Sportowcy w Powstaniu Warszawskim: Eugeniusz Lokajski „Brok” – Gienek z warszawskiej Woli

Sportowiec, pedagog, fotograf, żołnierz – tak w skrócie można określić jednego z najbardziej rozpoznawalnych dziś żołnierzy Powstania Warszawskiego: Eugeniusza Lokajskiego „Broka”.

Jego życie to historia człowieka spełnionego, śmiało podążającego za marzeniami. Gienek, jak nazywała go rodzina i znajomi, to młody chłopak odnoszący sukcesy jako sportowiec – lekkoatleta, zawodowo – jako pedagog czy wreszcie w walce – jako żołnierz i dokumentalista. Jest autorem około 1000 zdjęć z Powstania, dzięki którym możemy lepiej poznać jego historię. Niestety, to piękne i obiecujące życie przerwała wojna i przedwczesna powstańcza śmierć.

Eugeniusz Zenon Lokajski przyszedł na świat 14 grudnia 1908 r. w Warszawie, jako pierwsze z trojga dzieci Antoniego i Antoniny Marianny z d. Górakiewicz. Rodzina borykała się z problemami finansowymi, szczególnie po śmierci ojca Eugeniusza – Antoniego.
Tak wspomina dzieciństwo jego młodsza siostra, Zofia Lokajska-Domańska (https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/zofia-domanska,8474.html): Było nas troje rodzeństwa: Gienek, ja i najmłodszy Józek. Wychowywała nas matka, która prowadziła pracownię dziecinnych ubranek. Ojciec, bardzo dobry rzemieślnik-brązownik, zaangażowany socjalista, wpadł w nałóg pijaństwa. Potem przyszła gruźlica płuc i przedwczesna śmierć (...). Nim umarł, życie nasze było koszmarem. Ojciec i jego choroba wywarły ogromny wpływ na późniejsze życie Gienka lękał się gruźlicy, nie pił i nie palił.

 

Eugeniusz Lokajski. Fot. ze zbiorów Zofii, Elżbiety i Marianny Domańskich

 

W 1921 r. Gienek rozpoczął naukę w prywatnym Gimnazjum im. Mikołaja Reja w Warszawie (obecnie XI Liceum Ogólnokształcące). Pomimo że opłata za edukację była sporym obciążeniem dla rodziny, ukończył szkołę w 1928 r., zdając egzamin dojrzałości. Tuż przed maturą nabawił się ciężkiego zapalenia płuc, ale – jak wspomina siostra – stawił się „na ostatnich nogach” i zdał.
W tym czasie był już zawodowym sportowcem. Miłość do sportu narodziła się na lekcjach gimnastyki w starszych klasach szkoły podstawowej. W 1924 r. jako szesnastolatek został członkiem Klubu Sportowego „Warszawianka”, w którym zaczął trenować bieganie, pływanie, piłkę nożną, pięciobój i skok wzwyż. Marzył o wstąpieniu do sekcji oszczepniczej, jednak jego zapał w tym kierunku zgasił trener. Na przeszkodzie miała stanąć wątła postura, długie ręce i jeszcze dłuższe nogi, za sprawą których Lokajski był nazywany pająkowatym. Rzut oszczepem musiał na razie pozostać w sferze marzeń.

Po maturze rozpoczął naukę w Wyższej Szkole Handlowej. Jednak po pewnym czasie uznał, że nie chce robić czegoś wbrew swoim zainteresowaniom, i przeniósł się do Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty w Zambrowie, którą ukończył z najlepszymi notami. Tam, organizując dla kolegów gry i zawody sportowe, odkrył w sobie zamiłowanie do pracy pedagogicznej. Myśląc o karierze w zawodzie nauczyciela wychowania fizycznego, w 1932 r. rozpoczął naukę w niedawno powstałym Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego (obecnie Akademia Wychowania Fizycznego) na warszawskich Bielanach. Po ukończeniu studiów został asystentem i instruktorem lekkiej atletyki. Obowiązki łączył z pracą nauczyciela wychowania fizycznego w swoim macierzystym Gimnazjum im. Mikołaja Reja. W roli tej odnalazł się znakomicie.

 


Eugeniusz Lokajski podczas zajęć z wychowania fizycznego. Zdjęcie zrobione w latach 30. być może w Rejówce – ośrodku Gimnazjum im. Mikołaja Reja pod Górą Kalwarią, gdzie organizowano „zielone szkoły” i kolonie letnie. Fot. ze zbiorów Zofii, Elżbiety i Marianny Domańskich

 

Tak wspominała ten czas jego siostra:

Był doskonałym organizatorem i pedagogiem inicjatywę oddawał zawsze w ręce chłopców, zachowując dla siebie głos doradczy i kontrole. Nie popadał w rutynę, bardzo dużo czytał i stale się dokształcał.

