Elżbieta Zawacka „Zo” – kurierka z Warszawy

Przy wejściu na ekspozycję Muzeum Powstania Warszawskiego witają gości fotografie Powstańców. Między nimi jest Elżbieta Zawacka „Zo”. Urodziła się 19 marca 1909 roku w Toruniu w czasie zaboru pruskiego. Rodzice, Władysław i Marianna, pochodzili z pomorskich wsi. Osiedlili się w Toruniu, gdzie Władysław dostał posadę urzędnika sądowego. W domu mówiono po niemiecku.


Fragment ekspozycji Muzeum Powstania Warszawskiego. Na zdjęciu Elżbieta Zawacka „Zo”. Fot. Katarzyna Stefanowska/Muzeum Powstania Warszawskiego

 

W roku 1920 Toruń przeszedł pod władzę polską. Elżbieta Zawacka wspominała ten czas ze wzruszeniem. Opowiadała, jak szła z ojcem oglądać wojska polskie wkraczające do miasta. Kiedy zabrzmiał „Mazurek Dąbrowskiego”, w oczach ojca pojawiły się łzy. Tak ukształtowała się jej polska tożsamość. Ojciec zdał egzamin z języka polskiego dla urzędników i kontynuował swoją pracę. Elżbieta po dwóch latach nauki języka zdała egzaminy do polskiego Żeńskiego Gimnazjum Humanistycznego. W Toruniu pojawiło się wówczas wielu Polaków z innych rejonów. Nie rozumieli oni trudnej sytuacji tych, którym przyszło żyć pod zaborem pruskim, którzy doświadczali germanizacji, a teraz uczyli się życia w nowej Polsce.

Z Przysposobieniem Wojskowym Kobiet Elżbieta pierwszy raz zetknęła się w roku 1930, podczas studiów matematycznych na Uniwersytecie Poznańskim.  I wojna światowa pokazała, że podczas wojny totalnej, prowadzonej przeciwko społeczeństwom, konieczne jest zaangażowanie całego narodu. Do PWK mogły należeć dorosłe kobiety i dziewczęta w wieku 15–18 lat. Na kursach stacjonarnych i obozach letnich odbywały szkolenie wojskowe i specjalizacyjne do służb pomocniczych. Elżbieta Zawacka od tej pory każde wakacje spędzała na obozach pewiackich, jako uczestniczka, a potem instruktorka.


Fotografia z okresu międzywojnia; 12 maja 1929 roku. Fot. ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego

W wywiadzie dla Archiwum Historii Mówionej MPW tak wspomina czasy PWK: „co roku w kolejnych obozach szkoliły się dziewczęta, czasem nawet do kilku tysięcy (…) myśmy widziały sens i cel naszej roboty. Wszystkie byłyśmy pełne zapału”.

W latach 30. Elżbieta Zawacka pracowała jako nauczycielka matematyki i fizyki.  Wszędzie, gdzie mieszkała, organizowała ochotnicze hufce szkolne i pozaszkolne PWK. Była to praca społeczna. „Tuż przed wojną byłam na Śląsku” – opowiadała. – „Wszyscy wiedzieli, że najbardziej narażony na atak Niemców jest Śląsk. Byłam komendantką całego okręgu śląskiego i jako taka prowadziłam aż dziewiętnaście powiatów PWK”.


Fotografia z okresu międzywojnia; 12 maja 1929 roku. Fot. ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego

Atak niemiecki 1 września 1939 roku był nie do odparcia dla polskiej obrony. Już 2 września Elżbieta Zawacka otrzymała rozkaz ewakuacji z Katowic za Wisłę. Wraz z grupą instruktorek dotarła do Lublina. Stamtąd została skierowana do Lwowa, gdzie przydzielono ją do obrony przeciwczołgowej. Jej zadanie polegało na napełnianiu butelek benzyną. Ataku Związku Sowieckiego w dniu 17 września nikt się nie spodziewał. 22 września Lwów kapitulował, dostając się pod okupację sowiecką. Sytuacja kobiet walczących w obronie miasta nie była jasna. Do niewoli nie mogły iść, ponieważ nie były uznawane za wojsko. A zostać pod okupacją sowiecką nie chciały. Elżbieta Zawacka ruszyła na Pomorze, do rodziców w Toruniu.

