Bestie na służbie zbrodni: Wilhelm Koppe – od pucybuta do milionera w wersji SS

Urodził się w Hildesheim koło Hanoweru w 1896 r. Wzorem swoich rówieśników walczył w I wojnie światowej. Po jej zakończeniu został handlowcem. Jednak kariera biznesmena nie była mu dana. Swoją szansę upatrywał w coraz bardziej prężnym i nabierającym znaczenia pod koniec lat 20. ruchu hitlerowskim. Do NSDAP wstąpił w 1930 r. Bardzo szybko przeszedł do SA (1931 r.), a następnie do SS (1932 r.). Ta ostatnia decyzja zaważyła na dalszej drodze życiowej Wilhelma Koppego.


Wilhelm Koppe. Berlin, 1938 r. (lub wcześniej). Fot. Autor nieznany/domena publiczna, via Wikimedia Commons

W SS bardzo szybko awansował od stopnia Oberscharführera – starszego sierżanta (1932 r.) aż do Obergruppenführera SS – generała broni (1942 r.). Ze względu na powszechnie znany charakter tej organizacji można wnioskować, że jej kandydat i następnie członek odznaczał się wyjątkową bezwzględnością i brutalnością w postępowaniu z ludźmi oraz przy wykonywaniu powierzonych mu zadań. Te cechy zostały szybko dostrzeżone przez zwierzchników i odpowiednio nagradzane kolejnymi awansami w zbrodniczej organizacji.


Wilhelm Koppe i Arthur Greiser przed kompanią honorową Wehrmachtu. Poznań, listopad 1939 r. Fot. Autor nieznany/Bundesarchiv, Bild 183-E12108 / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 DE, via Wikimedia Commons

„Kariera” na okupowanych ziemiach polskich
Działalność Wilhelma Koppego na ziemiach polskich rozpoczęła się w październiku 1939 r., kiedy to powołano go na stanowisko Wyższego Dowódcy SS i policji w nowo utworzonym tzw. Kraju Warty. „Wsławił” się licznymi egzekucjami oraz deportacjami Polaków i Żydów do pobliskiego Generalnego Gubernatorstwa, bo przecież Wartheland miał być docelowo wolny od tego rodzaju niepożądanego z punktu widzenia polityki niemieckiej „elementu”. Można też powiedzieć, że jeszcze przed Auschwitz był pionierem używania gazu do szybkiej i masowej eliminacji pacjentów oddziałów psychiatrycznych w maju i czerwcu 1940 r. Cieszył się też specjalnymi względami samego Reischführera SS – Heinricha Himmlera, który doceniając zasługi Koppego, awansował go w styczniu 1942 r. do stopnia Obergruppenführera SS.


Egzekucja zakładników; Kórnik, 20 października 1939 r. Fot. Autor nieznany/Bundesarchiv, Bild 146-1968-034-19A / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 DE, via Wikimedia Commons


Polacy wypędzani z terenu Wielkopolski; 1939 r. Fot. Holtfreter/Bundesarchiv, R 49 Bild-0131 / Wilhelm Holtfreter / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 DE, via Wikimedia Commons

W listopadzie następnego roku został przeniesiony do Generalnego Gubernatorstwa na równorzędne stanowisko, na którym zastąpił Friedricha Krügera. Tym samym został członkiem „rządu” GG, piastując w nim jednocześnie stanowisko sekretarza stanu do spraw bezpieczeństwa.
Wejście Koppego do władz GG w listopadzie 1943 r. zbiegło się w czasie z zaostrzeniem – i tak wyjątkowo represyjnej – polityki niemieckiej wobec ludności. 2 października tego roku ukazało się rozporządzenie Hansa Franka o zwalczaniu zamachów na niemieckie dzieło odbudowy w GG, które sam Koppe uzupełnił w czerwcu 1944 r. rozkazem wprowadzającym zbiorową odpowiedzialność krewnych osób uczestniczących w zamachach. Ponieważ sytuacja Niemiec na froncie wschodnim stale się pogarszała, należało uczynić wszystko – także w formie działań prewencyjnych, wyprzedzających – aby zapewnić spokój na tak ważnym obszarze. W tej sytuacji Koppe, który z punktu widzenia władz tak dobrze poradził sobie na obszarach wcielonych do Rzeszy, był idealnym kandydatem do objęcia kierownictwa aparatu bezpieczeństwa GG.


