Spór o transporter.
Przed otwieranym jutro Muzeum Powstania Warszawskiego stoi już kopia wozu bojowego "Kubuś". Ma być częścią ekspozycji plenerowej. Nie wiadomo tylko, czy długo tu pozostanie, bo konstruktor nie dogadał się z organizatorami muzeum
Kopię powstańczego transportera "Kubuś" (oryginał znajduje się w Muzeum Wojska Polskiego) przewieziono wczoraj na lawecie z warsztatu Juliusza Siudzińskiego w Aninie. Ten znany konstruktor i kolekcjoner starych samochodów odtworzył pojazd na zamówienie Muzeum Powstania Warszawskiego. Zbudował go na podwoziu stara 25. Jednak zamiast przekazać "Kubusia" do muzeum, na razie go tylko wypożyczył.
- Jest rocznica, nie chcę zadrażniać sytuacji. Ale nie wiem, czy potem oddam im go na stałe - zastrzega.
Podczas budowy kopii doszło bowiem do nieporozumień. Organizatorzy muzeum chcieli, żeby do nowego transportera można było wpuszczać zwiedzających i organizować dla nich przejażdżki.
- Dlatego poprosiliśmy o wykonanie w pancerzu dodatkowych drzwi - mówi Marcin Roszkowski z Zespołu Pełnomocnika Prezydenta ds. Budowy Muzeum.
Juliusz Siudziński był temu przeciwny, twierdząc, że dodatkowy otwór to fałszowanie historii.
- To nie jest pojazd użytkowy, tylko wystawowy. Do jeżdżenia służą miejskie autobusy - mówi konstruktor, który nie wykonał dodatkowych drzwi, za to zablokował skrzynię biegów, by nikt nie jeździł "Kubusiem". - Niech się na ten temat wypowiedzą specjaliści od uzbrojenia.
Obie strony nie doszły dotąd do porozumienia. Nie podpisały umowy, a Juliusz Siudziński nie otrzymał jeszcze obiecanych przez miasto 50 tys. zł.
- Wydaję własne pieniądze - żali się.
- Chcemy się porozumieć, ale pan Juliusz odrzuca kolejne projekty umów - twierdzi Marcin Roszkowski i proponuje: - Najpierw zakończmy obchody rocznicy wybuchu Powstania, a potem będziemy dyskutować, co robić dalej.
[-]
[Podpis pod fot.]
Nowy "Kubuś" podczas przewożenia ulicami Warszawy
WAW