MUZEUM POWSTANIA WARSZAWSKIEGO dostało plany Liberatora | Skrzydlaty powstaniec

Tysiąc stron dokumentów i kilkanaście mikrofilmów. Do Muzeum Powstania trafiły wczoraj plany Liberatora. Posłużą do zbudowania repliki tego samolotu, którą wiosną zobaczymy w nowej części Muzeum.W hali B, gdzie wcześniej stały piece da...

.
Tysiąc stron dokumentów i kilkanaście mikrofilmów. Do Muzeum Powstania trafiły wczoraj plany Liberatora. Posłużą do zbudowania repliki tego samolotu, którą wiosną zobaczymy w nowej części Muzeum.
W hali B, gdzie wcześniej stały piece dawnej elektrowni tramwajowej, kończy się właśnie remont. Tu wiosną znajdzie się kolejna część Muzeum. Największą - dokładnie 35 metrów szerokości i 22 długości - atrakcją będzie wierna kopia samolotu Liberator, który w 1944 r. niósł pomoc Warszawie. Jego rekonstrukcję przygotowywano od czerwca. Z kłopotami.
— W amerykańskich archiwach jest pełna dokumentacja tego samolotu, ale jej uzyskanie trwałoby co najmniej rok. Liberator ciągle jest uważany za broń — tłumaczy Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum.
O pomoc poprosił Ministerstwo Obrony. — Dopiero to przekonało Amerykanów, że nie chcemy zbudować prawdziwego samolotu — żartuje Ołdakowski.
Wczoraj minister obrony Radek Sikorski przekazał dyrekcji Muzeum opisy, dokładne plany konstrukcyjne, a nawet instrukcję pilotażu Liberatora.
Dlaczego akurat Liberator? — To były amerykańskie samoloty w barwach brytyjskie RAF pilotowane przez Polaków. — tłumaczy Ołdakowski.
— O tych maszynach ich twórcy powiedzieli, że przebiją serce Hunów. Itak się stało — opowiadał Piotr Śliwowski z sekcji historycznej Muzeum, szef projektu Liberator”.
Powstańcy często przypominają o bohaterstwie pilotów, którzy do Warszawy latali nad niemieckim terytorium. Zrekonstruowany samolot będzie nosił oznaczenia 1586. Polskiej Eskadry Specjalnego Przeznaczenia, która straciła 18 samolotów i 16 załóg. Jedną z nich dowodził kapitan Zbigniew Szostak. To właśnie jego maszyna — zestrzelony pod Bochnią Liberator B-24J o numerze bocznym KG89OGR-S — zostanie odtworzony w Muzeum. Do rekonstrukcji będą wykorzystane oryginalne fragmenty poszycia, które pracownicy Muzeum odnaleźli niedaleko miejsca, gdzie rozbił się 61 lat temu.
— Największy fragment służył za tylną ścianę schowka na drewno w jednym z gospodarstw — relacjonował Śliwowski.
Liberator zawiśnie pod sufitem hali. Zwiedzający będą mogli dotknąć jego nosa, idąc jedną z klatek schodowych.

Gazeta Wyborcza Stołeczna (23-12-2005)

Zobacz także

Nasz newsletter