Pierwsze jednak miejsce w jego życiu stanowiła lekkoatletyka i to jej poświęcał najwięcej czasu. Myśląc o starcie w zawodach sportowych, rozpoczął intensywne treningi, rozwijając kondycję fizyczną i psychiczną. Znajomi zapamiętali go ćwiczącego codziennie w Lesie Bielańskim, na boisku CIWF czy na plaży nad Wisłą.

 


Eugeniusz Lokajski trenujący rzut oszczepem. Fot. ze zbiorów Zofii, Elżbiety i Marianny Domańskich

 

Jego wysiłek został nagrodzony podczas meczu Poznań–Warszawa, który odbył się na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie w czerwcu 1936 r.

W rzucie oszczepem, rywalizując z czołowym polskim zawodnikiem, reprezentantem Warty Poznań Walterem Turczykiem, osiągnął wynik 73,27 m, ustanawiając rekord Polski, który przetrwał 17 lat. Jednocześnie został trzecim najlepszym oszczepnikiem na świecie.

 


Artykuł „Dzień Dobry”, 1.06.1936, nr 151, s. 6. o ustanowieniu przez Eugeniusza Lokajskiego rekordu w rzucie oszczepem. Fot. ze zbiorów Biblioteki Narodowej/za: Polona


W 1936 r. był uważany za faworyta na nadchodzących igrzysk olimpijskich w Berlinie. Przygotowując się do nich, był w szczytowej formie. Niestety, tym razem szczęście mu nie sprzyjało. Podczas ostatniego treningu przed wyjazdem do Niemiec doznał poważnego urazu mięśnia barkowego. Jako kontuzjowany zawodnik mógł się wycofać, jednak wola walki była silniejsza. Na igrzyskach, jak każdy zawodnik, miał rzucać oszczepem trzy razy. W rzeczywistości rzucił dwa razy – trzeciego rzutu nie był już w stanie oddać. Zajął 7 miejsce, przegrywając z innymi zawodnikami, ale… zwyciężając samego siebie w walce z bólem i cierpieniem.

 


Eugeniusz Lokajski na zawodach przedolimpijskich w Warszawie w 1936 r. – przygotowania do Letnich Igrzysk Olimpijskich w Berlinie. Fot. Autor nieznany/ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

 


Bieg na 110 m przez płotki na zawodach lekkoatletycznych w Poznaniu w 1936 r. pomiędzy klubami sportowymi Warta Poznań i Warszawianka. Od lewej: Kaszubski, Eugeniusz Lokajski, Szajewski i Witold Gerutto. Fot. Autor nieznany/ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

 

 
XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Berlinie, 1936 r., tablica z wynikami. Fot. Wolfgang26, CC BY-SA 3.0 , via Wikimedia Commons

 

Po zakończeniu olimpiady udał się dla podreparowania zdrowia do sanatorium w Hohenlychen w Niemczech. Koszt leczenia zobowiązali się pokryć gospodarze, wiedząc, że Lokajski utrzymuje się ze skromnej nauczycielskiej pensji.
Tak wówczas o jego pobycie w ośrodku pisał „Przegląd Sportowy”:

W pokoju nr 39 jest ich czterech. Jeden biegał. Teraz leży (...). Drugi skakał. Teraz leży (...). Trzeci dźwigał. Dźwigał, dźwigał, aż jego dźwignęli i zanieśli do sanatorium (...). Czwarty rzucał. Teraz leży. Leży w rynnie, w korycie, w gipsowym łożysku. Nogi rozkraczone, prawa ręka sięga do sufitu, ciało w bezładzie i bezruchu. Olimpijczyk, oszczepnik, nasz Lokajski.

(„Warszawianka Spółdzielczy Klub Sportowy 1921-1971”, red. Witold Kudlak, oprac. pod kier. Stefana Sieniarskiego, Poznań 1971).

Pobyt w sanatorium pomógł mu nie tylko w powrocie do zdrowia, ale również w nauce języka niemieckiego oraz w nawiązaniu znajomości, które w przyszłości, w okupowanej już Warszawie, uratowały mu życie. Otóż pewnego razu, kiedy wracał ze Śródmieścia na Saską Kępę, trafił na łapankę. Nie miał najmniejszych szans na ucieczkę, ponieważ tramwaj stanął pośrodku mostu Poniatowskiego. Szczęśliwie w porę rozpoznał go jeden z niemieckich żołnierzy – były sportowiec, rekonwalescent z sanatorium w Hohenlychen. To z nim Lokajski prowadził wieczorami ożywione dysputy na temat wyższości własnych armii. Niemiec pozwolił mu odejść, przypominając jednak triumfalnie temat ich ostatniej rozmowy...