Dzieci witające Heinricha Himmlera. Obok: Wilhelm Koppe (pierwszy z lewej) i Fritz Bracht; ok. 1941 r. Fot. Autor nieznany/Bundesarchiv, Bild 146-1969-052-27 / UnknownUnknown / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 DE, via Wikimedia Commons

Planowanie zamachu
Stosowanie przez Niemców coraz bardziej bestialskich form terroru spowodowało, że Koppe jako ich zwierzchnik niemal natychmiast po objęciu stanowiska został wciągnięty przez Armię Krajową (AK) na listę osób przeznaczonych do likwidacji. Wobec stale zaostrzających się represji AK pod koniec 1943 r. wydała decyzję o rozpoczęciu serii zamachów wymierzonych w głównych wykonawców zarządzeń władz. Pierwszym takim dowódcą wysokiej rangi, na którego zamach z powodzeniem przeprowadzono (1 lutego 1944 r.), był dowódca SS i policji na dystrykt warszawski, Brigadeführer (generał brygady) Franz Kutschera.

Dokonanie skutecznego zamachu na Wilhelma Koppe okazało się z wielu względów trudniejsze. Franz Kutschera był jednym z pierwszych (obok samego Hansa Franka, na którego dokonano zamachu w nocy 29 z 30 stycznia 1944 r.) wyższych dowódców, na którego dokonano zamachu, dlatego istotny był czynnik zaskoczenia. Dodatkowo operację przeprowadzono w Warszawie, która mimo nasycenia oddziałami policji i żandarmerii miała też rozbudowaną w czasie wojny strukturę ruchu oporu. Koppe natomiast przebywał na stałe w Krakowie – stolicy Generalnej Guberni, w której znajdowały się wszystkie organa administracji centralnej z samym gubernatorem generalnym włącznie. Z tego powodu w mieście kilkakrotnie mniejszym od Warszawy siły policji były jeszcze większe. Niemieckie organa bezpieczeństwa pragnęły sparaliżować działalność ruchu oporu w Krakowie, co się im w pewnej mierze udało.


Wilhelm Koppe przemawiający do członków niemieckiej służby pracy. Zamek Królewski w Krakowie; czerwiec 1944 r. Fot. Autor nieznany/ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Już w trakcie przygotowań do zamachu na Koppego, w marcu 1944 r., Niemcy aresztowali dowódcę Okręgu Krakowskiego AK płk. „Lutego”(Józefa Spychalskiego), co bardzo utrudniło wsparcie logistyczne żołnierzy tego okręgu dla przeprowadzanej akcji. Niemieckie władze bezpieczeństwa z ogromnym uznaniem wyrażały się o doprowadzonej do perfekcji akcji zlikwidowania Kutschery w pobliżu kwater niemieckiej żandarmerii i gestapo. Z tego też powodu wszyscy zajmujący podobne stanowiska zdali sobie sprawę z tego, że każdy następny zamach może zostać wykonany równie skutecznie, ponieważ ruch oporu w GG dysponuje odpowiednim sprzętem i zasobami ludzkimi do jego przeprowadzenia.
Sam Koppe wyciągnął wnioski z tej nowej sytuacji. Unikał powtarzalności zachowań, zmieniał często trasy dojazdu do pracy, czas wyjazdu, numery rejestracyjne wozu. Wszystko to bardzo utrudniło precyzyjne planowanie. Ponadto, po zamachu na Kutscherę, Niemcy wydali szereg zarządzeń związanych z poruszaniem się po GG wszelkiego rodzaju samochodami. Zwiększono kontrole policyjne na drogach.

Ponieważ Komenda Główna AK uznała, że wykonanie wyroku na Koppem siłami Okręgu Krakowskiego po aresztowaniu jego dowódcy nie ma szans powodzenia, zadanie to zostało powierzone Kedywowi KG AK, a konkretnie Batalionowi „Parasol”. Był to oddział specjalnie szkolony i przygotowywany do tego rodzaju operacji. Dowódcą oddziału mającego przeprowadzić zamach został „Rafał” (Stanisław Leopold). Reszta zespołu była dobierana pod kątem umiejętności, doświadczenia i wyszkolenia: „Dietrich”, „Jeremi”, „Korczak”, „Mietek”, „Ziutek”, „Rek”, „Warski”, „Orlik”, „Akszak”, „Zeus”. Naturalną koleją rzeczy do grupy weszli również uczestnicy zamachu na Kutscherę: „Kruszynka”, „Ali” i „Dewajtis”.


