała z pierwszych liter nazwisk jej konstruktorów (Shepperd i Turpin) i dwóch pierwszych liter miejsca produkcji (Enfield). Broni automatycznej typu "empi" w uzbrojeniu armii Wojska Polskiego w 1939 r. oczywiście jeszcze nie było. Na pewną, niewielką zresztą, skalę zaczęła ona docierać do nas w czasie okupacji, ze zrzutów. Uzbrajanie konspiracyjnej Armii Krajowej w tego rodzaju broń kierownictwo Komendy Głównej uznało za rzecz aktualnie niezbędną. Komendant Główny, gen Grot-Rowecki zapotrzebował u zachodnich aliantów co najmniej 2000 pistoletów tego rodzaju, później zamówienie wzrosło do dalszych 4000 pistoletów maszynowych z amunicją i wyposażeniem. Jedyną drogą ich dostarczania na większą skalę mogły być tylko zrzuty lotnicze. Skala dostaw z tych zrzutów okazała się jednak z przyczyn oczywistych, zawodna. Po ponad pół roku od dokonanych w 1941 r. uzgodnień, otrzymano zaledwie kilkanaście zrzutów, wobec obiecanych ok. 100. Dało to jedynie kilkadziesiąt sztuk (80 !) na koniec roku 1942. Tak narodziła się koncepcja produkowania, w kraju pod okupacją, polskich pistoletów maszynowych. Przedsięwzięcie to mogło się wydawać jako niesłychane, a jednak zrealizowano je ! Konspiracyjna produkcja pistoletów maszynowych dla uzbrajania oddziałów głównie Kedywu (najczęściej kompanii dywersji) AK realizowana była właściwie dwoma torami. Jeden zespół (Józef Kapler, Feliks Zaborowski) zajął się opracowaniem dokumentacji, polegającej na skopiowaniu elementów zrzutowego angielskiego STENA, z przystosowaniem takiej dokumentacji do możliwości wykonawczych w konspiracji i uruchomienia produkcji w kraju. Głównym miejscem tajnej produkcji stała się znana warszawska firma "Tow. akc. Konrad, Jarnuszkiewicz i ska" Firma ta była znana już przed wojną z produkcji wyrobów metalowych: sprzętu szpitalnego, foteli dentystycznych, stołów operacyjnych a także nowoczesnych, wykonanych bardzo solidnie łóżek nie tylko do szpitali ale i dla wielu prywatnych warszawskich sypialni. Zachowane jej oprzyrządowanie umożliwiało produkcję dosyć precyzyjnych wyrobów metalowych. Seryjna produkcja polskich STENÓW rozpoczęła się więc pod okupacją w grudniu 1943 r. na ul. Grzybowskiej w tej właśnie firmie. Drugi zespół (Seweryn Wielaner, Tadeusz Jastrzębski, Wacław Zawrotny) pracował nad wyprodukowaniem w warunkach konspiracyjnych pistoletu rodzimej konstrukcji. Oczywiście, z u czasu na studia nad nową zupełnie konstrukcją, rozważano również wykorzystanie gotowych wzorców: albo niemieckiego Schmeissera albo angielskiego STENA. Schmeisser był bardzo dobrym "empi", ale wymagał technologii, praktycznie możliwej do realizacji tylko w dużych zakładach zbrojeniowych. Ponieważ STEN był prostszy w produkcji, wybór padł na tę konstrukcję, jako na podstawowy wzorzec. Ale, dokumentacja produkcyjna wprowadzała od razu daleko idące zmiany, również w samej konstrukcji, tak aby lepiej przystosować polski pistolet automatyczny do używania w warunkach konspiracji. Tak powstała krajowa "Błyskawica". Dziś trudno ocenić, ile "polskich Stenów" i ile "Błyskawic" udało się dostarczyć Armii Krajowej. Można szacować, że "Stenów" i "Błyskawic" wykonano w konspiracji co najmniej po ok. 1000 sztuk (niektóre szacunki są znacznie większe, ale zbyt optymistyczne). Koszt wyprodukowania jednej sztuki był wysoki (sporo ponad 4000 zł.), przy ówczesnych średnich pensjach w Generalnej