Pseudonim:
-
Data urodzenia:
1914-10-08
Data śmierci:
1944-08-01
Funkcja:
kapelan
Pozycja na murze pamięci:
Kolumna: 37 Miejsce: 3
Miejsce urodzenia:
Chruślin powiat łowicki
Młodość i wykształcenie:
Pochodził z rodziny chłopskiej. Z wyróżnieniem ukończył gimnazjum w Łowiczu. Codziennie przed lekcjami służył do Mszy kapelanowi miejscowego szpitala. Tam też zetknął się po raz pierwszy z siostrami szarytkami, które tam pracowały. We wrześniu 1933 roku, mając 19 lat, wstąpił do seminarium duchownego w Łodzi. Ze wspomnień jego kolegów kursowych wynika, że był bardzo zdolny, pobożny i wyrobiony duchowo. Święcenia kapłańskie przyjął 21 sierpnia 1938 roku z rąk bpa Włodzimierza Jasińskiego. Następnie podjął studia teologiczne na Uniwersytecie Warszawskim. Naukę kontynuował konspiracyjnie w trakcie okupacji. Pracę magisterską "Wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy" napisał pod kierunkiem ks. prof. Eugeniusza Dąbrowskiego. Mieszkał w Pęcherach pod Warszawą i był kapelanem tamtejszych sióstr szarytek.
Godzina "W":
Pod koniec lipca 1944 r. ks. Burzyński przyjechał do Warszawy. Miał zastępować ks. Jana Zieję w obowiązkach kapelana domu Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Najświętszego Serca Jezusa Konającego przy ulicy ks. Siemca (obecnie Wiślana).
Oddział:
Armia Krajowa - Służba Duszpasterska - kapelan
Miejsce (okoliczności) śmierci:
Ks. Burzyński był pierwszym kapelanem, który poległ w Powstaniu Warszawskim:
    Tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego (o godz. 16.00) ks. Burzyński wystawił Najświętszy Sakrament w kaplicy klasztornej i rozpoczął adorację. Tymczasem siostry urszulanki, również przygotowane na wybuch powstania, zaczęły organizować szpital polowy. Nieprzyjaciel od przyczółka mostu Kierbedzia, wzdłuż Wybrzeża Kościuszkowskiego atakował powstańców ogniem cekaemów i granatników. Padły pierwsze ofiary. Docierały pierwsze meldunki o rannych. Jak wspominają pracujące tam wówczas zakonnice, ks. Burzyński wziął z zakrystii Oleje święte i w komży oraz białej stule wyszedł za siostrami-sanitariuszkami (siostry Maria Deymer, Wanda Chodkowska, Zofia Bagińska, postulantka Jadwiga Frankowska i Janina Płaska). One szły po rannego, który czekał na pomoc na rogu ulic Gęstej i Browarnej, on chciał spełnić posługę kapłańską. Patrol sanitarny, mimo, że był dobrze oznakowany, był nieustannie ostrzeliwany przez Niemców i siostry zostały obrzucone granatami ręcznymi. Z patrolu przeżyła tylko siostra Płaska. "Zaraz po wyjściu naszego patrolu wezwano również do umierającego na ulicy naszego księdza, który przez część wakacji pełnił funkcję kapelana, gorliwego bardzo ks. Tadeusza Burzyńskiego. Wypatrywałam wówczas rannych na najbliższych ulicach. W pewnej chwili ujrzałam ks. Burzyńskiego w komży i stule podążającego ul. Gęstą, pod murem domu nr 3" - wspomina s. Stanisława Czekanowska. "Wkrótce potem usłyszałam ruch na naszym podwórzu - jakieś dziewczęta (patrol harcerek) przybiegły z noszami, a gdy zeszłam do jadalni, zobaczyłam zbroczonego krwią człowieka, ułożonego w przedniej części salki, blisko okien, i siostrę dr Wojno szykującą się do opatrunków. Z trudnością rozpoznawałam w tym wykrwawionym już prawie człowieku naszego księdza. Jakim sposobem znaleziono go, z przestrzeloną piersią, na podwórzu domu przy ul. Ks. Siemca 4? Chyba ugodzony kulą zboczył w podwórze tylnymi drzwiami, od Gęstej, i padł z wyczerpania. Miał również rany na nogach i rękach" - opisuje s. Czekanowska. Inna siostra, Franciszka Popiel, była wśród sanitariuszek, które przyniosły ks. Burzyńskiego do szpitala polowego. "Kładziemy go na stole na salce. Siostra dr zbadała ranę. Kula uderzyła w plecy, przeszła przez aortę. Nadziei nie ma żadnej. Ksiądz kan. Biernacki oddaje mu swoją kapłańską usługę, po czym przynosi Pana Jezusa. Ksiądz Tadeusz modli się nieustannie: - Jezu kocham Cię, Jezu adoruję Cię. W pewnej chwili uświadomił sobie, że nie całkiem jeszcze spokojnie odejść może. Mówił: »Jeszcze osiem Mszy św. miałem odprawić. Otrzymałem ofiary. Już nie będę mógł. Niech inny ksiądz odprawi«" - wspomina s. Popiel. "Ostatniego Namaszczenia nie może ksiądz kanonik udzielić, bo nigdzie nie może znaleźć Olejów św. Później dopiero znaleziono je na podwórku, na którym padł ks. Tadeusz. Kula, która go przestrzeliła, utkwiła w wacie, pozostawiając na niej krwawe ślady. Naczyńko to zostało oddane do Kurii Polowej" - dodaje urszulanka. "Jak się później okazało, ks. Burzyński został namaszczony przez ks. Pisarskiego, salezjanina, zanim jeszcze przyniesiono go do nas. Ksiądz Burzyński cierpiał bardzo. Umierał z całkowitą świadomością. Przed i po Komunii modlił się półgłosem i miałyśmy przeświadczenie, że jest gotów i dojrzały do oglądania Boga w wiekuistej światłości. Skonał w niecałe pół godziny po przyniesieniu go do nas. Wiele sióstr i mieszkańców naszego domu modliło się przy nim aż do jego śmierci" - opisuje s. Czekanowska.
Źródła:
Archiwum Archidiecezji Łódzkiej; materiały zgromadzone w procedurze procesu beatyfikacyjnego ks. Tadeusza Burzyńskiego udostępnione Muzeum przez Kurię Metropolitalną Łódzką, MPW-ankieta
Posiadasz jakiekolwiek dane lub materiały o mieszkańcach stolicy, którzy zginęli lub zaginęli w trakcie Powstania Warszawskiego? Chcesz poprawić biogram lub dodać nowe informacje o ofiarach cywilnych? Zaproponuj zmiany w formularzu. Wszystkie uwagi będą weryfikowanie przez grono historyków Muzeum Powstania Warszawskiego i po weryfikacji uzupełniane w bazie.

