Halina Stanisława Gorczyca

Archiwum Historii Mówionej



  • Co robiła pani przed 1 września 1939 roku?

Mieszkałam w Warszawie, chodziłam do szkoły podstawowej.

  • Jak zapamiętała pani wybuch wojny?

Nie [zapamiętałam].

  • Czym zajmował się pani w czasie okupacji?

Jako dziecko chodziłam do szkoły. Później, w czasie wakacji, siedziało się w domu.

  • Gdzie pani mieszkała?

Hoża 86 mieszkania 4.

  • Czy ktoś z pani rodziny był związany z konspiracją?

Nie.

  • Jak zapamiętała pani wybuch Powstania Warszawskiego?

Po prostu był duży szum. Żeśmy się później wszyscy pochowali do piwnicy i siedzieliśmy w piwnicy. Było kilka dni Powstania. Niemcy się przebili do nas przez piwnice ze szkoły, bo była tam szkoła – Niemcy siedzieli i mieli swoje koszary. To była Hoża 88, a ja mieszkałam 86. Kazali nam wyjść, więc wyszliśmy. Później patrzymy – dom nasz zaczął płonąć.Zatrzymaliśmy się na Emilii Plater w piwnicach u znajomej mojej mamy i do końca Powstania tam żeśmy przebywali.

  • Jak pani wspomina te dni? Jak było z wyżywieniem?

Z pożywieniem było słabo. Początkowo było nieźle, bo ta znajoma miała sklep warzywny. Jeszcze było względnie. Ale później, to już był bardzo [duży] głód. Mój tata chodził do magazynów zbożowych, bo powstańcy prosili, że kto może, żeby się zgłosił. Mój tata się zgłosił. Przynosił zboże, część brali powstańcy, część my. Gotowało się to w wodzie i się wyłuskiwało po ziarenku. Głód był. Pod koniec Powstania już był bardzo duży głód. Tak że człowiek, jakby skórkę chleba znalazł, to by chętnie ją zjadł. I tak było już do końca Powstania.

  • Pani jako mała dziewczynka bawiła się w jakiś sposób? Co się z panią działo? Bała się pani?

Bałam się.

  • Miała pani znajomych, przyjaciółkę?

Była. Nie wiem, czy w tej chwili żyje, czy nie. Po Powstaniu kontakt się urwał.

  • Gdy zakończyło się Powstanie, co się z panią dalej działo?

[…] Wróciłam z rodzicami po wyzwoleniu do Warszawy. Żeśmy wrócili na Targówek, bo tam mieszkali rodzice mojej chrzestnej.

  • A zaraz po Powstaniu? Wraz z zakończeniem walk powstańczych musiała pani opuścić miasto?

Wywieźli nas. Ustawili nas, kazali nam iść. Doszliśmy do Dworca Głównego. Wsadzili nas w pociąg i zawieźli do Pruszkowa.

  • Miała pani czas, żeby się spakować?

Nie miałam czasu się spakować, bo nie miałam co, jak Niemcy dom spalili w czasie Powstania. Tak że nie miałam co pakować.

  • W jakich warunkach to się odbywało?

Wyszłam razem z rodzicami, z braćmi. Później [w Pruszkowie] żeśmy przenocowali. Rano była segregacja na placu w Pruszkowie i znów do pociągu nas wsadzili. Zawieźli do Włoszczowa. Tam też był obóz przejściowy.

  • Jakie były warunki w Pruszkowie?

Jak to w warsztatach kolejowych: jedna wielka sala, masę ludzi, płacz, krzyk. A rano, jak była segregacja, to był podwójny krzyk, bo rozdzielali żony od mężów, dzieci od rodziców. Miałam takie szczęście, że razem ze wszystkimi, z rodzicami i z braćmi, w jedno miejsce nas postawili.

  • Ile czasu była pani w Pruszkowie?

Krótko, jedną noc byłam tylko, bo to był obóz przejściowy.

  • Były jakieś plotki w Pruszkowie, co się będzie działo dalej? Były prowadzone jakieś rozmowy?

