Zofia Panasiuk

Archiwum Historii Mówionej
  • Jak pani pamięta swoją rodzinę sprzed wojny?

Przed wojną bardzo mało pamiętam. Byliśmy razem, było nam fajnie.

  • Czy zapamiętała pani wybuch wojny w 1939 roku?

Byliśmy w schronie, była bardzo duża bieda. Mieliśmy głód, [największy,] jaki mógł być. Poza tym trzeba się było starać, żeby żyć, bo wobec tego [co się działo], trzeba by było umrzeć. Starsza siostra z drugą siostrą wychodziły na wypady, gdzie mogły skorzystać z jedzenia.

  • Za okupacji mieszkała pani razem z siostrami, razem z mamą?

Tak. Wszystko było razem.

  • Czy pamięta pani może wybuch Powstania?

Pamiętam wybuch [Powstania]. To było w pierwszych dniach sierpnia i myśmy musieli uciekać z domu, bo nasze domy zaczęły się palić. W pierwszych dniach, jak to się zaczęło, to mama nas pobrała. Nie mieliśmy domu i musieliśmy uciekać do kościoła, gdzie [jest pochowany] Popiełuszko, do schronu. Była druga tragedia, bo nie było co jeść. W ogóle było nam bardzo ciężko wtedy, musieliśmy zdobywać jedzenie. Najbardziej najstarsza siostra pomagała, bo ona chodziła z chłopcami, z dziewczynami. Nawet kobiety, starsi, wszyscy szli zdobywać jedzenie. Czasami pomagałam, ale bardzo rzadko, bo ona mnie wpędzała do schronienia, żebym uciekała, żebym nie szła z nimi, bo byłam za mała.

  • Jak pani pamięta wypady, na których pani była?

Raz sobie pomyślałam, że oni się zbierają i idą na wypad. Mówię: „Nic nie powiem, tylko pomału będę się ukrywała, żeby mnie nie zauważyła. Jak mnie zauważy, to będzie wysyłała do schronienia”. Chowałam się. Były takie działki miedzy [domami, a ona] nie pomyślała, szli szybko. Później, jak już dużo uszłam, to pokazałam się jej. Ona mówi: „Ojej, to ty jesteś? Już ciebie nie wyrzucę, za daleko uszłaś. Pójdziesz z nami”. Poszłyśmy wtedy na wypad. Na dole był duży dom szklany, byli Niemcy. Nie wiedzieliśmy, że nas zaatakują. Poszliśmy na górę, żeby zdobyć kartofli. Chyłkiem na górę. Później Niemcy puścili serię i chłopaka koło mnie zabili. Drugi chłopak pobiegł szybko do domu i powiedział, że to ja [jestem] zabita. Mama się zdenerwowała, ale wiedziała, że chyba nie jest tak źle. Później przyszłam ze starszą siostrą, z młodszą siostrą i mieliśmy trochę jedzenia. Ale straszne to były rzeczy.

  • Pani przez cały czas przebywała w podziemiach kościoła razem z mamą, siostrami, bratem?

Tak.

  • Bawiła się pani z kimś?

Bawiłam się, bardzo lubiłam dzieci. Później jeszcze było, jak przy końcu kościoła zrzucali czasami jedzenie, czasami i kulki, raz poszłam, to tego nikt nie brał. Jedzenia już nie było, bo na końcu wystartowałam, jak nikogo nie było. Poszłam, patrzę – ludzi nie ma, patrzę – kulki są. W sukieneczkę nabrałam tych kulek. Wiedziałam, że trzeba je delikatnie trzymać. Pobiegłam, gdzie Powstańcy byli. Były domki parterowe, te domki przekroczyłam. Były najpierw okopy, a później za nimi były domki. Poszłam, podałam im, mówię: „Nazbierałam tyle kulek, panowie”. Oni się bardzo ucieszyli, dali mi bańkę zupy za to, że im przyniosłam kulki.

  • Jak było z zaopatrzeniem w wodę?

Z wodą było bardzo marnie, bo w ogóle wody nie było. Trzeba było wyjść na kule, poza dom, gdzie woda była, wszystko przebrnąć, a co jakieś piętnaście minut strzały były i nie można było się przedrzeć. Mama przeważnie chodziła za wodą albo siostra, jak była. Ja za wodą nie chodziłam, bo to było gdzieś dalej i nie puściłaby mnie druga siostra.

  • Jakie były nastroje w pani otoczeniu?

Było biednie, każdy narzekał, że krzywda się dzieje przez Niemców.

