Zofia Nowiak „Kalinowska”

Archiwum Historii Mówionej

Nowiak Zofia, urodzona 1 października 1918 roku. Miałam pseudonim „Kalinowska”. Walczyłam w Warszawie na Starym Mieście w Batalionie „Wigry” częściowo jako sanitariuszka, częściowo jako lekarz, zależnie od tego, co było potrzeba.

  • Proszę opowiedzieć o latach przedwojennych. Czy miała pani rodzeństwo?

Nie miałam rodzeństwa. Byłam jedynaczką.

  • Czym zajmowali się pani rodzice?

Trudno mi powiedzieć, czym się rodzice zajmowali.

  • Mieli majątek? Pani się urodziła w Kijowie w Rosji.

Tak.

  • Długo pani tam mieszkała?

Bardzo krótko, dlatego że moja matka przywiozła mnie z powrotem do mojej babki. Oni mieszkali na Wołyniu. Przywiozła mnie i tam wychowywałam się. Miałam bardzo burzliwe dzieciństwo.

  • Dlaczego?

Dlatego że ojciec mnie chciał odebrać od matki, bo [rodzice] się rozeszli. Wszelkimi sposobami chciał mnie odebrać od matki. Wyprawiał różne rzeczy, które trudno mi jest w tej chwili zapamiętać.

  • Pani była jedynaczką.

Tak, jedynaczką.

  • Ale jednak była pani z mamą i z babcią.

Raz z mamą, raz z babcią, raz z ojcem. Zależy, jak się udało.

  • Gdzie pani chodziła do szkoły przed wojną?

Byłam u nazaretanek, sióstr zakonnych na Czerniakowskiej.

  • Pani przyjechała do Warszawy przed wojną?

Tak. Strasznie trudno mi to odtworzyć teraz. Już troszkę za późno, trzeba było wcześniej, kiedy miałam jaśniejszy umysł.

  • Szkoła sióstr nazaretanek cały czas istnieje na Czerniakowskiej.

Tak, jest. […] Była taka siostra Ezechiera Szupenko. […]

  • Czy była pani w Warszawie, jak wybuchła wojna we wrześniu 1939 roku?

Byłam w Warszawie.

  • Gdzie pani mieszkała?

Mieszkałam z moim ojczymem i z moją matką. Mieli wojskowe mieszkanie.

  • Brała pani udział w obronie Warszawy?

Na pewno tak, tylko już nie pamiętam jak. […]

  • Jak była okupacja, to zaczęła pani studiować.

Tak. Medycynę.

  • To było tajne nauczanie?

Nie.

  • Wtedy nie wolno było Polakom studiować, to były komplety?

To były komplety, tak.

  • Dlaczego wybrała pani właśnie medycynę?

Nie wiem. Zawsze mnie to interesowało.

  • Należała już pani do konspiracji?

Tak.

  • Była pani pewnie w harcerstwie?

W „Wigrach”.

  • W czasie okupacji trudno było studiować.

Bardzo. Ale to wszystko robiłam. Chodziło się wieczorami.

  • Egzaminy były?

Tak. Egzaminy były. To wszystko mam, tylko już nie wiem gdzie. Już mi się wszystko pokręciło. Troszeczkę za późno to robicie, ale trudno, lepiej później niż nigdy.

  • Jak była pani w czasie okupacji w Warszawie, to jeszcze pani gdzieś pracowała? Trzeba było się utrzymywać.

Tak. W szpitalach różnych pracowałam.

  • Czy pamięta pani łapanki, rozstrzeliwania na ulicach Warszawy?

Pamiętam.

  • Niemcy panią złapali?

Nie, mnie nie złapali.

  • Miała pani to szczęście.

Tak.

  • Przynosiła pani jakieś ulotki, jakieś gazetki?

Tak. Zawsze miałam u siebie gazetki.

  • Jak wybuchło Powstanie1sierpnia 1944 roku, to pani poszła na jakąś zbiórkę, na jakiś punkt?

