Elektrownia pamięci

Hala starej elektrowni tramwajowej przy ul. Przyokopowej pękała w szwach. Przez trzy dni powstańcy i ich krewni znosili pamiątki dla Muzeum Powstania Warszawskiego. Wśród nich - wiele unikatów

TOMASZ URZYKOWSKI Na apel władz miasta o przynoszenie przedmiotów związanych z powstaniem odpowiedziało ponad tysiąc osób. Do wczoraj organizatorzy przyjęli kilka tysięcy eksponatów. Niektóre miłośnikom historii zaparły dech w piersiach. - Zafascynowała mnie kolekcja ponad stu fotografii niemieckich z czasu powstania, w większości zupełnie nieznanych - mówił Zygmunt Walkowski, badacz powstańczych zdjęć. Wyjątkowo cenne przedmioty rozłożono na stolikach. Obok prymitywnej rakietnicy wykonanej metodą chałupniczą leżał kawałek deski ze słabo widocznym napisem. - To kawałek krzyża z mogiły powstańczej na pl. Krasińskich - wyjaśniała nam Izabella Maliszewska, kierownik Muzeum Powstania Warszawskiego. - Dostaliśmy też m.in. dwa bardzo rzadkie plakaty wzywające do walki. A tu jest pokrowiec na hełm i mapnik Jerzego Gawina ps. "Słoń", uczestnika akcji pod Arsenałem, który poległ na Czerniakowie. Każda pamiątka ma swoją historię. Zbigniew Madey ofiarował tabliczkę i wieniec z grobu powstańca poległego na Mokotowie już 1 sierpnia. Jerzy Kazimierczak podarował swój akt chrztu z podpisem powstańczego kapelana ks. Kłoskowskiego. Zaś Anna Bohdziewicz - sztruksową kurtkę swego ojca Antoniego, który podczas Powstania Warszawskiego kierował ekipą filmowców i fotografów dokumentującą walki. Na zdjęciu z tamtego czasu ma na sobie właśnie tę kurtkę. - Zdecydowałam się ją oddać, bo mam nadzieję, że to muzeum powstanie - powiedziała Bohdziewicz, również fotograf. Wczoraj pamiątki przyjmował też prezydent Lech Kaczyński. W jego ręce bohater artykułu z sobotnio-niedzielnej "Gazety" Stanisław Krakowski postanowił oddać fragment poszycia zestrzelonego nad Warszawą liberatora. Prezydent obiecał, że otworzy muzeum 1 sierpnia 2004 r. [-] Dobry początek Tomasz Urzykowski: Spodziewał się Pan, że tyle osób odpowie na apel? Jan Ołdakowski, pełnomocnik prezydenta Warszawy ds. budowy Muzeum Powstania Warszawskiego: Jestem zaskoczony nie tylko frekwencją, ale też tym, że powstańcy przyszli tu, żeby porozmawiać, powspominać. Niektórzy spotkali się po wielu latach. Prosili, by w przyszłym muzeum urządzić dla nich kawiarenkę. Zbiory muzeum wzbogaciły się o cenne pamiątki. Z których jest Pan szczególnie zadowolony? - Na pewno z serii niemieckich zdjęć w oryginalnym pudełeczku fotograficznym. Jednak jest też pamiątka dla mnie wyjątkowa - list mojej babci napisany do koleżanki z niemieckiego obozu, w którym obie znalazły się po powstaniu. Przyniosła go pani Traczyk-Stawska ps. "Pączek", minerka, która dokonała wyłomu w budynku PAST-y podczas jej zdobywania. Co stanie się z darami? - Przejadą do Muzeum Historycznego m.st. Warszawy, gdzie zostanie opracowana ich dokumentacja historyczna. Pamiątki w gorszym stanie poddane zostaną konserwacji. Czy to już koniec zbiórki? - Początek. Działa komisja zakupów powołana przez nas i Muzeum Historyczne. Jest też telefon kontaktowy - 626 95 06, pod który można zgłaszać chęć przekazania eksponatów lub ich sprzedaży. ROZMAWIAŁ TOMASZ URZYKOWSKI [Podpis pod fot.] Rodzinne pamiątki, dokumenty, mundury powstańcze i zdjęcia - trafiły do muzeum WAW

Zobacz także

Nasz newsletter