Prymas Tysiąclecia ks. Stefan kardynał Wyszyński

Kapelan w czasie Powstania Warszawskiego, pasterz Kościoła katolickiego w okresie Polski Ludowej. Ze względu na liczne zasługi po śmierci nazywany przez Polaków Prymasem Tysiąclecia. 28 maja 2021 r. przypada 40. rocznica śmierci Stefana Wyszyńskiego.

Opatrzność zdawała się sposobić go do wielkich zadań, jakie wyznaczyły mu losy Polski, Europy i świata. Jego inteligencja, szlachetność serca, męstwo ducha – hartowane przez długie lata w surowej szkole moralnej i duchowej karności – uczyniły z niego bohatera, który nie będzie zapomniany w tragicznych i heroicznych godzinach ojczystego kraju, bohatera Kościoła naszych czasów.
(kardynał Agostino Casaroli)

 

3 sierpnia 1901 r. we wsi Zuzela na ziemi nurskiej, na pograniczu Podlasia i Mazowsza, w rodzinie Stanisława i Julianny z Karpiów Wyszyńskich urodził się syn Stefan. Jego ojciec był organistą. Organista to był ktoś, nie było tam wielkiego bogactwa, ale biedy też nie było – wspominali mieszkańcy Zuzeli.


Julianna Karp i Stanisław Wyszyński z dziećmi (od lewej): Stanisława, Janina, Stefan i Anastazja. Zuzela, 1906 r. Fot. Autor nieznany/domena publiczna

W wieku 33 lat, 31 października 1910 r., zmarła matka Stefana. Prymas wspominał matkę do końca życia. W 70. rocznicę jej śmierci pisał: Ojcze Niebieski, zabrałeś nam dzieciom matkę Juliannę i zostawiłeś nas sierotami. Wiemy, że wszystko czynisz przez Miłość. Ale związek z matką, którą dałeś, jest tak wielki, że trudno pojąć, że miłość Boża pozbawia nas miłości macierzyńskiej. Niech się stanie wola Twoja. W 1917 r. Stefan rozpoczął naukę w seminarium niższym we Włocławku. Przechodził przez kolejne szczeble do kapłaństwa (seminarium wyższe), by 3 sierpnia 1924 r. zostać wyświęconym przez bp. Wojciecha Owczarka na kapłana. Mszę prymicyjną odprawił 5 sierpnia przed cudownym obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej.

Przez kolejne lata pracował na wyznaczonych stanowiskach i jednocześnie nadal się kształcił. Studiował na KUL prawo, ekonomię i nauki społeczne. Na zagranicznych wyjazdach studyjnych (Austria, Włochy, Francja, Belgia, Holandia i Niemcy) śledził rozwój katolickiej myśli społecznej. W latach 1930–1939 ukazało się 106 publikacji jego autorstwa, poświęconych w większości chrześcijańskiej nauce społecznej („Dzieło kardynała Ferrari” czy „Główne typy Akcji Katolickiej zagranicą”). Wyszyński był również wykładowcą w Wyższym Seminarium Duchownym we Włocławku, prowadził Chrześcijański Uniwersytet Robotniczy, piastował stanowisko redaktora naczelnego włocławskiego „Ateneum Kapłańskiego”. Działał w Chrześcijańskich Związkach Zawodowych, organizował Katolicki Związek Młodzieży Robotniczej, prowadząc jednocześnie Sodalicję Mariańską ziemian Ziemi Kujawsko-Dobrzyńskiej. Od 1938 r. był sędzią Sądu Biskupiego. Został również powołany do Rady Społecznej przy Prymasie Polski.