Okupacja niemiecka w Toruniu rozpoczęła się masowymi aresztowaniami i egzekucjami ludności polskiej, zwłaszcza inteligencji i urzędników. W lesie Barbarka jesienią 1939 roku zamordowanych zostało około 600 osób. Rodzina Zawackich uniknęła represji, ponieważ ojciec podczas zaborów służył w wojsku pruskim. Elżbieta pojechała do Warszawy. Tutaj od razu wciągnięta została do nowo powstałej konspiracyjnej organizacji wojskowej Służba Zwycięstwu Polski.

W końcu października 1939 roku wróciła na Śląsk. „Przedostałam się na Śląsk już jako pełnomocny żołnierz, który ma prawo zaprzysięgania do podziemnego wojska. Dostaję się do Katowic, do wszystkich moich przyjaciółek z PWK (...). Tworzę podziemne wojsko. (...) Jestem w Katowicach szefem łączności SZP, potem ZWZ” (Związek Walki Zbrojnej, potem od lutego 1942 roku Armia Krajowa). Stworzona przez nią komórka kobieca liczyła około 200 osób. „Zelma”, bo tak brzmiał jej konspiracyjny pseudonim, organizowała sieć łączności, także na terenach niemieckich. Jej pierwszymi kontaktami były dawne uczennice tzw. Liceum Raciborzanek. Była to szkoła w Tarnowskich Górach prowadzona dla córek Polaków, mieszkających w różnych rejonach Niemiec.

W grudniu 1940 roku przeniesiono ją do Warszawy, do wydziału Łączności Zagranicznej Komendy Głównej „Zagroda”. Przyjęła pseudonim „Zo”, od skrótu imienia ulubionej bratowej Zofii, zmarłej tragicznie przed wojną. Dostała zadanie stworzenia szlaków łączności przez Niemcy i Francję z polskim rządem w Londynie.

Jako kurierka jeździła do Berlina. Zawoziła korespondencję, a odbierała pieniądze, które rząd polski przesyłał przez bank szwedzki. Wysoka blondynka, biegle mówiąca po niemiecku, bez problemu przekraczała niemieckie posterunki graniczne. Trasa koleją wiodła z Warszawy przez Poznań do Berlina, a z powrotem przez Katowice. Wyjazdy miała co trzy tygodnie.

W międzyczasie zaangażowała się w tajne nauczanie w Gimnazjum Żeńskim im. Narcyzy Żmichowskiej. Zaczęła też nowe studia społeczne na tajnej Wolnej Wszechnicy Polskiej.

W maju 1942 roku w śląskim AK była „wsypa”. Jedna z koleżanek z PWK aresztowana przez Niemców i poddana torturom, podała dalsze kontakty. „Zo” dowiedziała się o tym, kiedy wracała z Berlina z walizą pełną pieniędzy. Na dworcu w Sosnowcu zauważyła, że jest obserwowana. Walizę zostawiła w przechowalni. Klucząc i przesiadając się jechała do Warszawy. Cały czas obserwowana zrozumiała, że nie o nią chodzi niemieckim funkcjonariuszom, a o namiar na Komendę Główną AK. Wyskoczyła z pociągu w okolicy Żyrardowa. Umknęła pościgowi. Wróciła do Warszawy, a walizę z pieniędzmi dla AK przywiozła inna osoba. Po tej akcji aresztowana została jej rodzina w Toruniu. Brat zginął w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Młodsza siostra Klara, która też była w AK na Śląsku, trafiła do obozu koncentracyjnego Ravensbrück.

W takiej sytuacji do „Zagrody” wrócić nie mogła. Komenda Główna AK wysłała ją z misją do Londynu. Miała teraz podwójne zadanie kurierki, wiozącej materiały dotyczące działalności podziemia oraz emisariuszki, mającej załatwić dwie ważne sprawy. Pierwsza dotyczyła usprawnienia łączności Komendy Głównej AK ze Sztabem Naczelnego Wodza w Londynie. Druga to uregulowanie działalności służby kobiecej w wojsku. Do tej pory kobiety formalnie mogły być cywilnymi ochotniczkami pomocniczej służby wojskowej. Ale nie przysługiwały im żadne prawa ani stopnie wojskowe.

