To Karl ją rzucił

BUDOWA METRA. Niewypał na stacji Świętokrzyska

Pracownikom Dresdner Banku trafił się wczoraj wolny dzień, a budowa metra przy Świętokrzyskiej nie posunęła się ani o krok. Powód - 1,5-tonowy pocisk artyleryjski pod ulicą Zielną. Saperzy wydobywali go przez osiem godzin. Przy okazji wycięli kawałek gazociągu. Na budowie stacji metra numer 6 przy ulicy Świętokrzyskiej dwóch pracowników od rana przerzucało ziemię w wąskim kanale, określanym jako przyłącze kanalizacyjne. Wykop przecinał ceglane fundamenty nieistniejących już kamienic. Strop i ściany wejścia do kanału zabezpieczono deskami. Robota szła żwawo. Około godz. 10, na szóstym metrze wykopu, dokładnie pod jezdnią ulicy Zielnej, łopaty robotników natrafiły na metalowy przedmiot. Pionowo wbita w ziemię rura wystawała z podłoża na ponad metr. Robotnicy powiadomili o odkryciu kierownika budowy. Ten zadzwonił po policję. Wkrótce przed barakami budowlańców zaparkował też samochód patrolu saperskiego. - Oby to była zwykła rura - mówił plutonowy Tadeusz Kubiak. Niestety nie była. Saperzy ocenili masę ładunku wybuchowego na około 600 kilogramów. - Fala uderzeniowa rozniosłaby się głównie pod ziemią. Eksplozja zniszczyłaby fundamenty budowanej stacji i najbliższe budynki - ocenił Kubiak. - Musimy przeprowadzić ewakuację okolicy - zarządził Edward Błoński, dyżurny techniczny miasta. Około południa wjazd na ulicę Zielną zagrodzili taśmami policjanci. Ze zdewastowanej kamienicy, gdzie mieści się Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej i kancelaria prawnicza, uciekli wszyscy. Na drzwiach została tylko kartka: "Z powodu znalezienia niewypału zajęcia z języka odwołano. Zostaną odrobione w sobotę". Tłum na ulicy zgęstniał, gdy ewakuowano pracowników John Bull Pub, BNP Dresdner Banku (Polska) SA i sąsiadującego z nim biurowca, w którym działa kilkanaście prywatnych spółek. Razem ponad 200 osób. - Myślałem, że bombę podłożono w banku - mówił z zawodem w głosie jeden z jego pracowników. - Ale nie ma tego złego, idziemy coś zjeść. Co jakiś czas policjanci zawracali sprzed drzwi banku klientów, którzy soczystymi przekleństwami manifestowali swoje niezadowolenie. Ewakuowano też drobnych handlowców z butików przy Zielnej 6. - Niepotrzebne to zamieszanie, ludzie się przestraszą i nie przyjdą do sklepu - komentowała Anna Molęcka ze spożywczego. Tymczasem na budowie saperzy z jednostki w Kazuniu zidentyfikowali niewypał jako pocisk z moździerza typu Berta, używanego przez hitlerowców podczas Powstania Warszawskiego. Później zaczęli się wahać i uznali, że to raczej pocisk typu Karl. Jego wydobycie nie było proste. Niewypał utkwił dziewięć metrów pod ziemią. Jedyny sposób na niego to głęboki wykop. Koparka najpierw zerwała asfalt z jezdni. Kilka minut później Zielną zasypały sterty mokrej ziemi. Po paru metrach ekipa trafiła na stalową rurę gazociągową, więc musiała wyciąć jej niemal czterometrowy odcinek. Gdy łyżka koparki niebezpiecznie zbliżyła się do pocisku, przerwano pracę maszyny. Do pocisku saperzy dokopywali się łopatami. Po kilku pracowitych godzinach udało się podkopać tkwiący na sztorc niewypał, który obwiązano linami. O 18.05 wyciągnięto, za pomocą dźwigu ważący półtorej tony pocisk i załadowano go na ciężarówkę. Samochód z niebezpiecznym ładunkiem, eskortowany przez policję i straż pożarną odwiózł niewypał na poligon w Kazuniu. Tam saperzy zdetonują ładunek. Pod wieczór w ogrodzonej wyrwie w ulicy Zielnej pozostały tylko drabina i dwie łopaty. Dziś zacznie się naprawa gazociągu i zasypywanie dziury. DLA GAZETY MARIUSZ KOMACKI z Muzeum Powstania Warszawskiego Niemcy używali w Warszawie tylko moździerza Thor, jednego z sześciu egzemplarzy działa typu Karl.Ustawiony był prawdopodobnie w okolicy wsi Dąbrówka koło Pyr albo w Piastowie. Po raz pierwszy wystrzelono z niego 18 sierpnia 1944 r. Pocisk trafił w budynek przy ulicy Moniuszki 8, gdzie mieściła się popularna wówczas restauracja Adria. Zburzył ścianę, wpadł do lokalu i nie czyniąc nikomu krzywdy, zarył się w piwnicy. Powstańcy rozbroili niewypał, a ładunek wybuchowy w nim zawarty wykorzystali do produkcji granatów. Rejon skrzyżowania ulic Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej był stałym celem ostrzału niemieckiej artylerii. W podziemiach banku PKO (dzisiejszy McDonald's) mieściła się bowiem siedziba dowództwa powstańczego. W 1964 r. skorupę pocisku z Adrii odnaleźli saperzy z grupy Michała Sawczyka. Przetransportowano ją do Muzeum Wojska Polskiego, gdzie do dziś można ją oglądać. W latach 50. znaleziono jeszcze kilka pocisków Karl, jednak wszystkie rozbrojono i zdetonowano. Gdyby odnaleziony wczoraj pocisk nie został zdetonowany, nasze muzeum mogłoby zyskać cenny eksponat. NOT. SOL [podpis pod fot./rys.] Pracownicy metra i saperzy tylko przez chwilę mieli nadzieję, że natrafili na zwykłą rurę tutaj znaleziono niewypał WAW

Zobacz także

Nasz newsletter