Po wybuchu II wojny światowej Wyszyński musiał się ukrywać. Niemcy poszukiwali go między innymi z powodu publikacji cyklu artykułów, w których zdecydowanie przeciwstawił się nazizmowi. Zatrzymany w październiku 1941 r. w Zakopanem, szczęśliwie nierozpoznany, po kilku godzinach został zwolniony. Wiosną 1944 r. w Laskach k. Warszawy wstąpił w szeregi Armii Krajowej. Przysięgę przyjmował od niego ks. Jerzy Baszkiewicz, naczelny kapelan AK, Okręgu Lasów Kampinoskich. Wyszyński przyjął pseudonim Radwan III.

Fotografia z Powstania Warszawskiego. Puszcza Kampinoska. Pogrzeb żołnierza Grupy „Kampinos”. Na pierwszym planie ks. Jerzy Baszkiewicz „Radwan II”, kapelan Grupy „Kampinos”. Fot. Autor nieznany/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego


Tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego w Laskach urządzono szpital polowy. Pierwsi pacjenci trafili tam już 1 sierpnia 1944 r. Wyszyński sprawował opiekę duchową nad rannymi. Odprawiał msze święte, spowiadał, rozgrzeszał, dodawał otuchy i przygotowywał na śmierć. To samo czynił później, gdy pod koniec Powstania do Lasek trafiali ranni Niemcy, Węgrzy czy Ukraińcy. W szpitalu powstańczym asystował przy operacjach. W czasie pierwszej, w której brał udział, zemdlał. Później opowiadał, że zamiast pomóc, sprawił dodatkowy kłopot. Zabiegi trwały dzień i noc. Jak wspominał: Nogi i ręce wynoszono koszami. Na razie nie można ich było pochować uczciwie, więc kładziono je do dołu. Z miejsc, gdzie w okolicy toczyły się walki, znosił do szpitala rannych. Jedną z łączniczek, postrzeloną w nogę, niósł na plecach 4 km. Po wojnie udzielił jej ślubu, a we wspomnieniach podsumowywał z humorem: Teraz chrzczę jej dzieci, bo małżeństwo, oboje są lekarzami, uwzięło się na 12 apostołów.

Siostra Franciszkanka Służebnica Krzyża Róża Szewczuk, opiekująca się niewidomymi w Laskach, wspominała: Ksiądz profesor był spokojny i ufny w Opatrzność Bożą. Nigdy nie opuścił żadnego nabożeństwa. Nie raz były bardzo napięte sytuacje na zewnątrz, a w kaplicy odprawiały się nabożeństwa z takim spokojem, jakby nic się nie stało.

Po latach, w innej sytuacji, Wyszyński tłumaczył pewnemu księdzu, że nie ma Boga w niepokoju. Gdy w 1976 r. prymas Wyszyński święcił w Laskach tablicę upamiętniającą tamten czas, zauważył, że pomimo wielu niebezpieczeństw, dwukrotnej pacyfikacji Kampinosu nikt z przebywających w ośrodku nie został nawet ranny: Czasami pociski obcinały gałęzie, a jednak nie tykały ludzi. W czasie tych różnych pacyfikacji nie przestawaliśmy nigdy służyć Bogu w tej kaplicy. I chociaż niekiedy artyleria grała w ciągu dnia, gdy nadchodziła 6 wieczorem, gdy odmawialiśmy tutaj różaniec, wszystko się uspakajało. Taki był jakiś dziwny harmonogram Opatrzności Bożej.

Ks. Jerzy Baszkiewicz wspominał o tym, że rząd w Londynie chciał odznaczyć Wyszyńskiego Orderem Virtuti Militari, a dowództwo AK Krzyżem Walecznych, lecz ten nie przyjął żadnego z medali.

Na 16 księży wyświęconych z nim w 1924 r. 13 było więzionych w obozach koncentracyjnych, 9 z nich zginęło. Wyszyński przez wiele lat miał wyrzuty sumienia, że cały i zdrowy przeżył wojnę.

Dopiero kiedy został aresztowany przez komunistów w październiku 1953 r., mógł napisać do ojca: Już lękałem się, że nie dostąpię tego zaszczytu, którego doznali niemal wszyscy moi koledzy. Dziś lęk mnie opuścił i dlatego raduję się na sposób, który Ty ojcze zrozumiesz.