Plany powrotu Lokajskiego do kariery sportowej pokrzyżował wybuch wojny. W wojnie obronnej dowodził plutonem 35 Pułku Piechoty, wchodzącym w skład 9 Dywizji Piechoty, Armii Pomorze. Po agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 r. został aresztowany przez Rosjan w okolicach Brześcia. Udało mu się jednak zbiec z transportu, unikając pewnej śmierci z rąk NKWD. Jak się miało wkrótce okazać, wszyscy jego towarzysze wojennej niedoli zginęli od kuli w Lesie Katyńskim.

Do Warszawy wrócił w październiku 1939 r. Rozpoczął zajęcia na tajnych kompletach wychowania fizycznego. Poszukiwany przez Niemców, ukrył się w Paprotni, gdzie pracował jako robotnik we młynie.
Chciał zostać żołnierzem Armii Krajowej (AK), ale władze podziemia, chcąc chronić go jako sportowca, nie wyrażały na to zgody. Dopiero po tragicznej śmierci brata – Józefa, „Grota”, podchorążego AK – Gienek został w styczniu 1944 r. zaprzysiężony na żołnierza AK. Został dowódcą plutonu w 3 kompanii Praskiej, wchodzącej w skład I Batalionu Rejonu III Rembertów, VII Obwodu AK „Obroża”.

 


Ppor. Eugeniusz Lokajski „Brok” w bramie zbombardowanej kamienicy przy ul. Moniuszki 1 w Warszawie. Fot. Autor nieznany/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego

 

Z chwilą wybuchu Powstania Warszawskiego nie udało mu się przedostać do własnego oddziału na praskim brzegu. Jednak dzięki wstawiennictwu siostry, łączniczki „Zochy”, trafił do kompani sztabowej Komendy Obszaru Warszawa AK „Koszta”, gdzie przez pewien czas był oficerem łącznikowym, a od 20 sierpnia – dowódcą plutonu.

 

Grupa Powstańców z kompanii „Koszta” przy bocznym wejściu do gmachu Filharmonii Narodowej przy ul. Jasnej 5 w Warszawie. Od lewej: Zofia Domańska „Zocha”, por. Roman Rozmiłowski „Zawada”, ppor. Stanisław Kuśpit „Kruk”, kpr. pchor. Antoni Tuleja „Niedźwiedź”. Fot. Eugeniusz Lokajski „Brok”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego

 

Częściej niż broń „Brok” trzymał jednak w ręku aparat fotograficzny – dowódca, kpt. Stefan Mich „Kmita”, znając jego zamiłowanie do fotografii, które narodziło się jeszcze w czasach studiów w CIWF, ofiarował mu zdobyczny aparat marki Leica. Od tej pory do obowiązków Lokajskiego należało fotografowanie i filmowanie Powstania oraz prowadzenie dokumentacji dotyczącej poległych Powstańców. Fotografował nie tylko żołnierzy, ale też zwykłych mieszkańców stolicy w tym jakże trudnym i niezwykłym czasie. Jego zdjęcia charakteryzują się dużą wrażliwością na ludzkie odruchy i zachowania. Patrząc na nie dzisiaj, razem z ich bohaterami przeżywamy radość z ocalenia po bombardowaniu, napięcie przed walką, rozpacz po stracie najbliższych, zadumę nad grobem kolegi czy cierpienie z powodu odniesionej rany. Po wojnie fotografie jego autorstwa zostały wysoko ocenione zarówno pod względem historycznym, jak i artystycznym.

„Brok” sfilmował również największe zwycięstwo Powstańców – zdobycie PAST-y (Państwowej Akcyjnej Spółki Telefonicznej) przy ul. Zielnej 37/39. Tę enklawę niemiecką w centrum miasta zdobył 20 sierpnia Batalion „Kiliński”. Materiał został włączony do drugiej powstańczej kroniki, której premiera odbyła się w kinie Palladium 21 sierpnia 1944 r. Pokaz filmu wywołał euforię wśród oglądających.

Z czasem, gdy śmieć zbierała coraz większe żniwo w szeregach żołnierzy Batalionu „Koszta”, Lokajski trafił na pierwszą linię walki. Wraz ze swoim oddziałem uczestniczył w próbie przebicia się ze Śródmieścia do pl. Bankowego, niestety nieudanej. Następnie brał udział w obronie ruin Poczty Głównej. Pomimo braku amunicji wytrwał na tym stanowisku dwie doby.

Wobec zbliżającej się nieuchronnie kapitulacji Powstania 24 września „Brok” został oddelegowany do Komendy Głównej AK z zadaniem wykonywania zdjęć do fałszywych kennkart, dzięki którym część Powstańców mogłaby opuścić miasto razem z ludnością cywilną. W tym celu następnego dnia udał się po klisze filmowe do byłego zakładu fotograficznego, mieszczącego się przy ul. Marszałkowskiej 129.

