Historie odnalezione

To prawdziwy cud! Rodziny i znajomi uczestników Powstania Warszawskiego po 60 latach dowiadują się o losach swoich bliskich. A wszystko dzięki niepozornym kartkom rozwieszanym w Muzeum Powstania i hotelu Warszawa

To prawdziwy cud! Rodziny i znajomi uczestników Powstania Warszawskiego po 60 latach dowiadują się o losach swoich bliskich. A wszystko dzięki niepozornym kartkom rozwieszanym w Muzeum Powstania i hotelu Warszawa.
To prawdziwy cud! Rodziny i znajomi uczestników Powstania Warszawskiego po 60 latach dowiadują się o losach swoich bliskich. A wszystko dzięki niepozornym kartkom rozwieszanym w Muzeum Powstania i hotelu Warszawa TOMASZ URZYKOWSKI, JERZY S. MAJEWSKI Ktokolwiek widział? Ktokolwiek wie?" - tak zaczyna się większość ogłoszeń. Pisane są ręcznie albo drukowane. Na niektórych widać fotografie powstańców, na wszystkich - prośbę o pomoc i telefon kontaktowy. Z każdym dniem przybywają następne. Przyklejone do ścian w biurze Muzeum Powstania przy ul. Przyokopowej i hotelu Warszawa przy pl. Powstańców Warszawy wyglądają jak 60 lat temu w Pruszkowie czy Milanówku, kiedy wypędzeni ze stolicy ludzie poszukiwali rodzin. O kartkach napisaliśmy w "Gazecie" tydzień temu. Zacytowaliśmy tylko kilka ogłoszeń. Odzew przerósł nasze oczekiwania. W redakcji rozdzwoniły się telefony. Większość osób pytała, gdzie wiszą kartki. Inni mieli konkretne informacje. - Znam przebieg służby Henryka Przybylskiego "Kmity". W konspiracji był od 1942 r. W Powstaniu najpierw dowodził drużyną w 2. kompanii zgrupowania AK "Gurt", potem plutonem w 3. kompanii. Żyją jeszcze jego koledzy. Był dzielnym, rozważnym oficerem. Dbał o swoich podwładnych - powiedział Ryszard Boreński ze Związku Powstańców Warszawskich. - Jeśli mieszkająca w Szwecji córka Jolanta Svedin, o której państwo piszecie, chce się zdobyć informacje o swoim ojcu, niech do mnie zadzwoni. Postaram się zebrać bardziej szczegółowe dane - zostawił numer telefonu. Do "Gazety" przyszło też sporo listów. "Dziękuję za artykuł o poszukiwaniach bliskich z Powstania, może to poruszy jeszcze parę osób i pójdą do hotelu Warszawa. (...) Znalazłam brata mojej przyjaciółki z Londynu, o którym jakiejkolwiek wiadomości rodzina poszukiwała przez 60 lat. Dzięki kartce powieszonej w hotelu odezwał się człowiek, który walczył z nim w jednym oddziale, był przy jego śmierci, pochował go i posiadał jego zdjęcie z tamtych czasów. Cuda się zdarzają..." - napisała Barbara Siedlicka. Przyjaciółka, o której mowa, to Barbara Schiele - wdowa po potomku słynnej rodziny warszawskich piwowarów. Inni nadal czekają na jakiś sygnał. Jarosław Romaniuk szuka chłopaków rzucających wraz z jego ojcem Mirosławem butelki na niemieckie czołgi przy Elektoralnej: - Mamy nadzieję, że na ogłoszenie odpowie któryś z jego kolegów. Jak nam opowiedział, Powstanie zastało jego ojca u ciotki, w kamienicy przy Elektoralnej. - Mieszkał tam m.in. pan Wachowski ze znajomą, ładną dziewczyną Agnieszką. Ojciec zaprzyjaźnił się z kilkoma przypadkowo spotkanymi chłopakami, mieli od 14 do 20 lat. Najstarszy z nich miał na imię Zbyszek. Chłopaki znosili z domów butelki, nalewali do nich parafinę gromadzoną w piwnicach okolicznych domów, którą mieszkańcy trzymali na wypadek wyłączenia światła, i benzynę. Do tej roboty ojciec zarekwirował niezadowolonej z tego ciotce lejek. Butelkami rzucali z dachów w przemieszczające się Elektoralną czołgi niemieckie - mówił. Na początku sierpnia kamienica przy ul. Elektoralnej 13 została zbombardowana przez Niemców. W trakcie tego bombardowania poległa Agnieszka. Lena Cichocka z Muzeum Powstania Warszawskiego ma dla poszukujących dobrą wiadomość: niebawem w muzeum pojawi się specjalna tablica, na której krewni lub znajomi powstańców będą mogli wieszać kartki z ogłoszeniami. [-] Gdzie jest "Ireneusz" Maria Szczepanowska ze Słupska szuka wieści o przyjacielu z lat młodości - Tadeuszu Borowskim pseudonim "Ireneusz", podczas Powstania dowódcy 321. plutonu AK batalionu "Czata 49". - Przeżył wojnę. Potem mieszkał w Los Angeles, skąd w pewnym momencie zwrócono moje listy z adnotacją: "Pan Tadeusz przebywa w Polsce". Bardzo proszę o pomoc w ustaleniu, gdzie jest lub co się z nim stało - zwróciła się do nas Maria Szczepanowska. Do swojej karteczki dołączyła fotografię Tadeusza Borowskiego z 1985 r. WAW

Zobacz także

Nasz newsletter