Nie, byłam dzieckiem, to się tak bardzo nie interesowałam. Rodzice może prędzej, ale ja raczej [nie].

  • Co się z panią działo potem, już po Pruszkowie? Jaki był następny obóz?

Wyjechaliśmy do Włoszczowa. Mój tata się dowiedział, bo poszedł do Niemców, powiedzieli, że kto ma rodzinę na wsi…

  • Bez żadnych problemów?

Nie, nie robili problemu. Żeśmy wrócili, przyjechaliśmy do taty brata i do samego końca, do wyzwolenia, żeśmy siedzieli.

  • Kiedy pani wróciła do Warszawy? Były jakieś przygody w czasie powrotu? Coś pani wspomina?

W styczniu wróciliśmy.

  • Poszli państwo do swojego dawnego mieszkania?

Nie, bo nie było już mieszkania. […] Nie było do czego. Do spalonych ścian? Żeśmy przyjechali na Targówek. Taty bratowej rodzice mieszkali na Targówku i myśmy się tam sprowadzili.

  • Co się potem stało? Próbowano odbudować stare mieszkanie?

Nie.

  • Wróćmy do wyjścia, jak pani szła do Pruszkowa. Jak to dokładnie wyglądało? Czy wkroczyli Niemcy, kto kazał iść, w jakich warunkach? […]

Wsadzili nas w węglarki. Wieźli nas. Nie wiedzieliśmy, dokąd nas wiozą. Czasami po drodze wpadł kawałek chleba, bo to była węglarka odkryta, to starsze osoby dawały dzieciom przede wszystkim. Drobili kawałek chleba i każdemu po kęsie dawali. A to pomidor wpadł, a to jabłko ktoś rzucił po drodze. Tak żeśmy dojechali do Pruszkowa i dopiero jak nas wysadzili, to żeśmy się dowiedzieli, dokąd nas przywieźli. Bo tak, to nie było wiadomo, gdzie nas wiozą. Kazali nam wsiadać do wagonów, to żeśmy wsiadali, a gdzie nas wiozą, to był wielki znak zapytania.

  • Czyli w czasie podróży ludność cywilna pomagała?

Tak.

  • A potem, jak pani do swojej rodziny jechała na wieś, co się działo w czasie podróży? Były jakieś problemy z dojazdem?

Nie, nie było problemów. Powiedzieli, jak dojechać z Włoszczowa i żeśmy wsiedli w pociąg (już był pociąg osobowy) i żeśmy dojechali.

  • Czy rodzina wiedziała coś o Powstaniu?

Wiedzieli. To niedaleko Warszawy, widzieli łuny, nawet się dziwili, że żyjemy, że nas nie spalono. Mówili, że wieczorem to jedna wielka łuna była znad Warszawy. To trzydzieści kilometrów od Warszawy. Tak że się dziwili, że żyjemy.

  • Były prowadzone rozmowy o tym, co się działo, wspomnienia?

Były, przeważnie dorośli z sobą rozmawiali. Jako dziecko nie brałam udziału w rozmowie.

  • Od razu, gdy rodzice dowiedzieli się, że Warszawa została wyzwolona, postanowiono pojechać do Warszawy?

Tak, żeśmy postanowili stamtąd wyjechać i wrócić do Warszawy. Też pociągiem żeśmy przyjechali.

  • Nie było żadnych problemów z komunikacją?

Były trochę, ale bardzo nie, bo już zaczęły kursować pociągi.

  • Coś pani pamięta jeszcze oprócz tego, co nam pani opowiedziała?

Poza tym nic więcej. Nie interesowałam się tak. Raczej rodzice [się interesowali].

  • Rodzice byli w konspiracji?

Rodzice – nie.

  • Może pamięta pani jakieś wydarzenie z Powstania?

Mało pamiętam.
Warszawa, 26 czerwca 2008 roku
Rozmowę prowadziła Ada Przymies
Halina Stanisława Gorczyca Stopień: cywil

Zobacz także

Nasz newsletter