Czekałam w domu. Przyszło zawiadomienie. Leciałam ze swoją torbą, z tymi rzeczami swoimi, wszystko mi się rozwaliło na środku placu, wszystko mi się wysypało. Zdaje się, że mnie już nasi chronili. Jakby mnie złapali wtedy, to oni by jakoś na to zareagowali. Puścili mnie. Napisałam artykuł, że „Nie każda kula zabija”. Najlepszym dowodem na to jest właśnie to, jak mnie nie zabili wtedy.

  • Pani była na Starym Mieście?

Na Starym Mieście byłam cały czas.

  • W którym szpitalu?

Nie byłam w żadnym szpitalu.

  • To gdzie pani była i co pani robiła?

Byłam na Starówce w oddziale wojskowym w „Wigrach”. Nas przygotowywali do operacji, do różnych zabiegów, jakie będzie można robić. Siedzieliśmy na Starym Mieście. Kanałami żeśmy przechodzili.

  • Później, jak Starówka upadła?

Tak, jak Starówka upadła.

  • Dużo miała pani rannych na Starym Mieście?

Dosyć dużo.

  • Pani już wtedy miała ukończone studia medyczne?

Tak.

  • Jaką specjalizację?

Generalną, to się nazywało general practitioner.

  • Podejmowała się pani operacji, wyciągania kuli z ran?

Nie. Robiłam to tylko w ramach ostrych wypadków. To kto inny robił. Lekarze, którzy umieli to robić lepiej niż ja. To było bardzo trudne.

Były straszne bombardowania na Starym Mieście.Okropne. Myśmy właściwie dostali najwięcej.

  • Nie bała się pani wtedy?

Nie. To jest bardzo śmieszne, nie bałam się. Jakimś cudem mnie się wydawało, że jakoś wyjdę z tego, mnie się nic nie stanie. Układali chorych na noszach, ja ich układałam, pilnowałam. Chodziłam na wypady. Bardzo śmieszny był wypadek. Pojechaliśmy na jakiś wypad. Okropnie bombardowali i zwróciłam się do którejś z moich koleżanek: „Proszę cię, przestrasz mnie, żebym przestała mieć czkawkę”. Takie różne były bardzo śmieszne momenty. […]

  • Dużo pani przeżyła w życiu.

Bardzo dużo przeżyłam w życiu, rzeczywiście dużo przeżyłam.

  • Na Starym Mieście była pani Wanda Sarnecka, która mieszka w Londynie.

Nie pamiętam jej.

  • Miała pani wtedy narzeczonego?

Miałam chłopaka, który się mną interesował.

  • To był Szatyński?

Szatyński.

  • On był też w Powstaniu?

Tak.

  • Też w Batalionie „Wigry”?

Tak.

  • Razem byliście?

Razem.

  • Jaki miał pseudonim?

Nie pamiętam.

  • Miała pani czas, żeby z nim chwilę porozmawiać? Raczej na randki nie można było wtedy chodzić.

Jakoś się chodziło. Robiło się cuda. Jadło się takie jedzenie, które się nazywało kasza „pluj”.

  • Co to jest?

To była kasza owsiana, która była okropna. Jak się zjadło, to trzeba było wypluć, bo były ości. Ale to było jedyne nasze jedzenie.

  • Były „szafy”?

Tak. „Szafy” były.

  • To tak ryczało strasznie.

Strasznie.

  • Nie owało na Starym Mieście środków opatrunkowych, lekarstw?

Brakowało wszystkiego.

  • Wody?

Wszystkiego.

  • Dużo powstańców umierało od ran?

Bardzo dużo.

  • Była pani ranna na Starym Mieście?

Nie. Tylko mnie coś drasnęło. Musiałam się cofnąć w czasie tego strasznego bombardowania. Musiałam cofnąć się o jeden krok do tyłu, stałam na balkonie i patrzyłam.

  • Był przecież wybuch „czołgu pułapki”.

Był. Właśnie przy tym byłam.

  • Pani właśnie na balkonie wtedy stała?

Tak. Na balkonie. Musiałam się cofnąć o jeden krok do tyłu. Siła wybuchu była taka, że cząstki nóg, wszystko na balkon spadało. Jak się zeszło na dół potem, bo trzeba było zejść na dół, to się szło w jakimś strasznym, dosłownie grząskim błocie.

