Zwinęli wełnę

WOLA. Kradzieże w muzeum

WOLA. Kradzieże w muzeum.
Kable nagłośnieniowe i wełna mineralna to łupy, jakie złodzieje wynieśli z powstającego dopiero Muzeum Powstania Warszawskiego. Straż miejska przyłapała wczoraj dwóch robotników pracujących przy muzeum. Przyznali się do kradzieży, ale tylko wełny Miedziane przewody nagłośnieniowe znikały z budowy od kilku dni. - Wyrywano je ze ścian z taką siłą, że nazajutrz trzeba je było rozkuwać na nowo - mówi Lena Cichocka, ekspert z muzeum. - Poczuliśmy się bezsilni. Firma odpowiedzialna za instalację nagłośnieniową zapytała nas, czy ma kontynuować pracę. Kable ginęły, mimo że 280 robotników ze zmiany dziennej i 100 z nocnej kontrolowano przy każdym wejściu na budowę i wyjściu z niej. Dyrekcja zgłosiła sprawę straży miejskiej. - W noc z wtorku na środę wystawiliśmy dwa patrole - mówi Maciej Świątek, kierownik wolskiego oddziału patrolowo-interwencyjnego straży. - Spodziewaliśmy się, że kable wynoszone są , kiedy nocna zmiana ma przerwę. Złodzieje pojawili się jednak przed piątą. Przez ogrodzenie przerzucili wielką paczkę, którą załadowali do poloneza zaparkowanego tuż za naszym radiowozem. Okazało się, że to dwaj pracownicy z budowy wynieśli wartą kilkadziesiąt złotych wełnę mineralną. Trafili do komendy policji przy Żytniej. 23-letni Krzysztof O. i 46-letni Andrzej S. przyznali się do kradzieży, ale tylko wełny. Ale tej samej nocy z muzeum znów zniknęło 60 metrów kabli. - Złapano nie tych złodziei - kwituje jeden z pracowników budowy. Od dzisiaj gmachu muzeum pilnować ma firma ochroniarska Majchrzak. Lena Cichocka: - Nie możemy pozwolić sobie na kolejne kradzieże i opóźnienie budowy. Datę otwarcia muzeum wyznaczono na 2 października i będziemy się jej trzymać. KAROLINA KOWALSKA WAW

Zobacz także

Nasz newsletter