Guberni wynoszących średnio 150 - 300 zł. Koszty produkcji pokrywał Kedyw AK. To, jak organizowano w kooperacji produkcję pistoletów automatycznych okupowanej Polsce, stanowi już zupełnie odrębną tego historię. Wspólna była jedynie powstała w czasie okupacji ich nazwa "rozpylacze", wywodząca się z okupacyjnego humoru warszawskiej ulicy (ag) Jak produkowano "Błyskawice" w Warszawie? Do Muzeum Powstania przychodzą z darami również przedstawiciele instytucji. Tak było z grupą 4 osób z Głównego Urzędu Miar i Wag. Przyniesiono nie byle jaki dokument: gotowe opracowanie na temat produkcji polskich pistoletów maszynowych w okupowanej Warszawie. Jak można było uruchomić tajną produkcję polskich pistoletów maszynowych w terroryzowanej przez Gestapo Warszawie - dziś trudno to sobie wyobrazić! A jednak! Opracowanie i zorganizowanie produkcji broni automatycznej zleciła w 1942 r. komórce zbrojeniowej AK Delegatura Rządu RP na Kraj. AK miała w społeczeństwie bardzo rozbudowane kontakty, szczególnie w dawnej polskiej stolicy, czyli w Warszawie (w czasie okupacji niemieckiej i działalności tzw. Generalnej Guberni, Niemcy kreowali na jej stolicę Kraków). Odnaleziono więc wkrótce w Warszawie byłego konstruktora polskich Zakładów Amunicyjnych "Pocisk, a zorganizowanie produkcji umieszczono w jednym z niewielu warszawskich polskich zakładów mechanicznych, których działalność jeszcze Niemcy tolerowali. Aby produkować, trzeba było stworzyć dokumentację wykonawczą i zorganizować bardzo rozkooperowaną sieć podwykonawców. O produkcji w jednym miejscu nie mogło być mowy ze względów konspiracyjnych i obawy "wsypy". W czasie wojny i okupacji nie było też czasu na projektowanie pistoletu maszynowego od nowa. Jako wzór do produkcji wybrano więc angielski pistolet "Sten", dostarczony ze zrzutów. Sten był ówcześnie pistoletem maszynowym, projektowanym nawet specjalnie do walk partyzanckich. AK potrzebowała jednak wtedy pistolet jednak o nieco innym, czysto konspiracyjnym przeznaczeniu. Z tego względu, Stena trzeba było zaadaptować do tego. Oryginalny Sten był dosyć ciężki, konstrukcję miał skomplikowaną. Za główną wadę Stena w warunkach konspiracji miejskiej było to, że nie nadawał się do noszenia pod płaszczem! Magazynek z amunicją miał z boku, z lewej strony. Taki magazynek trzeba było wyjmować do noszenia a więc pistolet nie mógł być użyty natychmiast, czego sytuacja zwykle wymagała. Pierwsza polska dokumentacja pistoletu maszynowego dla konspiratorów była gotowa już na początku roku 1943 ! Polski pistolet maszynowy wykonywany wtedy składał się z 74 części i detali a magazynek z amunicją miał umieszczony do dołu. Po opracowaniu oprzyrządowania do produkcji, wykonano montaż pierwszych prototypów. Montownię zlokalizowano przy pl. Grzybowskim 3/5, na tyłach posesji. Teraz trzeba było sprawdzić nowo powstałą konstrukcję, w warunkach, gdzie za posiadanie jakiejkolwiek nielegalnej broni groziła bezapelacyjnie śmierć. Przestrzelanie prototypów nastąpiło jednak, za zgodą proboszcza parafii, w podziemiach pobliskiego kościoła Wszystkich Świętych na placu Grzybowskim. Aby zapewnić dobre oparcie i przyczepność do ramienia strzelca, na stopce oparcia kolby zostały wykonane nacięcia a były one w kształcie zygzaków Przypominało to błyskawice i tak powstała nazwa dla tego pistoletu maszynowego konspiracyjnej produkcji polskiej. Komenda Główna AK