  • Czy zaprzyjaźniła się pani z kimś?

Z tym chłopakiem, co powiedział, że zginęłam, a ja nie zginęłam. Lubiłam sobie z nim porozmawiać, był chyba w moim wieku.

  • Często spotykała się pani z Powstańcami, widziała ich pani?

Raz przyszedł pan i pobył w schronie, porozmawialiśmy trochę. Później bał się, że mogą go Niemcy wykryć i uciekł stamtąd.

  • To był Powstaniec?

Tak.

  • Jak pamięta pani stosunek ludności do Powstańców?

Raczej był dobry, bo przecież oni byli obrońcami.

  • Jak dowiadywali się państwo o tym, co się działo w Warszawie?

To, co było, to było okropne. Denerwowaliśmy się tym wszystkim, że tak się dzieje.

  • Ludzie przynosili jakieś informacje?

Mało, bo każdy się bał. „Szafy” często atakowały, odłamki.

  • Jakieś gazety przynosili?

Nie pamiętam gazet. Tylko z opowiadania.

  • Czy pamięta pani jakieś msze, modlitwy?

Bardzo. Miałam siostrę najstarszą, umarła. Nauczyła mnie modlić się, nauczyła mnie różańca. Mówi: „Chodź, się modlimy do Pana Boga za wszystko, żeby było lepiej”. Modliłyśmy się, nauczyła mnie tego.

  • Jak pani wspomina Niemców z czasów Powstania?

Bardzo źle, nie mówili na nas inaczej jak: Warschau Bandit.

  • Jakie jest pani najgorsze i jakie najlepsze wspomnienie z czasów Powstania? Co pani najbardziej utkwiło w pamięci?

Najgorsze jest to, że siostra nam zginęła. To był najcięższy cios, jaki mogłam dostać. Nie było nic dobrego, samo zło i wspomnienia o tym też złe.

  • Jak pamięta pani koniec Powstania, Niemcy przyszli i co się dalej działo?

Najpierw stukania były, granatami rzucali, żebyśmy wychodzili. Każdy bał się wyjść, że zaraz strzelą. Mężczyźni mówili: „Kobiety, wy idźcie najpierw, żeby krzywdy wam nie zrobili”. A my mówimy: „Później”. Tak miało być. Wiedzieliśmy, że oni nas tak mocno już atakują, że by nas porozwalali. Kobiety wyszły. Jak się okazało, oni nie byli jeszcze tacy najgorsi, po polsku umieli mówić, pokazali nam drogę, jaką mamy iść, dokąd mamy iść. Tylko że tej drogi tak bardzo nie pamiętam, wiem, że był kościół.
  • Kościół na Woli?

Tak. Pobyliśmy tam, potem szliśmy do Pruszkowa. W Pruszkowie pobyliśmy jeszcze parę dni, później do pociągów, do gospodarzy. Też była wielka bieda.

  • Jak pani wspomina pobyt u gospodarzy?

Bardzo źle, bo oni byli biedni, nie mieli nic. Gruszki [były] pozostawiane, myśmy z głodu gruszki zbierali. Chodziłam po młynach i prosiłam, żeby mi dali chleba. Z siostrą starszą – już nie żyje – chodziłyśmy i natargałyśmy [chleba] dla nas do domu, bo trzeba było żyć.

  • Bawiła się pani z kimś na wsi? Z kimś się pani przyjaźniła?

Tak. Ci ludzie byli bardzo uprzejmi. Rozmawialiśmy, chodziliśmy z nimi, oni nam współczuli. Sami też mieli biedę.

  • Jak pamięta pani zakończenie wojny, kiedy przyszli Rosjanie?

Najpierw była duża walka, strzelanina. Żeśmy ledwo wytrzymali, mówiliśmy: „O Boże, co się dzieje, dlaczego to się tak robi?”. Później, po paru dniach patrzymy − już ruskie są. Młodzi musieli się chować, bo by zaraz ich postrzelali, musieli uważać. Niewielu było, a nawet zabijali.

  • Jak pani pamięta powrót do Warszawy?

Najpierw jedna trójka wróciła, później druga trójka wróciła.

  • Pani została?

Zostałam, siostra starsza i jeszcze chyba ktoś został. Później myśmy drugim podejściem dojechali do Warszawy. Później poszłam do szkoły do Warszawy.




Warszawa, 7 lipca 2011 roku
Rozmowę prowadził Michał Studniarek
Zofia Panasiuk Stopień: cywil Dzielnica: Żoliborz

Zobacz także

Nasz newsletter