  • To była krew?

Tak.

  • To pani cudem się uratowała.

Tak jest. Napisałam taki artykuł: „Nie każda kula zabija”. W tym artykule napisałam o tym, że w czasie Powstania powinnam być zabita tysiące razy.

  • Jak był wybuch czołgu pułapki, to bardzo dużo pani kolegów i koleżanek zginęło?

Bardzo.

  • Niektórzy opowiadali mi, że wzięli worki i części tych ciał zbierali.

Tak, tak.

  • Tu była ręka, tu noga, korpus, głowa.

Tak. To było coś okropnego.

  • Wcześniej był wielki szał radości, że został zdobyty czołg, wszyscy pobiegli.

Tak jest. Wszyscyśmy biegli. To pamiętam. Przecież jestem starą osobą, ciężko mi pamiętać. Różne rzeczy mi się mieszają, ale to pamiętam. Ta sukienka jest stamtąd.

  • Miała pani na sobie tę granatową sukienkę? Taką chustkę?

Tak.

  • I tę opaskę?

Tak.

  • Białą z czerwonym krzyżem.

Tak jest. To jest ta opaska. To wszystko leży. To są rzeczy zupełnie unikalne. Takich już nie ma, takiej opaski już nie zrobią. Inną zrobią, ale takiej nie. Pamiętam, jak tą opaskę robiłam.

  • Jak pani ją robiła?

Myśmy siedziały i po prostu szyłyśmy. Przedtem były stemplowane przez komendę, a potem trzeba je było uszyć, żeby można było na rękę nałożyć.

  • Każda dziewczyna sobie szyła?

Tak.

  • Jak Powstanie wybuchło?

Tak. To mi się wszystko miesza. Ale to nic dziwnego, to było bardzo dawno.

  • A jak był wybuch czołgu pułapki, to pani narzeczonemu coś się stało wtedy, czy nie?

Nie.

  • Jak schodziła pani do kanału ze Starego Miasta, to nie bała się pani tam wejść?

Nie. Myśmy się nie bały. Człowiek się nie bał. Nie wiem, czy to była zbiorowa sytuacja, że myśmy się po prostu wstydzili przyznać, że się boimy. Za nic na świecie by się człowiek nie przyznał.

  • Schodziła pani z jakimś rannym, komuś pani pomagała w kanałach?

A jakże.

  • Komu?

Trudno mi powiedzieć, jak oni się nazywali.

  • Ranny był w rękę czy w nogę? Musiała go pani podtrzymywać?

Tak.

  • Długo trwało to przejście kanałami?

Dwanaście godzin. Człowiek szedł i słyszał nad sobą na górze, że chodzą Niemcy, którzy zaglądali czasem przez dziury, rzucali granaty do nas.

  • Ciemno?

Ciemno. Nie wiadomo było, w którą stronę iść.

  • Nie było żadnego przewodnika, który by was prowadził?

Był, ale też sam nie wiedział. Raz poszedł nie tak jak trzeba, nie wiedział, jak iść. Nie mam pojęcia, jak człowiek to przeżył.

  • Jak wyszła pani w Śródmieściu, to inne życie było?

Zupełnie inne życie było. Oni nawet nas nie rozumieli zupełnie. Nie bardzo chcieli nas przyjąć, bo myśmy tak strasznie śmierdzieli, że przechodzi ludzkie pojęcie. Trzeba było trzy, cztery dni, żeby przestało.

  • Później pani już do końca Powstania była w Śródmieściu?

Tak.

  • Powstańcy mi opowiadali, że jak wyszli z tego kanału, to szyby w oknach były i liście na drzewach.

Tak.

  • W Śródmieściu była pani lekarzem-sanitariuszką?

Tak.

  • Przy oddziale, czy w jakimś szpitaliku?

Przy oddziale, cały czas byłam przy oddziale.

  • Była pani sanitariuszką bojową?

Tak jest. O tak, bardzo.

  • W którym miejscu w Śródmieściu pani była?

Na placu Napoleona.

  • Tam gdzie Poczta Główna, Prudential?

