MUZEUM Z KLIMATEM

Bohaterowie Powstania Warszawskiego czekali na nie aż 60 lat. - Warto było - przyznają zgodnie. Nie potrafią ukryć wzruszenia

Bohaterowie Powstania Warszawskiego czekali na nie aż 60 lat. - Warto było - przyznają zgodnie. Nie potrafią ukryć wzruszenia.
Gdy w sobotę powstańcy szli na uroczystość otwarcia muzeum, w budynku przy Przyokopowej 28 wciąż trwały prace. - W ostatniej chwili podłączaliśmy monitory - mówi Mirosław Nizio, projektant ekspozycji. Symbolicznego otwarcia dokonał prezydent Warszawy Lech Kaczyński, uderzając w zawieszony w Murze Pamięci dzwon "Monter". W przerywanym brawami przemówieniu podkreślił, że muzeum jest hołdem dla żołnierzy Powstania za ich niezwykłe bohaterstwo i twardą walkę. Premier Marek Belka - również syn powstańca z 1944 r. - zaznaczył, że "w muzeum chodzi nie tylko o udokumentowanie, ale również o pamięć i prawdę, ponieważ historię o Powstaniu próbowano fałszować". Odczytano też list od papieża Jana Pawła II. - Chylę głowę przed powstańcami, którzy w walce nie szczędzili krwi i własnego życia dla Ojczyzny - napisał Ojciec Święty. Najwięcej emocji i zainteresowania wzbudziła ekspozycja. Aby ją obejrzeć, trzeba było stanąć w ogromnej kolejce. Nie wszystkim podobało się czekanie, aż zwiedzanie zakończą VIP-y. - Jestem odznaczony orderem Virtuti Militari, a wy mnie nie pozwalacie wejść do muzeum, i to w dzień naszej chwały - gorączkował się jeden z powstańców. Ale wszyscy powstańcy byli zgodni - warto było czekać. - To wszystko jest jeszcze w powijakach, ale widać, że będzie bardzo dobre - chwaliła Nina Januszowska-Thiessen ps. "Ewa Haspent". Są pamiątki z czasów Powstania - mundury, broń, a nawet puszki z jedzeniem ze zrzutów. Centralnym punktem jest 12-metrowy Monument, z którego dobiega bicie serca. Na zewnątrz stoi replika słynnego wozu pancernego "Kubuś" oraz Mur Pamięci, na którym wyryto ponad 6 tys. nazwisk poległych powstańców. Muzeum będzie otwarte do wtorku w godz. 10-21. Ponowne otwarcie ekspozycji 2 października, w rocznicę upadku Powstania. Oddaliśmy cześć bohaterom 1 sierpnia punktualnie o Godzinie W w całej Warszawie zawyły syreny. Na pl. Powstańców Warszawy, miejscu pierwszych walk, wszyscy przechodnie zatrzymali się. Na Świętokrzyskiej zamarł ruch. Kierowcy nacisnęli na klaksony. Jeszcze długo po wyłączeniu syren ludzie stali w zadumie. Wielu nie kryło łez. - Choć nie pochodzę z Warszawy, bardzo emocjonalnie przeżywam te dni. Specjalnie przyjechałam tu z Bemowa - mówiła wzruszona Joanna Gorczyca. - Jezu... Głos mi się łamie, wrażenie niesamowite - opowiadała Elżbieta Budzyńska. Podobnie było na Pradze. Minutę przed godz. 17 skwer przy placu Hallera tętnił życiem. Kilkadziesiąt osób siedziało na ławeczkach, bawiły się dzieci. Kiedy zawyły syreny, wszyscy wstali. - Naród nie powinien zapomnieć o tym, co się stało 60 lat temu - stwierdził pan Zbyszek. MET

Zobacz także

Nasz newsletter