ROZMOWA Z ANTONIM FELDONEM
Działka przy ul. Bielańskiej 10 z ruinami Banku Polskiego jest zabytkiem. Pan ją kupił. Jak to się robi?
- Zabytek to zbyt wielkie słowo. Zabytkiem jest np. Wawel. A to są przecież tylko ruiny carskiego banku wzniesione według projektów nadwornego architekta Leontija Mikołajewicza Benois.
- W rejestrze zabytków widnieje jako reduta powstańcza - ostatni bastion obrony Starówki 1944 r.
- O tym, że ten obiekt jest w obszarze szczególnej troski konserwatorskiej, wiem. W takiej sytuacji jest jednak cała Warszawa, szczególnie centrum. Walki były też w kanałach, a przecież wiemy, co teraz płynie kanałami. Mimo to w Warszawie się buduje.
To jest wolny kraj i każdy może kupić to, co jest na sprzedaż. Na przetarg mogli przyjść przedstawiciele środowiska powstańczego, rzucić się na schody, odegrać Rejtana. Trzeba mi było powiedzieć o tym muzeum.
- Nie wiedział Pan, że przy Bielańskiej ma stanąć Muzeum Powstania Warszawskiego?
- O wszystkim dowiedziałem się już po fakcie. W planie zagospodarowania przestrzennego było napisane, że przy Bielańskiej ma stanąć obiekt administracyjno-usługowy lub Muzeum Powstania Warszawskiego. "Lub" to nie znaczy "i".
- Uwłaszczony [Z-d Lamp Profesjonalnych], który sprzedał Panu działkę, powinien był uzyskać zgodę konserwatora zabytków. Rzecznik prasowy wojewody twierdzi, że jeśli takiej zgody nie było, może dojść do unieważnienia transakcji.
- Unieważnienie sprzedaży jest niemożliwe. Za stwierdzeniem pani rzecznik kryje się jedynie chęć wywołania nieporozumień. Unieważnienie aktu notarialnego i wpisu do księgi wieczystej może nastąpić tylko wtedy, jeśli ktoś posłużył się np. fałszywym nazwiskiem czy dał fałszywe pieniądze.
- Wyjaśnijmy: Reduta z o.o. jest spółką niemiecką czy polsko-niemiecką?
- Reduta jest spółką polską. A wciąż piszą, że niemiecką. Niby dlaczego niemiecką? Mój wspólnik ma niemiecki paszport. Na takiej samej zasadzie, na jakiej Miłosz - amerykański, a parę milionów Polaków jeszcze inne.
- Pieniądze są Pana czy wspólnika z paszportem niemieckim?
- Pieniądze są moje. Kapitał jest polski. Jeden rodzi się garbaty, a drugi bogaty. Odziedziczyłem majątek. Moja rodzina miała przed wojną udziały w wielu znaczących fabrykach.
- Do "Gazety" kombatanci przysyłają listy protestacyjne. Są oburzeni tym, co się stało, teraz obwiniają o wszystko wojewodę.
- Fundacja Budowy Muzeum - jak zdążyłem zaobserwować - składa się z dwóch osób i nie ma pieniędzy. Ci ludzie chcą sobie stworzyć dobre posady. Głównie o tym myślą.
- To wszystko, co ma Pan do powiedzenia kombatantom w 50. rocznicę powstania?
- Żaden z powstańców nie wpadł na pomysł, aby się zwrócić do nas. Pisali jakieś donosy na policję, do władz, paszkwile do gazet.
- Czy zrobi Pan ten gest i zbuduje kawałek tego muzeum czy nie?
- Zawsze chciałem o tym rozmawiać. Mnie nie trzeba tłumaczyć, co to jest powstanie warszawskie. Mój ojciec był powstańcem, dziadek zginął w powstaniu.
- Wróćmy do pytania. Będzie muzeum czy nie?
- Zawsze byliśmy skłonni coś zbudować. Ale proszę sobie wyobrazić, że do dziś żadne środowisko akowskie, żadna z tych fundacji, nie wyraziła nawet swojego życzenia co do powstania muzeum i jego wielkości.
- Ale przecież od 1986 r. jest gotowy projekt muzeum autorstwa Konrada [Kucza-Kuczyński] z zespołem, który został wyłoniony w drodze konkursu.
- Robiono konkursy i wiadomo było, kto je wygra. Dorobek niektórych architektów to tylko sterty papierzysk, projekty, które nigdy nie zostały zrealizowane.
Grunt przez nas kupiony kosztował rok temu 45 mld zł. W tym czasie, kiedy Konrad Kucza-Kuczyński projektował muzeum, ten grunt był bez wartości. On w ogóle nie miał ceny, bo nie był wystawiony na sprzedaż. I jeśli ktoś wtedy nie był w stanie zbudować niczego na gruncie darmowym, to tym bardziej nie będzie w stanie zbudować czegoś na gruncie tak drogim.
- Dlaczego chce Pan znaleźć trochę miejsca na muzeum, choć mógłby Pan wykorzystać tę działkę korzystniej?
- Gdyby chodziło nam tylko o zyski, to sprzedalibyśmy ten grunt jednemu z amerykańskich banków i zarobilibyśmy 2 mln dolarów na czysto. Odrzuciliśmy tę propozycję tylko dlatego, że ten nabywca na pewno nie zbudowałby żadnego muzeum.
- Czy zdaje sobie Pan sprawę z tego, że wbrew miastu niczego Pan nie wybuduje?
- Doskonale o tym wiem i dlatego rozmawiam i z wojewodą, i z prezydentem miasta, i burmistrzem Śródmieścia. Chcę też zaprosić do współpracy autora poprzedniego projektu Konrada Kuczę-Kuczyńskiego. To jest zbyt ważna inwestycja i lokalizacja, abym mógł postawić środowisko architektów przed faktem dokonanym.
- A co Pan zamierza wybudować przy Bielańskiej?
- Centrum biurowo-bankowe, zgodnie z tradycją tego miejsca.
- Jeśli umowa zostałaby unieważniona, jest przecież sprawa u prokuratora, poprawność zawarcia transakcji bada wojewoda...
- Unieważnienie jest niemożliwe.
- Kiedy w takim razie będzie projekt i realizacja?
- Jak najszybciej. 1 sierpnia będzie wmurowany kamień węgielny pod budowę muzeum. Prosimy kombatantów i czytelników "Gazety" o listy i sugestie w sprawie muzeum.
Śródmieście; Feldon Antoni; grunty; zabytki; sprzedaż; ,Reduta' s-ka
WAW