Pomóż uzupełnić bazę biogramów

Ks. Tadeusz Burzyński (1914-1944). Fot.<i>Archiwum Archidiecezji Łódzkiej </i>

Ks. Tadeusz Burzyński (1914-1944). Fot.Archiwum Archidiecezji Łódzkiej

List ks. Jana Ziei ps. "Rybak" z 1965 roku dotyczący ks. Burzyńskiego: "Czcigodny Księże Profesorze! Odpisuję na Wasz list z dn. 24.VIII.64 w sprawie utrwalenia pamięci ś.p. ks. Tadeusza Burzyńskiego, poległego w powstaniu warszawskim w r. 1944. Niestety do biografii ani charakterystyki osoby ś.p. ks. T. Burzyńskiego żadnych szczegółów dorzucić nie mogę, gdyż widziałem go tylko raz w życiu i to przez kilkanaście minut. W latach 1942 – 1944 pełniłem obowiązki kapelana Domu Sióstr Urszulanek SJK w Warszawie na Powiślu przy ul. Gęstej 1, tkwiąc po uszy w różnych akcjach ówczesnego podziemia antyhitlerowskiego. Na dwa dni przed wybuchem powstania, gdy otrzymałem już rozkaz i przydział mobilizacyjny, powiadomiłem Siostrę Przełożoną, że opuszczam ich dom, nie wiem kiedy wrócę; prosiłem, by Siostry postarały się o innego księdza na moje miejsce na czas mej nieobecności. Już w kilka godzin potem oświadczyła mi S. Przełożona, że następcę już znalazła. Będzie nim pewien student Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Warszawskiego, potrzebujący warunków sprzyjających do pisania pracy naukowej. Nazajutrz zjawił się w mieszkaniu kapelańskim ks. Tadeusz Burzyński. Był pogodny, uśmiechnięty. Obejrzał pokój (obszerny i widny), cieszył się szczególnie z wielkiej ilości książek (biblistyka, słowniki, encyklopedie). Umówiliśmy się, że 1. VIII po swym obiedzie przeniesie się do tego pokoju. Ja 1.VIII, załadowawszy do plecaka suknię księży, komżę, stułę i bursę do chorych oraz brewiarz i zmianę bielizny, o godz. 15 wsiadłem na rower i ruszyłem „na wojnę”. Po powrocie z Niemiec w maju 1945 r. dowiedziałem się, że ks. Tadeusz w dniu 1 sierpnia 1944 r. zaraz w pierwszych godzinach Powstania, niosąc Komunię Św. rannym, został rozszarpany przez pocisk niemiecki tak, że tylko znaleziony strzęp szaty liturgicznej wskazał w przybliżeniu miejsce jego śmierci. Rozumiecie, jak mi ciężko o tym wspominać i pisać. I ciężko żyć, mieszkając w tym samym domu, przy tej samej kaplicy Sióstr. Wierzę, że Kościół uświadomi sobie to, że Boskie przykazanie „Nie zabijaj” znaczyć ma w Nowym Przymierzu: „Nie zabijaj nigdy nikogo!”. Z niewinnej śmierci takich, jak ks. Tadeusz Burzyński i inni – wyrośnie siła, która nam otworzy oczy. Zostańcie z Bogiem. Ks. Jan Zieja