Wyruszyła w lutym 1943 roku. Droga prowadziła przez Niemcy do Paryża, a stamtąd na południe. Przez Pireneje szła szlakiem przemytników do Hiszpanii, która pozostawała krajem neutralnym. W Barcelonie ambasada brytyjska miała jej załatwić lot do Londynu. W tym samym czasie przybył inny kurier z Polski, więc Brytyjczycy zaprosili do samolotu mężczyznę. „Zo” jechała dalej, przez Madryt do Gibraltaru, a stamtąd statkiem do Anglii. Do Londynu dotarła dopiero 4 maja.

„Pierwszą misję udało mi się wykonać” – wspominała – „ciężką pracą biurową zestawiłam wszystkie drogi poczt w jedną i w drugą stronę. Natomiast z druga misją były trudności. (...) musiałam spotykać się z Ministrem Obrony Narodowej rządu uchodźczego i z jego urzędnikami, żeby przygotować dekret, który by wreszcie kobietom dał prawo do tego, żeby były żołnierzami zasadniczej służby wojskowej. (…) Na szczęście sprawa się udała i w październiku roku 1943 wyszedł dekret z mocą ustawy, dzięki któremu Komendant Główny AK Tadeusz „Bór” Komorowski mógł wydać rozkaz, że kobiety czynne w wojsku są żołnierzami, stąd miały prawo do awansowania i do odznaczania”.

Kolejnym problemem był powrót do okupowanego kraju. Emisariusze docierający do Londynu zazwyczaj zostawali na miejscu. Korespondencja w drugą stronę była zabierana przez cichociemnych, których przerzucano na spadochronach. W ten sam sposób wysłano też Elżbietę Zawacką. Ukończyła kurs spadochronowy. Jako jedyna kobieta skoczyła razem z cichociemnymi. Było to w nocy z 9 na 10 września 1943 roku, podczas akcji Neon 4. Zrzut został przyjęty przez placówkę „Solnica” w Osowcu, w okolicy  Grodziska Mazowieckiego. Troje skoczków i kilkanaście zasobników z bronią, które zostały rozrzucone po okolicznych polach i łąkach, umieszczono w pobliskiej wsi Wólka Brzozokalska (obecnie Adamów Wieś). „Zo”, w przeciwieństwie do cichociemnych, którzy dopiero pod opieką tzw. ciotek uczyli się okupacyjnej rzeczywistości, już na drugi dzień opuściła placówkę. Wsiadła do kolejki EKD i dojechała do Warszawy. Tutaj ponownie znalazła się w „Zagrodzie”.


Armia polska na Zachodzie. Polscy spadochroniarze na ćwiczeniach w Anglii; 1940–1943. Fot. NN/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego


Okolice Grodziska Mazowieckiego, okres powojenny. Staw w majątku Osowiec, na terenie którego w l. 1943–44 znajdowała się placówka zrzutowa „Solnica”. Fot. Ryszard Witkowski „Orliński”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego

W roku 1944 nastąpiła kolejna „wsypa”. „Zo” została ukryta w klasztorze sióstr niepokalanek w Szymanowie. Krótko przed Powstaniem wróciła do Warszawy. Tym razem przydzielono ją jako inspektorkę do sztabu płk Marii Wittek, szefowej Wojskowej Służby Kobiet. Sztab mieścił się w domu sióstr urszulanek na Powiślu.

1 sierpnia 1944 roku Elżbieta Zawacka wspominała jako dzień wielkiej radości i nadziei, wszystkich ogarnął wtedy stan euforii. Kolejne dni przynosiły jednak coraz trudniejsze wyzwania. Dom sióstr urszulanek znajdował się blisko elektrowni, która była intensywnie bombardowana. Sztab WSK przeniósł się na ulicę Szczyglą. Tam, z powodu ciągłych bombardowań i dużej ilości rannych, zorganizowano szpital polowy. Później dowództwo WSK zostało przesunięte do Śródmieścia Południowego na ulicę Kruczą. „Zo” przyjmowała powstańców wychodzących z kanałów.