Stanisław Leopold „Rafał”. Fot. Autor nieznany/domena publiczna, via Wikimedia Commons

Wobec nowych niemieckich zarządzeń o przemieszczaniu się problemem było bezpieczne dostarczenie sprzętu (broni i amunicji) oraz ludzi na miejsce akcji. Dzięki kontaktom w służbach kolejowych GG, jakimi dysponowała AK, udało się umieścić sprzęt w ładowniach wagonów towarowych na niemieckich listach przewozowych, dzięki sfabrykowaniu odpowiednich dokumentów. Cały „towar” został dostarczony na miejsce akcji, ostemplowany i opieczętowany jako zwykła przesyłka kolejowa.
Wykonawcy zamachu udali się do Krakowa samochodami. Pierwszy z nich szczęśliwie nie był w ogóle kontrolowany. Natomiast jeden z kolejnych wozów miał awarię i niewiele brakowało, by podczas naprawy w warsztacie niemieckim doszło do ujawnienia fałszywych papierów, na których się poruszał.
Rozpoznanie miejsca akcji nastąpiło w maju–czerwcu 1944 r. pod kierunkiem szefa wywiadu „Parasola”, „Rajskiego” (Aleksander Kunicki), który wcześniej kierował rozpracowaniem Franza Kutschery. Pomogły mu „Dewajtis” i „Kama” biorące udział w takiej samej akcji. Trwała ona długo z powodu środków ostrożności stosowanych przez Koppego.
Ostatecznie cały sprzęt i oddział wykonawczy zamachu pod koniec czerwca znalazł się w Krakowie. Przez następny tydzień trwało zapoznanie się z topografią miejsca i atmosferą miasta, od czego zależała sprawność przeprowadzenia operacji. W planie uwzględniono trzy różne warianty przebiegu zdarzeń.

Zamach
Sam zamach planowany na 5 lipca, przekładany z powodów losowych na 6 i 7 lipca, doszedł ostatecznie do skutku 11 lipca. Jeden z samochodów odmówił posłuszeństwa, co utrudniło ewakuację z miejsca akcji.
Tymczasem nastąpiły nowe zdarzenia. Prawdopodobnie z powodu awarii na Wawel (siedzibę władz GG) nie dojechał samochód z ochroną Koppego, który opuścił Wawel bez eskorty. Okoliczność ta powinna stanowić istotne ułatwienie dla zamachowców, lecz paradoksalnie stała się utrudnieniem. Wóz Koppego z ul. Bernardyńskiej skręcił w Podzamcze, następnie ul. Powiśle przez pl. Kossaka. Około godz. 9.20, gdy jego samochód  zbliżał się do miejsca akcji, grupa uderzeniowa, która jako pierwsza miała otworzyć ogień, nie zrobiła tego, prawdopodobnie z powodu dezorientacji wywołanej brakiem ochrony Koppego. Plan akcji nie brał pod uwagę przejazdu Koppego po Krakowie bez eskorty, gdyż nigdy wcześniej nie było takiego przypadku. Ostrzał pojazdu rozpoczął na rogu ul. Powiśle z pl. Kossaka sam „Rafał”, po nim zaś strzelali „Mietek” i pozostali żołnierze, lecz mercedes Koppego nie został zatrzymany. Sam Koppe natychmiast po pierwszych strzałach osunął się na podłogę pancernego auta, co prawdopodobnie ocaliło mu życie. Pomimo pościgu kierowcy Koppego udało się odskoczyć na bezpieczną odległość. Cała operacja trwała niecałą minutę.
Natychmiast po akcji oddział wykonawczy w kolumnie pojazdów opuścił Kraków nie niepokojony przez policję i żandarmerię niemiecką. Wycofująca się do Warszawy grupa „Pegaza” była poszukiwana przez duże i doborowe siły policyjne, gestapo i SS.

Ostatecznie zamach na Wilhelma Koppego nie zakończył się jego likwidacją, a oddział uderzeniowy „Pegaza” poniósł straty podczas ewakuacji do Warszawy. Z różnych przyczyn nie nastąpiły natomiast niemieckie akcje odwetowe. Jednak wkrótce po wybuchu Powstania Warszawskiego na Kraków spadły represje jako środek prewencyjny przed spodziewanym przez Niemców wybuchem powstania w tym mieście.

Autor artykułu:
dr Janusz Smykowski
Przewodnik Muzeum Powstania Warszawskiego

 

 

Zobacz także

Nasz newsletter