4 marca 1946 r. papież Pius XII mianował ks. Profesora biskupem lubelskim.


Biskup lubelski Stefan Wyszyński. 1946 r. Fot. Autor nieznany/Polona

Po wojnie dawał się odczuć brak księży. Wyszyński pełnił funkcję wikarego w Lubrańcu i proboszcza w Kłobii i Zgłowiączce. W niedzielę jechał z Lubrańca kolejką do Kłobii, gdzie odprawiał mszę świętą i spowiadał. Następnie szedł 7 km do Zgłowiączki. Tu odprawiał drugą mszę i spowiadał, a potem wracał pieszo 11 km do Lubrańca.

22 października 1948 r. zmarł Prymas Polski kardynał August Hlond. Na kilka tygodni przed śmiercią zwrócił się z prośbą do swego sekretarza, biskupa Antoniego Baraniaka, by ten swoimi kanałami przesłał list do papieża z prośbą, by po jego odejściu prymasem Polski został mianowany biskup Wyszyński. Baraniakowi udało się wypełnić to zadanie. 12 listopada 1948 r. Pius XII mianował biskupa Wyszyńskiego Prymasem Polski. Miał on wówczas 47 lat i wielu członków Episkopatu Polski uważało, że jest za młody, że na niełatwe czasy komunizowanej Polski zabraknie mu doświadczenia. Na szczęście mylili się – i to bardzo. Prymas zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli chce przeprowadzić Kościół przez ten ciężki okres, musi nawiązać dialog z władzami państwa – jakiekolwiek one są. 6 lipca 1949 r., w ramach Komisji Mieszanej Episkopatu i Rządu, rozpoczęły się rozmowy z rządem i ostatecznie, po wielomiesięcznych rokowaniach, 14 kwietnia 1950 r. podpisano pierwsze w dziejach porozumienie między katolickim Episkopatem a komunistycznym rządem. Ze względu na trudne warunki, w jakich się znalazł Kościół w Polsce, Wyszyński działał na podstawie specjalnych pełnomocnictw z Watykanu, dających mu uprawnienia legata papieskiego. Jest sprawą oczywistą, że był obstawiony rzeszą współpracowników UB, a potem SB. Nękana była także rodzina Prymasa – m.in. w 1948 r. został aresztowany jego przyrodni brat, ppor. Tadeusz Wyszyński „Grey”, z zarzutem, że jako żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych brał udział w morderstwie działacza komunistycznego (bezpieka nie była jednak w stanie tego udowodnić). W Wielki Piątek 1949 r. doszło do spotkania Prymasa z „osławioną” Julią Brystygierową, która była dyrektorem V Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i zajmowała się m.in. walką z Kościołem katolickim. Po nim Wyszyński miał powiedzieć do Marii Okońskiej, założycielki grupy religijnej dla dziewcząt (tzw. Ósemki, nad którą sprawował opiekę duchową): Marysiu, ona ma wiele istnień ludzkich na sumieniu. Módlcie się za nią.