Biało-czerwona opaska powstańcza WSK znaleziona na Powiślu. Nadruk WP WSK, a pomiędzy literami WP nadruk polskiego orła w koronie (godła państwowego). Fot. ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego

Po kapitulacji Powstania „Zo” dostała rozkaz wyjścia z ludnością cywilną i kontynuacji działalności konspiracyjnej. Na podbiciu kurtki miała wszyty kawałek jedwabiu z wypisanym na maszynie rozkazem i podpisem gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora”. Dotarła do Krakowa, gdzie zaczęła odbudowywać „Zagrodę”. W styczniu 1945 roku Armia Krajowa została rozwiązana. Elżbieta Zawacka wróciła do Torunia.

Po wojnie starała się wrócić do dawnego życia. Ponownie pracowała jako nauczycielka. Kontynuowała rozpoczęte podczas okupacji studia i rozpoczęła pisanie doktoratu. Kontakty z członkami nowej konspiracji, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość naprowadziły na nią służbę bezpieczeństwa. W roku 1951 została aresztowana i skazana na 10 lat pozbawienia wolności za działalności antypaństwową. Podczas aresztowania zniszczono prawie gotową rozprawę doktorską. Wyszła na wolność po amnestii w lutym 1955 roku. Przez kolejne lata starała się o przywrócenie prawa wykonywania zawodu nauczyciela i realizację swoich marzeń o pracy naukowej.

Mimo wielu trudności, udało jej się zbudować karierę akademicką. Wykładała na Uniwersytecie Gdańskim oraz Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Specjalizowała się w andragogice, czyli kształceniu dorosłych. Działała w międzynarodowej organizacji kształcenia korespondencyjnego International Commission on Distance Education. W roku 1976 wyjechała służbowo do Londynu, w sprawach organizacyjnych ICDE. Przy okazji zachodziła do Studium Polski Podziemnej, zbierać materiały dotyczące Wojskowej Służby Kobiet. Po powrocie na lotnisku została zatrzymana, a przywiezione materiały skonfiskowane. Zaczęły się problemy na uczelni. Przeszła na emeryturę w roku 1978.

Zajęła się wtedy kolejną dziedziną – badaniami historycznymi nad Armią Krajową. Szczególnie interesowała ją działalność kobiet oraz konspiracja na Pomorzu. Zbierała dokumenty, fotografie, wspomnienia. Spotykała się z byłymi żołnierzami AK, integrowała środowiska kombatanckie. Była w pierwszym zarządzie Światowego Związku Żołnierzy AK. Z jej inicjatywy w roku 1990 powstała w Toruniu Fundacja „Archiwum Pomorskie AK”, w roku 2002 przemianowana na Fundację Generał Elżbiety Zawackiej. W roku 1995 została odznaczona Orderem Orła Białego, najwyższym odznaczeniem państwowym. W uznaniu za pracę historyczną w roku 1996 została mianowana profesorem nauk humanistycznych. Awans do stopnia generała brygady otrzymała w roku 2006.

Elżbieta Zawacka była fundatorką pomnika gen. Marii Wittek, który stoi przed  Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. W roku 2005 na zlecenie Muzeum powstał film dokumentalny Elżbieta Zawacka. Miałam szczęśliwe życie. Bohaterka mówi w nim, że ma jeszcze jedno marzenie, aby stanął pomnik poświęcony Polkom walczącym o wolność i niepodległość. Marzenie spełniło się w roku 2007, kiedy obelisk upamiętniający walkę kobiet został odsłonięty na terenie Muzeum Powstania Warszawskiego.


Pomnik upamiętniający kobiety, które oddały swoje życie w czasie II wojny światowej w walce o wolność i niepodległość Polski, zaprojektowała prof. Marzanna Wróblewska.  Fundatorką obelisku jest Elżbieta Zawacka. Fot. Katarzyna Stefanowska/Muzeum Powstania Warszawskiego

 

Elżbieta Zawacka zmarła w Toruniu 10 stycznia 2009 roku w wieku niemal 100 lat.

 

 

 

Zobacz także

Nasz newsletter