Warszawa zamarła w ciszy

Punktualnie o godzinie 17.00, w 62. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, w całym mieście zawyły syreny, a ogromna większość warszawiaków przystanęła na ulicach, by oddać hołd powstańcom. — Mocą ducha, mocą serc polskich wyku...

.
Punktualnie o godzinie 17.00, w 62. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, w całym mieście zawyły syreny, a ogromna większość warszawiaków przystanęła na ulicach, by oddać hołd powstańcom. — Mocą ducha, mocą serc polskich wykuwali drogę do wolności dla Warszawy dla Polski i dla całej Europy — przypomniał kapelan Szarych Szeregów ks. Henryk Kietliński po modlitwie przed pomnikiem Gloria Victis na Powązkach. Trwające przez kilka dni rocznicowe obchody zakończyło północy multimedialny spektakl w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Godzina pamięci
Tuż przed godziną 17 warszawiacy obserwowali przelot bombowca B-17 nad miastem. Gdy zawyły syreny, przystanęli na ulicach, by oddać hołd powstańcom
- Dziś zobaczyłam moich sąsiadów z opaskami AK na ramionach. Nie wiedziałam, że walczyli w powstaniu. Jestem dumna, że mieszkają blisko mnie - mówiła mieszkanka ul. Odyńca Anna Kowalewicz, która przyszła na Marsz Mokotowa. Marsz, Grób Nieznanego Żołnierza, pomniki Gloria Victis, Polegli Niepokonani i Polskiego Państwa Podziemnego - wszędzie tam spotykali się wczoraj powstańcy i mieszkańcy Warszawy, oddając hołd tym, którzy polegli w walkach o stolicę i Polskę 62 lata temu.
Pieśń z auta
W Marszu Mokotowa warszawiacy przeszli ul. Puławską na Dworkową - pod właz do kanałów, którym przez tragiczną pomyłkę wyszli powstańcy ewakuowani z Mokotowa do Śródmieścia, miejsca egzekucji 119 z nich. Na uroczystościach spotkali się członkowie pułku „Baszta”, który walczył o Mokotów. - Nie mogło nas tu nie być. Mokotów jest ważny tak, jako godz. 17 Gloria Victis — mówili Jadwiga Krzyżewska ps. Zielonka i Piotr Łubieński ps. Andrzej.
Pocieszali młodych ludzi, którzy nie kryli wzruszenia. - Uśmiechnijcie się. Popatrzcie na nas. Mimo trudnych czasów uśmiech podtrzymywał nas na duchu - mówiła pani Jadwiga.
O godz. 17 mokotowian czekała przykra niespodzianka - nie zabrzmiał odgrywany codziennie o tej porze z wieży przy Morskim Oku „Marsz Mokotowa”. Ale już chwilę potem przy wieży zatrzymał się samochód, a z auta popłynęły „Warszawskie dzieci”. - Przyjeżdżam tu co roku. Postanowiłem włączyć pieśni powstańcze z płyty - mówił kierowca Wojciech Grochowski.
Milczenie
Po godz. 16 bombowiec B-17 rozrzucił nad miastem ulotki z apelem o minutę ciszy w godzinie „W”. Warszawiacy posłuchali. Gdy o godz. 17 zawyły syreny i zaczęły bić dzwony, miasto zamarło. Zatrzymały się auta na ulicach, przechodnie na chodnikach, kupujący w centrach handlowych, na ul. Chmielnej goście w pubach wstali od stolików. Kelnerzy zastygli z piwami na tacy. Przystanęli też ci, którzy byli na moście Śląsko-Dąbrowskim. Najpierw o godz. 17, chwilę później spojrzawszy na Wisłę. Pod mostem przepływała parada kajakarzy z transparentami Polski Walczącej z napisem „1944 – 2006 Pamiętamy”. 26 kajakarzy wrzucało do wody białe i czerwone róże. - To nasz pomysł na niekonwencjonalne uczczenie pamięci powstańców - mówi Bartłomiej Włodkowski z fundacji Ave, organizatora spływu.
O godz. 17 zamarł też ruch na Dworcu Centralnym. Nie wszyscy jednak wiedzieli, z jakiej okazji. Zdzisław Walończyk jechał do Gliwic. Na pytanie, co znaczą syreny, odparł, że pewnie chodzi o jakiś protest. Małgorzata Miksa mieszka na stale w Niemczech. - Faktycznie, Powstanie Warszawskie - kiwa głową. - A kiedy ono było?
Wspomnienie
Przed godz. 17 powstańcy przyszli w najważniejsze dla nich miejsce - pod pomnik Gloria Victis na Powązkach. - Ruszyli do walki. Mocą ducha, mocą serc polskich wykuwali drogę do wolności dla Warszawy, dla Polski i dla całej Europy - mówił o powstańcach kapelan Szarych Szeregów ks. Henryk Kietliński. O godz. 21 na kopcu Powstańczym zapłonęło harcerskie ognisko - ogień przeniesiono z Grobu Nieznanego Żołnierza. Wspominano zmarłego niedawno powstańca Eugeniusza Ajewskiego ps. Kotwa - projektanta 15-metrowej kotwicy Polski Walczącej na kopcu.
Straż Miejska będzie strzec ognia na kopcu do 2 października. Mocnym zakończeniem obchodów było nocne multimedialne widowisko w Muzeum Powstania Warszawskiego - „Gwiazdy spadają w sierpniu. Montaż na słowa i pamięć” w reżyserii Marcina Libera. Drogę do bramy Muzeum wskazywało kilkaset świeczek, a wprowadzaniu widzów towarzyszył wywołujący dreszcz grozy łomot żołnierskich butów. To Niemcy maszerowali na Polskę. Maszerowali na ekranach kilku telebimów w kadrze z przedwojennego filmu „Jego ekscelencja subiekt”. W pewnym momencie z kadru zaczęły wyłaniać się portrety współczesnych aktorów (m.in. Magdaleny Cieleckiej), opowiadających wspomnienia powstańców. Proste, a zarazem przejmujące historie uzupełniała muzyka zespołu Deckonstrukcja. Spektakl zakończył trwające pięć dni obchody. Niekonwencjonalne formy oddania hołdu powstańcom - przelot bombowca, inscenizacje, koncerty, filmy w plenerze zgromadziły tłumy. Udowodniły, że mogą poruszyć młodych mocniej niż oficjalne uroczystości. - W obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego jest coś wyjątkowego. Żadna chyba z rocznic w historii narodowej nie budzi aż tak silnego oddźwięku w pamięci i w uczuciach narodu. Ten oddźwięk dostrzegamy co roku coraz wyraźniej - mówił marszałek Sejmu Marek Jurek podczas uroczystości przed pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego.

Rzeczpospolita A (02-08-2006)

Zobacz także

Nasz newsletter