List ks. Jana Ziei ps. "Rybak" z 1965 roku dotyczący ks. Burzyńskiego: "Czcigodny Księże Profesorze! Odpisuję na Wasz list z dn. 24.VIII.64 w sprawie utrwalenia pamięci ś.p. ks. Tadeusza Burzyńskiego, poległego w powstaniu warszawskim w r. 1944. Niestety do biografii ani charakterystyki osoby ś.p. ks. T. Burzyńskiego żadnych szczegółów dorzucić nie mogę, gdyż widziałem go tylko raz w życiu i to przez kilkanaście minut. W latach 1942 – 1944 pełniłem obowiązki kapelana Domu Sióstr Urszulanek SJK w Warszawie na Powiślu przy ul. Gęstej 1, tkwiąc po uszy w różnych akcjach ówczesnego podziemia antyhitlerowskiego. Na dwa dni przed wybuchem powstania, gdy otrzymałem już rozkaz i przydział mobilizacyjny, powiadomiłem Siostrę Przełożoną, że opuszczam ich dom, nie wiem kiedy wrócę; prosiłem, by Siostry postarały się o innego księdza na moje miejsce na czas mej nieobecności. Już w kilka godzin potem oświadczyła mi S. Przełożona, że następcę już znalazła. Będzie nim pewien student Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Warszawskiego, potrzebujący warunków sprzyjających do pisania pracy naukowej. Nazajutrz zjawił się w mieszkaniu kapelańskim ks. Tadeusz Burzyński. Był pogodny, uśmiechnięty. Obejrzał pokój (obszerny i widny), cieszył się szczególnie z wielkiej ilości książek (biblistyka, słowniki, encyklopedie). Umówiliśmy się, że 1. VIII po swym obiedzie przeniesie się do tego pokoju. Ja 1.VIII, załadowawszy do plecaka suknię księży, komżę, stułę i bursę do chorych oraz brewiarz i zmianę bielizny, o godz. 15 wsiadłem na rower i ruszyłem „na wojnę”. Po powrocie z Niemiec w maju 1945 r. dowiedziałem się, że ks. Tadeusz w dniu 1 sierpnia 1944 r. zaraz w pierwszych godzinach Powstania, niosąc Komunię Św. rannym, został rozszarpany przez pocisk niemiecki tak, że tylko znaleziony strzęp szaty liturgicznej wskazał w przybliżeniu miejsce jego śmierci. Rozumiecie, jak mi ciężko o tym wspominać i pisać. I ciężko żyć, mieszkając w tym samym domu, przy tej samej kaplicy Sióstr. Wierzę, że Kościół uświadomi sobie to, że Boskie przykazanie „Nie zabijaj” znaczyć ma w Nowym Przymierzu: „Nie zabijaj nigdy nikogo!”. Z niewinnej śmierci takich, jak ks. Tadeusz Burzyński i inni – wyrośnie siła, która nam otworzy oczy. Zostańcie z Bogiem. Ks. Jan Zieja

Nasz newsletter