Nie tylko słowa

Warszawa wreszcie pięknie obeszła święto swoich bohaterów, rocznicę Powstania Warszawskiego 1944 r. Jest w tym duża zasługa prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego.

Warszawa wreszcie pięknie obeszła święto swoich bohaterów, rocznicę Powstania Warszawskiego 1944 r. Jest w tym duża zasługa prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego..
Warszawa wreszcie pięknie obeszła święto swoich bohaterów, rocznicę Powstania Warszawskiego 1944 r. Jest w tym duża zasługa prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego. To jego determinacja doprowadziła m.in. do stworzenia i otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego. Oczywiście, "złe języki" zaczęły czepiać się, że to "pokazówa", że muzeum otwarto na chwilę, w samą rocznicę Powstania, a po obchodach zostanie zamknięte, żeby można było poprawić wszelkie usterki. Jak w PRL-u, śmieją się złośliwi... A jednak całkiem inaczej! W PRL-u warszawscy Powstańcy byli "zaplutymi karłami reakcji", następnie po 1989 r. przez kilka kadencji różnych światłych władz samorządowych stolicy nie mogli się doczekać muzeum. Podejrzewam, że ci, którzy teraz krytykują pośpiech Kaczyńskiego, tak naprawdę chcieliby, żeby to muzeum nigdy nie powstało. Na szczęście, wbrew zaciekłej politycznej niechęci, jest. Efektowne, dobrze zaprojektowane, będzie przyciągać turystów i warszawiaków. Spełni więc swoją najważniejszą rolę - przechowa pamięć Powstania i dotrze do umysłów młodszych pokoleń. Nawet jeśli przez kilka miesięcy trzeba będzie jeszcze to czy owo przy nim poprawić. Podniosłe słowa i uroczystości, jakich byliśmy i jesteśmy świadkami w trakcie obchodów 60. rocznicy Powstania, są jak najbardziej na miejscu. To należny hołd dla ludzi, którzy za cenę życia próbowali wywalczyć dla Polski niepodległość, uchronić nasz kraj przed sowiecką niewolą. Jest ponurym paradoksem historii, że - jak wynika choćby z ostatniej książki Normana Daviesa "Powstanie '44" - ujawnienie sowieckiej zbrodni w Katyniu i w konsekwencji zerwanie przez rząd Polski stosunków dyplomatycznych z ZSRR ułatwiło Stalinowi cyniczne czekanie, aż Niemcy zniszczą Warszawę i wymordują elitę polskiej młodzieży. Gdybyśmy byli formalnym sojusznikiem ZSRR, Moskwie trudno by było odmówić pomocy. Zbrodnia katyńska okazała się dla nich podwójnie przydatna przy realizacji planów podbicia Polski. Powstanie było próbą powstrzymania tego podboju. Oprócz należnego hołdu bohaterom sierpniowych dni warto okazać troskę nieco bardziej prozaiczną. Jak? Choćby w ten sposób, że ludzie starsi i nie zawsze sprawni fizycznie nie będą mieli kłopotów w poruszaniu się po Warszawie. Znikną wysokie progi, krawężniki i schody bez podjazdów lub wind, wysokopodłogowe tramwaje i autobusy. Rozumiem, że to musi potrwać, że np. stare autobusy i tramwaje muszą jeszcze wyjeździć swoje. Czemu jednak urzędnicy miejscy kupują w ostatnich tygodniach autobusy i tramwaje o przestarzałej konstrukcji, z wysoko umieszczoną podłogą, ze schodkami nie do sforsowania dla ludzi starszych i mniej sprawnych?! Tego pojąć nie mogę. Argument o niższej cenie wydaje mi się naciągany, gdy zestawię to z zamożnością miasta i z rozrzutnością w rozmaitych jego przedsięwzięciach. A na pewno jest to postępowanie jaskrawo sprzeczne z uroczystościami ku czci ludzi dziś starszych, a kiedyś młodych - powstańców. I proszę mi nie zarzucać, że to jest chwyt demagogiczny! Słowa są ważne. Jednak ich sprawdzianem są czyny. "Słowa są cieniem czynu" - mawiali starożytni. Namawiałbym prezydenta, żeby jego determinacja w uhonorowaniu powstańców warszawskich, która zaowocowała czynem w postaci muzeum, nie osłabła po zakończeniu obchodów. Warszawa przyjazna dla wszystkich, niezależnie od wieku i sprawności! Takie hasło proponuję na najbliższą dekadę. Nie każmy ludziom jeździć autobusami i tramwajami, do których mogą się dostać tylko wyczynowi sportowcy. www.krzysztof.czabanski.net KRZYSZTOF CZABAŃSKI dziennikarz, publicysta

Zobacz także

Nasz newsletter