Bogdan Rokicki „Lasek”

Archiwum Historii Mówionej

Rokicki Bogdan. [Urodzony] 23 sierpnia 1922 [rok] w Żychlinie między Łowiczem a Kutnem. W czasie Powstania byłem w 3. kompani Batalionu „Kiliński”. W czasie Powstania miałem normalny stopień, jeszcze z 3. kompanii.

  • Czy pamięta pan swój dom rodzinny?

Pamiętam. Myśmy mieszkali w Żychlinie. Cała rodzina. Rodzina była większa, bo i dziadkowie mieszkali. Do szkoły podstawowej chodziłem w Żychlinie. Potem troszkę chodziłem do szkoły handlowej. Dojeżdżałem do Łowicza.

  • Czym zajmowali się pana rodzice?

Mama [była] gospodynią domową, że tak powiem, a tato miał warsztat mechaniczny.

  • Czy miał pan rodzeństwo?

Tak, starsze. Mam Zdzicha, Jerzego, siostrę Marylę …

  • Czy pamięta pan wrzesień 1939 roku?

Nie za bardzo, byłem w podstawówce. Potem mieszkałem na Bielanach w Warszawie.

  • Jak pan trafił z Żychlina na Bielany?

Ojciec miał mieszkanie w Warszawie, obok mieszkało wujostwo, mieli sklep. Tak się kołatałem i jednocześnie już chodziłem na domowe zebrania konspiracyjne. Potem, jak już wybuchło Powstanie, byłem na Górskiego.

  • Proszę powiedzieć, jak wyglądały szkolenia w czasie okupacji? Jak pana przygotowywano? Czy miał pan kontakt z bronią? Uczył się pan strzelać?

Nie. Po prostu [interesowałem się, jak wygląda] karabin, jak każdy chłopak.

  • Kiedy pierwszy raz dostał pan karabin? Jeszcze przed Powstaniem, czy już w trakcie?

W trakcie Powstania.

  • Czy pierwszy raz w życiu strzelał pan z karabinu w czasie Powstania?

W czasie Powstania.

  • Czy pamięta pan pierwszy dzień Powstania?

Tak. Niemcy byli na ulicy Górskiego. Jak wchodziło się w ulicę Górskiego, po lewej była szkoła Górskiego i byli Niemcy. Usadowiliśmy się po prawej stronie. Naprzeciwko Niemców, tylko wyżej od nich, bo był wyższy dom.

  • Czy pamięta pan, jak pan był uzbrojony? Karabinu pan nie miał, ale może posiadał pan granaty?

Nie, właściwie był karabin.

  • Czyli miał pan karabin?

Tam chyba miałem.

  • Czy pamięta pan pierwsze strzały?

Pierwszych [strzałów] nie pamiętam. Jak byliśmy już naprzeciw Niemców, strzelaliśmy z naszych okien w ich okna.

  • Czy pamięta pan, jakie pierwsze zadanie dostała pana kompania? Może musieli państwo opanować jakiś obiekt?

Do opanowania była szkoła Górskiego, gdzie byli Niemcy.

  • Czy udało się opanować ten obiekt?

Po pewnym czasie strzelaniny udało się. Niemcy się stamtąd wycofali. Myśmy weszli i już były nasze koszary. Stamtąd wychodziliśmy na Pocztę Główną, bo na Poczcie Głównej byli Niemcy. Potem jeszcze chodziliśmy na centralę telefonów.

  • To znaczy, że państwo przeszli do budynku PAST-y?

[Przeszliśmy] na budynek PAST-y.

  • Jak pan zapamiętał walki o budynek Poczty Głównej? Czy był pan ranny?

Tak.

  • Kiedy został pan ranny? 2 sierpnia?

Tak.

  • Proszę opowiedzieć, jak to się stało.

Byłem ranny przy poczcie, tam mnie trafili.

  • Gdzie pan został ranny?

W kolano, do dzisiaj chodzę o [kuli]. Potem w szkołę Górskiego raz trafił samolot, myśmy byli w schronach. Przycisnęło nas. Był nalot, udało się mu bombę [zrzucić]. Myśmy byli w schronach co prawda, ale zawaliło się i twarz mi [zraniło]. Nos miałem prosty, teraz mam [krzywy]. Po cegłach nagnieciony.

  • Czy trafił pan do szpitala powstańczego, czy na miejscu był pan opatrywany przez sanitariuszki?

Na miejscu.

  • Nie zabrano pana do szpitala powstańczego?

Nie.

  • Jak pan zapamiętał sanitariuszki z oddziału?

W zasadzie dziewczyny były troskliwe.

  • Czy miał pan kontakt z rodziną w Warszawie?

Tak.

  • Kogo pan miał w Warszawie?

Wujostwo było.

  • Pana rodzina mieszkała na Bielanach?

Tak. Ale kontaktu w czasie Powstania nie miałem.

  • Można powiedzieć, że pańską rodziną był pański oddział?

Tak.

  • Jak pan zapamiętał walki o budynek PAST-y?

Myśmy chodzili i żeśmy tylko strzelali w okna, w nich. Nękaliśmy ich z zewnątrz. Nadszedł dzień, że stamtąd się wynieśli.