Tak.

  • Na środku był wielki basen przeciwpożarowy.

Nie pamiętam go, ale pewno był.

  • Jaki był pani najgorszy dzień w Powstaniu Warszawskim? Z czym pani się źle kojarzy?

Najgorszy był chyba wtedy, kiedy zabili strasznie dużo ludzi. Wtedy był straszny dzień. Właściwie już się człowiek nie kładł spać. Noszy owało, wszystkiego owało. Najgorzej było w podziemiach, gdzie były matki z dziećmi. Było strasznie.

  • Jak ludność cywilna odnosiła się do powstańców?

Zależy. Na początku dobrze, a potem już źle, potem już nas nazywali podpalaczami Warszawy.

  • Czy było życie religijne? Msze święte odbywały się w czasie Powstania.

Były.

  • Na Starym Mieście 15 sierpnia była defilada.

Strasznie trudno sobie przypomnieć dokładnie, żeby nie mówić głupstw, a przecież wiadomo, że byłam. Mam wszystkie dokumenty na to […].

  • W Śródmieściu też była pani cały czas ze swoim narzeczonym?

Tak. On nie bardzo był narzeczony, bo zdaje się gdzieś w sercu innego miałam. Tylko już nie pamiętam, jak to było.

  • To znaczy, że on był bardziej zakochany w pani, niż pani w nim?

Tak jest.

  • Jak przyszedł upadek Powstania Warszawskiego, pani zdecydowała się wyjść jako żołnierz.

Tak.

  • Nie chciała pani iść z cywilami?

Nie. Cywile poszli do Pruszkowa.

  • Pani wyszła razem z oddziałem, z kolegami, z koleżankami do Ożarowa.

Tak, do Ożarowa.

  • Jak było Powstanie Warszawskie, pani mama z ojczymem byli w tym czasie w Warszawie?

Chyba tak.

  • Przeżyli wojnę?

Tak.

  • Jak pani wyszła z kolegami, z koleżankami do Ożarowa, wsadzono was w wagony bydlęce i przewieziono do obozu. Była pani w dużym kobiecym obozie Oberlangen?

Byłam.

  • Przyjechała 1. Dywizja Pancerna.

Z Maczkiem.

  • Oswobodzenie nastąpiło właśnie w obozie w Oberlangen. To był duży kobiecy obóz na bagnach. Czy z tego obozu w Oberlangen pojechała pani do Londynu, czy przez Włochy z Armią Andersa?

Nie. Nie byłam z Armią Andersa.

  • Tylko z Maczkiem. Dlaczego pani nie wróciła do Polski, została pani w Londynie?

Nie mam pojęcia. Może mój mąż nie chciał.

  • Pani spotkała męża?

Musiałam spotkać męża po drodze.

  • Pani ojczym był w Londynie.

Tak. Z Polskim Rządem, został w Londynie i ja dołączyłam.Mam tak pokręcone życie, że mnie jest trudno to wszystko ułożyć.

  • Przyjeżdża pani do Warszawy?

Byłam w Warszawie. Co roku jestem.

  • Czy przychodzi pani do Muzeum Powstania Warszawskiego?

Byłam. […]

  • Pani miała pseudonim „Kalinowska”?

Tak jest.

  • Dlaczego pani sobie taki pseudonim wzięła?

Bo głupia byłam. Bo ja wiem, dlaczego. Właściwie nie było żadnego powodu, żeby ten wziąć. Różne sobie brały pseudonimy, ale nie takie. Mój właściwie był śmieszny, ale był.

  • Jak wybuchło Powstanie Warszawskie, pani miała dwadzieścia sześć lat. Mam ostatnie pytanie: jakby pani znowu miała dwadzieścia sześć lat, to by pani poszła do Powstania Warszawskiego?

O tak, na pewno.
Londyn, 26 stycznia 2008 roku
Rozmowę prowadziła Małgorzata Brama
Zofia Nowiak Pseudonim: „Kalinowska” Stopień: sanitariuszka Formacja: Batalion „Wigry” Dzielnica: Stare Miasto, Śródmieście Zobacz biogram

Zobacz także

Nasz newsletter