www.1944.pl

Ponad 1,2 tysiąca opowieści uczestników Powstania Warszawskiego zgromadziło Archiwum Historii Mówionej. Wolontariusze walczą z czasem, by dotrzeć z kamerą do możliwie największej liczby powstańców.

Ponad 1,2 tysiąca opowieści uczestników Powstania Warszawskiego zgromadziło Archiwum Historii Mówionej. Wolontariusze walczą z czasem, by dotrzeć z kamerą do możliwie największej liczby powstańców..
Irena Gadzińska: Rozstawili nas do rozstrzelania. Mordowali nas kilkanaście minut. Wszyscy się cofali, a ja stanęłam na przedzie z dzieckiem, które miało wtedy niespełna roczek, i sobie myślę, żeby najpierw Ewunię, a potem mnie, żeby ona nie została, broń Boże, sama. Mordowali nas kilkanaście minut, żeby nam potem powiedzieć, że zało naboi. Pokazali nam, że im zało.
Kazimierz „Kocio" Łumiński: Nie mieliśmy nic do żarcia oprócz kaszy „pluj". Na Królewskiej była pani Lola, która miała małego pekińczyka, pieska, którego zawsze przy piersi trzymała. Chyba to było trzeciego-czwartego dnia Powstania. Leżałem na czwartym piętrze zburzonej częściowo kamienicy i przynieśli mi kanapkę: „Zjesz?". „Zjem". Dali mi to. „Dobra, zjesz jeszcze?". Mówię: „Daj, oczywiście". „A co ty myślisz, że pekińczyk to słonik był?". Wtedy się dowiedziałem, że jadłem psinę.
Janina Abramowska: Przyjaźniłam się z hrabią Farczyńskim. Niedawno zmarł, niestety. Lubił wypić. Z nim chyba najbardziej się zaprzyjaźniłam, bo on się do mnie przystawiał. Ja się bałam. Później płakałam, jak oni szli do niewoli, a mnie do kompanii sanitarnej przeniósł dowódca. Myślałam, że on mnie złośliwie, dlatego że chłopaki do nas się przystawiają. Bo nas dwie było w tym plutonie.
Te i inne relacje powstańców nagrane zostały w cyfrowym formacie wideo dla Archiwum Historii Mówionej. Ma ono dokumentować historię Powstania Warszawskiego, której próżno szukać w podręcznikach. Od ponad trzech lat wolontariusze, których przewinęło się przez AHM już ponad 120 (jednorazowo jest ich około 10), pytają powstańców nie tylko o to, gdzie walczyli, ale też co robili w czasie wolnym, co jedli, skąd brali ubranie, z kim się przyjaźnili, czy mieli sympatie, jak wyglądało ich życie religijne, co robili przed wojną i czy dotknęły ich represje po wojnie. Ochotnikami AHM są zwykle studenci historii i dziennikarstwa. Dotąd przeprowadzili ponad 1200 rozmów, a co miesiąc dochodzi 40 kolejnych. Według historyków wojnę przeżyło cztery-pięć tysięcy powstańców.
Archiwum działa w ramach Muzeum Powstania Warszawskiego. Uzupełnia na bieżąco bazę danych powstańców, z którymi spotyka się wolontariusz i operator kamery. Nagrania odbywają się zwykle w domach powstańców lub w muzeum. Bywa, że ekipa wyjeżdża w Polskę, kilka razy byli za granicą – w Londynie, Brukseli, Paryżu.
SYMBOLICZNE OGLĄDANIE
Wywiad trwa zwykle dwie godziny, choć zdana się, że gdy rozmówca ma wyjątkowo dużo do powiedzenia, rozciąga się do kilku spotkań (rekordzista Stanisław „Świst" Sieradzki odbył ich aż pięć). Wywiad, a także prezentacja pamiątek z Powstania są nagrywane, a potem spisywane. Fragmenty filmów i całość wypowiedzi można znaleźć na stronie www.1944.pl. - Dla powstańców to nagranie jest zwykle bardzo ważne, często dzwonią potem, żeby coś dodać do swoich wspomnień, coś uściślić. Dwa razy zdarzyło się jednak, że po nagraniu rodziny powstańców dzwoniły z żądaniem usunięcia danego wywiadu z archiwum, mówiąc na przykład, że „mama miała zły dzień, gorzej się czuła". Nie dyskutujemy wtedy, tylko po prostu przychylamy się do takiej prośby- mówi Jan Radziukiewicz kierujący AHM. Każdy powstaniec dostaje DVD ze swoim nagraniem. – Oglądaliśmy je całą rodziną. To było symboliczne wydarzenie -wspomina Jerzy Kaczyńslri z batalionu „Piorun".
Halina Jędrzejewska, sanitariuszka ze zgrupowania „Miotła", przyznaje, że bała się, iż będzie mówić zbyt emocjonalnie, za wszelką cenę chciała też uniknąć patosu. Trochę się przełamała, ale nie na tyle, żeby pokazać film swoim bliskim. - Wprawdzie wiedzą sporo o powstaniu, ale nigdy nie opowiadałam im o wydarzeniach najbardziej dla mnie bolesnych, zwłaszcza o walkach na Stawkach, gdy ponieśliśmy wyjątkowo duże straty. Nie chcę, żeby oglądali ten wywiad razem ze mną - mówi.
Większość odświętnie się ubiera, niektóre panie specjalnie pieką ciasto. Niektórzy nie chcą pokazać twarzy, nagrywa się wtedy tylko kartkę z ich danymi i głos. Niewskazana jest obecność rodziny czy znajomych - wolontariuszom zależy na stworzeniu intymnej wręcz atmosfery. Po kilku minutach zapominają o włączonej kamerze. - Udzielałem wywiadu po koledze, więc zobaczyłem, że to nic strasznego - uśmiecha się Jerzy Kaczyński.
CORAZ MNIEJ WSPOMNIEŃ
Małgorzata Brama, wolontariuszka, która przeprowadziła najwięcej, bo ponad 300 rozmów, przyznaje, że każda to ogromne emocje. -Zdarza się, że płaczemy z powstańcami, ale i śmiejemy się z powstańczych anegdot. Bywa, że nasi rozmówcy denerwują się, gdy nie znamy szczegółów historycznych, ale nigdy nie zdarzyło się, by ktoś zrezygnował w trakcie wywiadu - opowiada. Część tych opowieści nie jest bezpośrednim doświadczeniem opowiadających. Zwłaszcza u osób działających w stowarzyszeniach kombatanckich występuje zjawisko pamięci zbiorowej, w której zaciera się granica między wspomnieniami poszczególnych ludzi. W kilku przypadkach pracownicy AHM mają pewność, że dane osoby nie uczestniczyły w wydarzeniach historycznych, o których opowiadają. - Nawet jeśli tak jest, to mówią o tym tak pasjonująco, że te pomyłki faktograficzne nie mają większego znaczenia. O wiele ważniejsze jest oddanie atmosfery tamtych dni - uśmiecha się Radziukiewicz.
W ostatnich latach umiera około 50 powstańców miesięcznie. Dlatego archiwum bardziej niż o wolontariuszy czy sponsorów kamer apeluje o zgłaszanie tych, którzy jeszcze nie opowiedzieli o swej walce w powstaniu warszawskim.

Przekrój (02-08-2007)

Zobacz także

Nasz newsletter