 


Fasada kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 129 w Warszawie; 3 dekada sierpnia 1944 r. Fot. Eugeniusz Lokajski „Brok”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego

 

Chwilę po tym, jak wszedł do środka, w kamienicę trafiły bomby. Z budynku pozostała sterta gruzów. Moment ten tak wspomina Jan Gozdawa-Gołębiowski „Dziryt”, który był ostatnią widzącą się z nim osobą (https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/jan-gozdawa-golebiowski,14597.html):

Podszedł do mnie i mówi: Janek, idę naprzeciwko, tam mogą być filmy. Chodź ze mną. A ja nie podniosłem się, bo sił nie miałem. Sam pobiegł. I chwilę potem nastąpił wybuch. Pocisk uderzył właśnie w tę kamienicę przy Marszałkowskiej 129, w której był sklep. Wybiegliśmy. Olbrzymia kamienica, chyba pięciopiętrowa do piwnic zburzona.

 

Żołnierze „Koszty” natychmiast rzucili się do akcji ratunkowej. Wobec ogromu zniszczeń, braku odpowiednich narzędzi i zagrożenia ze strony trwających wokół bombardowań nie mieli jednak szans dotrzeć do zasypanego kolegi.

Ciało sportowca, dzięki staraniom siostry, odnaleziono w maju 1945 r. Wydawało się, że pył ceglany dobrze je zakonserwował, gdyż praktycznie było w nienaruszonym stanie. Gienek leżał z rękami na głowie, jakby próbował osłonić się przed walącą się na niego ścianą.
Pogrzeb odbył się 5 czerwca 1945 r. w kościele św. Krzyża w Warszawie. „Broka” żegnały tłumy warszawiaków. Kondukt żałobny udał się następnie na Cmentarz Powązkowski, gdzie trumna przystrojona biało-czerwonymi różami została złożona do grobu.
2 sierpnia 2009 r. Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył Eugeniusza Lokajskiego pośmiertnie Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, w uznaniu jego zasług dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej.

Na krótko przed śmiercią, jakby przeczuwając najgorsze, Gienek przekazał swojej siostrze pudełko z filmami, prosząc, aby strzegła go za wszelką cenę. Po wojnie Zofia Lokajska-Domańska niezmordowanie walczyła o zachowanie pamięci o bracie i o jego fotografiach. Przez wiele lat czyniła wszystko, aby je opublikować czy wystawić, ale w powojennej Polsce nikt nie był zainteresowany dorobkiem fotografa amatora, w dodatku żołnierza reakcji. Dopiero w 1956 r., 12 lat po Powstaniu, na fali gomułkowskiej odwilży, fotografie „Broka” ukazały się w tygodniku „Świat”. Wydanie to cieszyło się tak dużą popularnością, że było wręcz rozchwytywane w kioskach.
Po raz pierwszy również – w 1978 r., w 34 rocznicę śmierci Gienka – dzięki wysiłkom Zofii Lokajskiej-Domańskiej otwarto pierwszą w Warszawie wystawę jego powstańczych zdjęć. Można ją było oglądać przez 3 tygodnie w kościele św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu.

Dzisiaj wszystkie fotografie znajdują się w Muzeum Powstania Warszawskiego. Muzeum wydało również album ze zdjęciami Eugeniusza Lokajskiego, który zdobył pierwsze miejsce w konkursie Fotograficzna Publikacja Roku 2008, w kategorii album. W marcu tego roku ukazało się wydanie zmienione i rozszerzone, zatytułowane: „Eugeniusz Lokajski BROK”.

 


Album fotograficzny „Eugeniusz Lokajski BROK”. Fot. Michał Zajączkowski/Muzeum Powstania Warszawskiego

 

Eugeniusz Lokajski „Brok” odniósł w swoim życiu wiele sukcesów – w sporcie, w pracy pedagogicznej, na polu walki – ale chyba jego największe osiągnięcie, już zza grobu, to utrwalony na fotograficznej kliszy i na taśmie filmowej obraz życia i śmierci powstańczej Warszawy w 1944 r. – obraz prawdy o tamtym czasie.

 

 

W artykule wykorzystano informacje zawarte w tekście „Wspomnienia siostry naszego patrona, Pani Domańskiej” na stronie internetowej Szkoły Podstawowej Sportowej Nr 272 im. Eugeniusza Lokajskiego w Warszawie.

Sklep on-line

Album fotograficzny „Eugeniusz Lokajski BROK”
Kup najnowszy album z powstańczymi zdjęciami w oficjalnym sklepie Muzeum Powstania Warszawskiego!

Zobacz także

Nasz newsletter