  • Ile amunicji miał pan przydzielone?

Przydziału nie było. Tyle kto miał, ile kto zdobył. Amunicja nie była przydzielana.

  • Czy pamięta pan moment, kiedy Niemcy poddali się w budynku PAST-y?

Nie poddali się, z budynku PAST-y przez Ogród Saski poszli. Tam był uniwersytet.

  • Czy w walkach na terenie uniwersytetu też pan brał udział, a może był pan ich świadkiem?

Nie. Tylko chodziliśmy jeszcze na budynek PAST-y i właściwie już nigdzie więcej.
  • Jak wyglądał dzień żołnierza w czasie Powstania?

Nie było godzin.

  • Nie zmienialiście się, nie było wart?

W zasadzie nie. Nigdy nie stałem na czujce, nie było [wart].

  • Czy w czasie Powstania zawarł pan przyjaźnie, które przetrwały lata powojenne?

Raczej nie, bo nas rozdzieliło. Do niewoli każdy gdzie indziej poszedł.

  • Jak sobie państwo radzili z wyżywieniem? Co się jadło?

Co się jadło, nie wiem, ale jadło się, było jedzenie.

  • Nie pamięta pan, co to była za jedzenie?

Nie pamiętam, ale było.

  • Jak odnosiła się do pana ludność cywilna?

Właściwie ludności nie było, żeby się spotkać na ulicy. Wszystko w domach siedziało. Nie miałem spotkań.

  • Czy spotkał pan niemieckich żołnierzy w walce albo jeńców niemieckich?

Jeńców nie mieliśmy. Tylko w strzelaninie – oni w jednym budynku, my w drugim. Dlatego nie pamiętam, bo miałem głowę potłuczoną.

  • Porozmawiajmy o końcu Powstania, jak pan zapamiętał moment wyjścia, kapitulacji?

Było dla mnie troszkę inaczej jak dla wszystkich, bo byłem w szpitalu i wyszedłem z innymi zupełnie, nie z kolegami.

  • Wyszedł pan z innym odziałem?

Tak, bo byłem w szpitaliku.

  • Czy pamięta pan, co to był za szpitalik?

Był, jak zasilają u nas baniaki w wodę.

  • Mówi pan o ulicy Lindleya?

Tak, naprzeciwko byłem. Tam, gdzie są Filtry.

  • Dlaczego pan wyszedł z innymi?

Bo byłem w szpitalu.

  • Był pan ranny drugi raz?

Nie, byłem ranny wtedy, kiedy już mówiłem, ale byłem niesprawny. Byłem w szpitalu, to wyszli. Wyszli wcześniej prawdopodobnie. Trzeba było z karabinem czy inną bronią, jak człowiek miał, oddawało się Niemcom. [Broń] była rozbrojona, oddawało się i do obozów.

  • Gdzie pan trafił?

Pierwszy obóz był w Norymberdze.

  • Czy pierwszy obóz, do którego pan trafił, to nie był obóz Lamsdorf?

Już troszkę mnie zawodzi pamięć.

  • Jakie panowały warunki w obozach?

Do wytrzymania.

  • Ile osób było w pana baraku? Skąd byli żołnierze?

Wszystko było z Powstania, ale dokładnie skąd, to nie pamiętam.

  • Ile czasu pan spędził w niemieckich obozach?

Aż wyzwolili nas Anglicy. Potem żeśmy byli przewiezieni do Francji, z Francji do Anglii – po prostu była demobilizacja – z powrotem do Francji. Zostałem jeszcze we Francji w koszarach. Na skraju Paryża były małe koszary. Kilku nas było. W obozie były magazyny, myśmy magazynów pilnowali, a po dyżurze żeśmy wolno wychodzili do Paryża na plac Pigalle.

  • Kiedy był pan we Francji, miał pan status żołnierza wojska polskiego?

Tak.

  • Do kiedy pan tam był?

Nie pamiętam.

  • Kiedy wrócił pan do Polski?

Może być, że w 1947 roku. Też nie pamiętam.

  • Czy po powrocie do kraju spotkał się pan z represjami ze strony władz komunistycznych?

Co chcieli ode mnie, nie pamiętam już. Potem chyba się przeniosłem. Nie, to oni mnie [przenieśli]. Z Francji przyjechałem do Żychlina. Ponieważ nie było rodziny, byli w Szczecinie, pojechałem do Szczecina. Byłem u brata, bo była mama, siostra. Poszedłem do pracy, [to były] warsztaty elektryczne, byłem kierownikiem warsztatów. Potem przenieśli mnie do elektrociepłowni na Żeraniu.

  • Od tej pory znów mieszkał pan w Warszawie?

Tak.

  • Czy ma pan szczególne wspomnienie z Powstania, które zachował pan w pamięci?


Nie. Nie wspominam. W domu nie mówię. Raczej nie.




Warszawa, 11 czerwca 2008 roku
Rozmowę prowadził Mariusz Rosłon
Bogdan Rokicki Pseudonim: „Lasek” Stopień: starszy strzelec Formacja: Batalion „Kiliński”, 3. kompania Dzielnica: Śródmieście Północne Zobacz biogram

Zobacz także

Nasz newsletter