uznała rezultaty za zadawalające, Kierownictwo Produkcji Konspiracyjnej (KPK) zleciło saperowi, oficerowi rezerwy inż. Wacławowi Zawrotnenu organizację produkcji pistoletów maszynowych w ilości 1000 sztuk a jeśli będzie możliwe to i więcej. Prace konstrukcyjne dla potrzeb produkcji opracowywał inny polski spec, inż. Stefan Wielanier. Przedwojenny konstruktor warszawskich Zakładów Amunicyjnych "Pocisk' oraz narzędziowiec Fabryki Amunicji w Skarżysku. W czasie okupacji pracował on w Warszawie jako kierownik techniczny w prywatnej Wytwórni Sprawdzianów i Przyrządów Floriana Juchnikowskiego. Rozpoczęła się więc produkcja, w ramach złożonej kooperacji. Ze względów konspiracyjnych produkcję pistoletów trzeba było rozmieścić w wielu różnych miejscach w Warszawie , nawet po obu stronach Wisły, Było to dodatkową przeszkodą. Części wykonane np. w jednym miejscu, trzeba było dostarczać do hartowaniu już w innym. Cięższe partie wożono wynajętymi, "zaprzyjaźnionymi " rikszami. Był to w okupowanej Warszawie ówcześnie dobrze znany środek transportowy. Riksza była jeżdżącą kanapą na 2 kołach, wspierającą się z tyłu na trzecim rowerowym kole napędowym, które obracał siłą swych nóg "rikszarz". Zastępowało to taksówki, których właściwie nie było. Również w warsztatach Głównego Urzędu Miar był jeden z punktów konspiracyjnej produkcji niektórych części do "Błyskawicy", zarówno prototypów jak i dla "normalnej" produkcji. Wykorzystano do tego uruchomione pomocniczo w 1941 r. warsztaty dla wyrobu sprzętu gospodarstw domowych,. Wytypowani pracownicy, mechanicy precyzyjni, wykonywali tam jednak i takie detale, jak: mechanizm spustowy, muszka celownicza i wizjerek i in. W warunkach konspiracji i zagrożenia, stale grożącej wsypy na większą skalę, w ciągu ok. 9 miesięcy, tj. do wybuchu Powstania, konspiracyjne tajne zakłady zbrojeniowe AK w Warszawie wyprodukowały ok. 700 tych pistoletów maszynowych. Przy posiadaniu ze zrzutów ok. 200 "Stenów", ilość tą można i trzeba uznać za imponującą! Długa jest lista znanych obecnie osób, uczestniczących w tajnej produkcji pistoletów maszynowych w Warszawie. Ponieważ nie obyło się bez pewnych "wpadek" , część z nich przeżyła a część zginęła. Wymienienie więc tu tylko nazwisk dwu inżynierów polskich, głównego konstruktora Stefana Wielaniera i organizatora tej konspiracyjnej produkcji Wacława Zawrotnego nie powinno w niczym umniejszyć zasług innych, współpracowników, wykonawców i organizatorów konspiracyjnej produkcji tego polskiego pistoletu maszynowego. Cześć ich pamięci! (ag) " on ma Stena, a ja nie... " Pistolety maszynowe należały w czasie Powstania Warszawskiego do najbardziej użytkowanej a zarazem najbardziej pożądanej przez Powstańców broni. Broni automatycznej zawsze owało, nigdy nie było pod dostatkiem. Wystarczy wspomnieć, że co najmniej 10 000 Powstańców zaczynało zaledwie z kilkuset pistoletami maszynowymi i to różnego pochodzenia. Ilości broni ze zrzutów były zupełnie niewystarczające, podobnie mało było tej broni z nielegalnych zakupów lub zdobycznej., takiej jak np. niemieckie pistolety maszynowe, typu Bergmann lub Schmeisser W tej sytuacji produkowano też pod okupacją własne pistolety automatyczne. Około połowę z nich stanowiły pochodzące z tajnej produkcji na miejscu w generalnej Guberni, kopie angielskich pistoletów automatycznych STEN. Niestety, same oryginały nie były też