W późniejszym czasie, uwięziony, konstatował, zwracając się do swojego kapelana, ks. Stanisława Skorodeckiego: To ona ukuła tezę, że ja chcę być męczennikiem, ale Państwo Ludowe nie da mi tego zaszczytu. Przez cały czas komuniści zaostrzali linię postępowania z Kościołem. Prymas niestrudzenie powtarzał swoim współpracownikom: Nie obrażamy się, rozmawiamy. Nie jest pewne, kiedy władze komunistyczne podjęły decyzję o jego aresztowaniu. Wiadomo, że kilkakrotnie termin ten przesuwano. Stalin mówił Bierutowi, że nie jest sztuką aresztować Wyszyńskiego, ale sztuką jest zrobić z niego komunistę. Gdy przekonał się, że nie jest to możliwe, postanowił, że należy go aresztować w styczniu 1953 r. Nie doszło do tego prawdopodobnie z powodu nominacji abp. Wyszyńskiego na kardynała. 8 maja tegoż roku, w Krakowie, Episkopat Polski postanowił, że Prymas przygotuje memoriał do władz. Powstał słynny dokument „Non possumus” (Nie możemy), w którym Wyszyński napisał o łamaniu układu przez rząd i prześladowaniu Kościoła w Polsce. Wiele wskazuje na to, że decyzję o zatrzymaniu duchownego strona polska podjęła bez konsultacji z Moskwą. Do aresztowania doszło 25 września 1953 r. Pierwszym miejscem uwięzienia był Rywałd. 12 października został przewieziony do Stoczka Klasztornego, a 6 października 1954 r. – do Prudnika na Opolszczyźnie. 7 października 1955 r. władze złożyły Wyszyńskiemu propozycję przeniesienia do izolacji klasztornej, co znacznie polepszyłoby jego warunki bytowe, żądając jednocześnie, by zrzekł się funkcji kościelnych. Oferta została odrzucona. 27 października tegoż roku Prymasa przeniesiono do Komańczy. To właśnie tam, w ostatnim miejscu internowania, powstały słynne Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego mające stanowić duchowe przygotowanie do obchodów milenijnych chrztu Polski, oraz Wielka Nowenna Tysiąclecia – rozpisany na dziesięciolecie plan duszpasterski. Milenium oraz Wielka Nowenna miały w swym założeniu odwrócić skutki komunistycznej laicyzacji i doprowadzić do rekatolizacji Polaków.


Prymas Stefan Wyszyński podczas internowania w Komańczy, 1956 r. Fot. Autor nieznany/ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego


W czerwcu 1956 r. w Poznaniu doszło do gwałtownych wystąpień robotniczych, które przerodziły się w walki uliczne. Do ich stłumienia użyto wojska. W konsekwencji śmierć poniosło co najmniej 79 osób, rannych było ponad 600. Sytuacja stała się bardzo napięta. Sowieci szykowali się do interwencji wojskowej. Na fali tych wydarzeń do władzy został wyniesiony Władysław Gomułka; w październiku 1956 r. objął stanowisko I sekretarza KC PZPR. W celu uspokojenia nastrojów Gomułka postanowił m.in. wykorzystać autorytet Prymasa Polski. Po uprzednim przyrzeczeniu przez przedstawicieli rządu przywrócenia Kościołowi głównych praw i naprawieniu krzywd Wyszyński na prośbę władz wrócił do Warszawy i objął wszystkie funkcje kościelne. 20 czerwca 1957 r. zapowiedział peregrynację kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej po parafiach.


Kardynał Stefan Wyszyński w tłumie wiernych, ok. 1958 r. Fot. Autor nieznany/ze zbiorów Biblioteki Narodowej/za: Polona

Po krótkiej odwilży w stosunkach państwo – Kościół nastąpiła radykalna zmiana, m.in. w kwietniu w 1959 r. wprowadzono nowe antykościelne przepisy podatkowe (tak absurdalne, że podatek ten stał się nieściągalny), zaczęto ponownie powoływać kleryków do wojska, ograniczono naukę religii w szkołach.

W czasie swojej posługi Prymas Wyszyński stał się największym autorytetem moralnym w Polsce. Władze komunistyczne wielokrotnie prosiły go o wsparcie w trudnych sytuacjach. Nazywano go księciem Kościoła. Można powiedzieć, że ukoronowaniem jego wieloletniej posługi duszpasterskiej był wybór Karola Wojtyły na papieża.

Fotografia z okresu powojennego. Warszawa. Papież Jan Paweł II – Karol Wojtyła podczas I Pielgrzymki do Polski na dziedzińcu pałacu Arcybiskupów przy ul. