Muzeum Powstania będzie pierwszą tak nowoczesną placówką w Polsce. Połączenie historii z nowoczesnością budzi podziw, nadzieję, ale też niepokój
JERZY S. MAJEWSKI, TOMASZ URZYKOWSKI
Konkurs na projekt Muzeum Powstania Warszawskiego władze miasta rozstrzygnęły miesiąc temu. Ma się ono znaleźć w dawnej elektrowni tramwajowej przy ul. Przyokopowej. Spośród 13 nadesłanych prac wybrano projekt znanego krakowskiego architekta Wojciecha Obtułowicza.
Po kostki w wodzie
Przewiduje on stworzenie muzeum, jakiego dotąd nie mieliśmy w Polsce. Z zewnątrz budynek niemal się nie zmieni. W środku będzie to obiekt wyraźnie współczesny, chociaż i tu zostaną zachowane bądź odtworzone elementy pierwotnego wystroju architektonicznego.
- Zależy nam na tym, aby było to muzeum wielofunkcyjne, do którego ludzie przyjdą na dłużej. By było atrakcyjne i czytelne zarówno dla starszych, jak i najmłodszego pokolenia. Stąd tak ogromną rolę odgrywać będą rozwiązania multimedialne. Chcemy, by każdy na miejscu mógł odczuć atmosferę Powstania. By mógł wydrukować na prasie pierwszy numer biuletynu powstańczego czy przejść kanał po kostki w wodzie w wypożyczonych od nas butach - tłumaczy Jan Ołdakowski, pełnomocnik prezydenta Warszawy ds. budowy Muzeum Powstania.
W podziemnych korytarzach poczujemy się jak w kanale lub powstańczej piwnicy. Wnętrze kaplicy będzie się kojarzyć z roztrzaskanym schronem z betonu, zaś w dawnej hali maszyn i kotłowni natrafimy na ekspozycje audiowizualne.
Będzie też ogród z aleją kontemplacji, ścianą pamięci i wieżą. Muzeum będzie miało starannie rozplanowane zaplecze umożliwiające przyjmowanie tłumów zwiedzających.
Bez doświadczeń
Nad tym, jak zaprojektować takie muzeum, głowi się Wojciech Obtułowicz. - Nie jest to proste. W Polsce nie mamy podobnych doświadczeń - przyznaje architekt i pokazuje folder z niedawno otwartego muzeum terroru w Budapeszcie.
- Tamto muzeum jest bardziej statyczne. Zaaranżowane w nich sale przesłuchań czy tortur budzą grozę starszych, ale młodych jedynie dziwią. Nasze ma być zupełnie inne i skłaniać zwiedzających do aktywnego współuczestnictwa. Oba muzea powstają wewnątrz starych budynków - mówi Obtułowicz.
To jest też przyczyną największych obaw. Muzeum Powstania znajdzie się w zabytkowym budynku elektrowni tramwajowej. Co zachować? Co można poświęcić?
- Starannie odrestaurujemy elewacje budynków elektrowni. Z hali usunięte zostaną ogromne, dziesięciometrowe kotły. Zostanie tylko jeden jako świadek historii - mówi Obtułowicz. - Trzeba pamiętać o istocie projektu. To musi być muzeum nowoczesne. Pamięć o tym, że kiedyś była tu kotłownia, nie może przecież zdominować charakteru wnętrza.
Najważniejszym problemem natury konserwatorskiej jest zatem odpowiedź na pytanie, w jakim stopniu zabytkowy obiekt może przyswoić nowoczesną architekturę, tak by zaświadczać, że mieści się tu muzeum XXI wieku.
[-]
Wojciech Obtułowicz
Jeden z najbardziej znanych dziś architektów w Polsce. Jego pracownia mieści się w Krakowie. Jest autorem m.in. monumentalnej siedziby Sądu Okręgowego w Krakowie i Krośnie. W realizacjach Obtułowicza, często wznoszonych w sąsiedztwie obiektów zabytkowych, czytelne jest dążenie do wprowadzania współczesnego języka architektonicznego.
Konkurs oprotestowany
Werdykt jury oprotestował Mariusz Malinowski, współautor projektu, który zajął drugie miejsce. Jego zdaniem pracę Wojciecha Obtułowicza wybrano niezgodnie z prawem. - Projekt ma wiele błędów merytorycznych i formalnych. To nie są plany Muzeum Powstania Warszawskiego, ale jakiegoś centrum handlowego. Warunki konkursu nie pozwalają na dodawanie do kompleksu nowych kubatur, a tu pan Obtułowicz proponuje wieżę - argumentuje Malinowski.
Jego odwołanie nie zostało rozpatrzone. - Od naczelnego architekta miasta dostałem odpowiedź, że prawo do protestu nam nie przysługuje. A przecież to prawo jest zagwarantowane Ustawą o zamówieniach publicznych - przekonuje architekt.
Jan Ołdakowski, pełnomocnik prezydenta, odpiera, że był to konkurs na prace twórcze. Rozpisano go zgodnie z treścią obowiązującej wtedy ustawy o zamówieniach publicznych. - Kiedy ogłaszaliśmy konkurs, założyliśmy, że umowa z laureatem pierwszej nagrody będzie podpisana z wolnej ręki. Otrzymaliśmy na to pisemną zgodę prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Jeżeli zostanie wniesiona skarga do UZP, to ten może powołać arbitraż. A wtedy nie można wykluczyć unieważnienia wyników konkursu. Byłby to jednak precedens - tłumaczy Ołdakowski.
Elektrownia z postrzępioną wieżą
Warszawie przybędzie nowa atrakcja turystyczna - 30-metrowa wieża w miejscu dawnego komina elektrowni tramwajowej.
Panoramiczna winda kursująca w przeszklonej klatce dowiezie zwiedzających muzeum na pomost widokowy.
Postrzępiona ściana pod pomostem ma przypominać ruiny Warszawy.
Na wieży zawiśnie biało-czerwony sztandar i pojawi się znak Polski Walczącej.
- Ta wieża będzie jedynym współczesnym akcentem w wyglądzie zewnętrznym dawnej elektrowni. Nie zamierzam naruszać bryły, gabarytu ani elewacji tej zabytkowej budowli - deklaruje Wojciech Obtułowicz.
Obiecuje wręcz przywrócenie elektrowni tramwajowej dawnego wyglądu, z odtworzeniem detalu.
Kanały w piwnicy
Część pomieszczeń Wojciech Obtułowicz schowa pod ziemię. - Dzięki temu nie trzeba dzielić hal ekspozycyjnych. Nie stracimy powierzchni wystawowej - tłumaczy.
Pod dawną halą maszyn architekt planuje budowę sali konferencyjnej. Pochyłe audytorium i zwisające z sufitu wielkie "stalaktyty" lamp są nietypowe i mają odróżniać się od standardowego wystroju kin. Jednak właściwa sala kinowa znajdzie się w podziemiach hali kotłowni.
- Zastanawiamy się również nad aranżacją powstańczego kanału. Służyłby do tego istniejący pod ziemią korytarz wentylacyjny - mówi Wojciech Obtułowicz.
Sacrum w betonie
Zapowiada się tu jedno z najbardziej niezwykłych współczesnych wnętrz sakralnych w Polsce. Z lewej strony widać fragment nawy tradycyjnej świątyni z łukami i filarami, z prawej jakby walącą się od eksplozji pocisku betonową ścianę schronu przełamującą się w pobliżu ołtarza. Kaplica znajdzie się w pomieszczeniu dawnej pompowni przylegającym od północy do hali kotłów.
Hala po kotłach
Największe pomieszczenie dawnej elektrowni (prawie 2 tys. m kw. powierzchni) podzielone zostanie na pięć naw rzędami podpierających dach stalowych słupów. Dziś hala wypełniona jest szczelnie sześcioma kotłami i plątaniną rur, które niebawem mają być usunięte. Architekt pozostawi stare podpory dachu, choć od razu zastrzega, że część zardzewiałej konstrukcji trzeba wymienić. Wnętrze otoczy współczesnymi betonowymi krużgankami o dwóch poziomach.
W przyszłości znajdzie się tu przestrzeń do ekspozycji czasowych i prezentacji audiowizualnych. W chwili otwarcia muzeum - 1 sierpnia 2004 r. - będzie tu jeszcze trwała budowa.
Park wolności
Otaczająca budynki muzeum przystrzyżona zieleń przypominać ma ruiny zburzonej Warszawy.
- To nie będzie ogród klasyczny - zapowiada Wojciech Obtułowicz.
Założenie parkowe przetnie główna oś, wzdłuż której powstaną większe i mniejsze placyki.
- Widzę tu plenerową galerię rzeźby o tematyce powstańczej. Nie chciałbym powtórki z Muzeum Wojska Polskiego - mówi architekt. Od ruchliwej ul. Towarowej park oddzielony zostanie wysokim na trzy metry murem spełniającym dwie funkcje - ekranu akustycznego i ściany pamięci z uwiecznionymi nazwiskami powstańców lub nazwami oddziałów (jeszcze do ustalenia). Blisko muru ma też stanąć ołtarz polowy.
Błękit w hali maszyn
Obecnie zupełnie pusta, za rok - miejsce ekspozycji stałych. Zgodnie z zapowiedzią władz Warszawy będzie to pierwsza część muzeum udostępniona zwiedzającym już 1 sierpnia 2004 r. Hala zajmuje piętro budynku wzdłuż ul. Przyokopowej. Autor zwycięskiego projektu chce do niej wstawić moduły pomagające w aranżacji ekspozycji. Mają być wykonane z barwionego na błękit wypolerowanego betonu.
WAW