Bezdomne eksponaty

Wystawa "Zbiory Muzeum Powstania czekają..."

To muzeum istnieje od 16 lat. Przez ten czas zgromadziło blisko osiem tysięcy eksponatów, zorganizowało kilkanaście wystaw, a jego zbiory posłużyły do nakręcenia wielu filmów dokumentalnych. Nie ma tylko jednego - siedziby. Na otwartą wczoraj wystawę w Muzeum Historycznym m.st. Warszawy zapraszał jeżdżący z hukiem po Rynku Starego Miasta niemiecki transporter opancerzony z czasów II wojny światowej, wypożyczony z Muzeum Okręgowego w Tomaszowie Mazowieckim. Identyczny pojazd w pierwszych dniach Powstania zdobyli na pl. Zamkowym żołnierze 101. kompanii batalionu "Bończa". Przybyłych na wernisaż kombatantów przywitał prof. Andrzej Sołtan, wicedyrektor Muzeum Historycznego m.st. Warszawy, z którego gościny korzysta będące jego oddziałem Muzeum Powstania Warszawskiego. Zajmuje tu dwa pokoje i trzy małe magazyny. Zatrudnia trzy osoby. - Zorganizowanie tej wystawy było możliwe dzięki setkom ofiarodawców, którzy przekazywali Muzeum Powstania bardzo drogie dla siebie pamiątki. Eksponatów mogło być więcej, ale dziś ich przyjmowanie zostało wstrzymane, bo nasze magazyny nie zmieszczą już dodatkowych zbiorów - mówił prof. Andrzej Sołtan. - Zwracamy się do przedstawicieli rządu, urzędu wojewódzkiego, starostwa warszawskiego oraz zarządu Warszawy o bardziej stanowcze działania na rzecz utworzenia siedziby Muzeum Powstania Warszawskiego. Nie można z tym już dłużej zwlekać. Najwięcej goryczy spłynęło na spółkę Reduta, która w zamian za przejęcie na własność działki przy ul. Bielańskiej przed trzema laty zobowiązała się udostępnić na potrzeby muzeum 2,5 tys. m kw. w gmachu, który miała zamiar tam wznieść do końca 1999 r. Tylko że dotychczas prace budowlane nie ruszyły z miejsca. - Pokazując część naszych zbiorów, chcemy sprowokować władze do jakiegoś działania. Przy okazji kolejnych rocznic słyszymy obietnice przyznania nam siedziby. I, jak dotąd, nic z nich nie wynika - żaliła się Izabella Maliszewska, kierownik Muzeum Powstania Warszawskiego. Na wystawie zaprezentowano ok. 600 eksponatów: fotografii, dokumentów, gazet, plakatów, mundurów, broni, elementów wyposażenia i rozmaitych powstańczych pamiątek. Rozmieszczono je w trzech salach. - Tu nie ma żadnych kopii, wszystko jest autentyczne - zapewniała pierwszych zwiedzających Izabella Maliszewska. Kombatanci przystawali przy rozwieszonych numerach prasy podziemnej, strzępkach dokumentów z podpisami legendarnych dowódców AK czy unikalnym komplecie znaczków powstańczej poczty. Oglądali plakaty, wśród nich jedyny zachowany egzemplarz afisza z hasłem: "Mleko dla dzieci - one muszą przetrwać" oraz wiszący podczas okupacji na Nowym Świecie plakat: "Do broni w szere-gach AK". Ich podziw wzbudził karabin Sten wyprodukowany w konspiracji. - Jesteśmy jedynym muzeum, które może się poszczycić kompletnym egzemplarzem tej broni - wyjaśniała Izabella Maliszewska. Zwiedzający kiwali głowami, mijając w pełni uzbrojony motocykl Wehrmachtu BMW (wciąż sprawny), płaszcze niemieckich motocyklistów i używane przez hitlerowców pociski zwane popularnie "krowami". - Ale mieli sprzęt... - zachwycił się któryś z kombatantów. Dalej przeszli obok cudem ocalonego sztandaru z powstańczej barykady na ul. Brackiej, który przez lata zamurowany był w ścianie jednej z warszawskich kamienic. - To mój. Tyle rewizji przetrwał. Widzi pan, w jakim dobrym jest stanie? - Zofia Lokajska-Domańska z dumą pokazywała leżący w jednej z gablot pistolet firmy Colt, oddany niedawno do muzeum. Przy innej gablocie stanął Eugeniusz Ajewski: - Ten płaszcz uszył na wzór niemiecki z płachty sowieckiego namiotu żydowski krawiec - tłumaczył. - Udawało mi się w nim unikać łapanek, bo Niemcy brali mnie za swo- jego. Ekspozycję kończą pamiątki związane z klęską Powstania: plecak, z którym żołnierz podziemia opuszczał Warszawę, dokumenty z obozu przejściowego w Pruszkowie, rysunki i listy z obozów jenieckich. Wśród nich pamiątka szczególna: korespondencja przetrzymywanej w obozie Heleny Dmochowskiej z francuskim jeńcem. Pokazano też deski z baraku w obozie w Łambinowicach z ręcznie wypisanymi nazwiskami i adresami więźniów. - Niech pan spojrzy na tę zasuszoną kromkę chleba. Taką porcję dostawali na drogę ewakuowani z Warszawy mieszkańcy stolicy. Ja też - zapłakała starsza pani. Wystawa będzie czynna w lipcu, sierpniu i wrześniu -------------------------------------------------------------------------------- [Podpis pod foto] Wystawiono 600 eksponatów spośród 8 tys., które już zebrano WAW

Zobacz także

Nasz newsletter