zupełnie bezbłędnej konstrukcji. Miały stały celownik, nastawiony na ok.90 m. Mimo, że wyprodukowane m. in. do walk partyzanckich były dosyć ciężkie a ich umieszczony z boku magazyn na naboje był jedną z istotnych wad konstrukcyjnych. Jego załadowanie 32 nabojami nie było łatwe, z powodu bardzo silnej sprężyny, ale nie na tym koniec. Magazyn ów, umieszczony z lewej strony zamka i lufy skłaniał w naturalny sposób strzelającego do trzymania go w ręku dla równowagi całego pistoletu. Instrukcja wprawdzie nakazywała trzymanie pistoletu za perforowaną osłonę - chłodnicę lufy, ale naturalny odruch opierał rękę na magazynku. Nawet minimalne, niewidoczne jego odchylenie od szczęk zamka magazynku powodował już inne nieco układanie się nabojów trafiających do zamka pistoletu. To zaś bywało przyczyną nieszczęść! Nabój albo nie trafiał w ogóle do zamka pistoletu lub trafiał krzywo do komory nabojowej a to już skutkowało zacięciem się broni. Mimo to, Steny cieszyły się dużym wzięciem, opromienione sławą angielskiej broni ze zrzutów. Tymczasem nie każdy wiedział, że produkcję ich podjęto już w okupowanym kraju. Po przestrzelaniu prototypów, produkcję ich podjęto na zlecenie Kedywu (Kompanii Dywersji) AK. Jest rzeczą zrozumiałą, że wyprodukowane pod okupacją w Polsce, w nielegalny sposób, kopie angielskich pistoletów automatycznych bywały różnej jakości. Ich dokładność technologiczna mierzona bywała nawet suwmiarką. Do dziś nie mamy pełnego wykazu rozproszonych po Generalnej Guberni zakładów tajnego wytwarzania kopii STEN'ów. Wiadomo tylko, że bywali wytwórcy lepsi i gorsi. Tak np. kopie stenów lub ich pewne odmiany, produkowano najwięcej w Warszawie . W przedwojennej jeszcze fabryce "Tow. akc. Jarnuszkiewicz i s-ka" oficjalnie produkującej wyposażenie szpitalne, m.in. metalowe łóżka i fotele dentystyczne. Jako szef narzędziowni pracował tam zaprzysiężony przez ZWZ, Józef Kapler, który ukończył wyróżnieniem wydział samochodowy, lotniczy i elektryczny w przedwojennym technikum im. Stanisława Konarskiego. Uruchomił on pod okupacją, w 1943 r. seryjną produkcję Stenów. Steny produkowano też w Warszawie i w innych miejscach: w fabryce wyrobów metalowych "Widan", na Grochowie, w Alejach Ujazdowskich, w warsztacie ślusarskim na parterze zniszczonego Zamku Królewskiego i warsztacie na ul. Przyokopowej. Po za Warszawą kopie sten'ów produkowano na terenach dawnego COP'u (Centralnego Okręgu Przemysłowego, którego strategiczną budowę jako polskiego przemysłu zbrojeniowego rozpoczęto w okresie przedwojennym) a więc w Starachowicach, Skarżysku-Kamiennej, Radomiu i Suchedniowie ale także na Lubelszczyźnie i na Podlasiu. W każdej z tych zakonspirowanych wytwórni udało się wyprodukować od kilkudziesięciu do kilkuset nawet sztuk jakkolwiek dokładne ilości nie są znane do dziś. Specjaliści od uzbrojenia w Dowództwo AK najwyżej oceniali sten'y z Zakładów Przemysłowych S, Tańskiego w Suchedniowie, uznając nawet ich jakość i niezawodność za lepszą od angielskich oryginałów. Trudno więc i nie da się dziś określić, z ilu i jakimi Sten'ami walczyli Polscy Partyzanci i Powstańcy Warszawscy. Prawdopodobnie pozostanie więc też na zawsze zagadką i to, jakiego Sten'a zazdrościł główny bohater powstańczej piosenki "Sanitariuszka Małgorzatka", która to zaczęła chodzić z innym po Odyńca, bo... ten miał "Stena" a on nie!

Zobacz także

Nasz newsletter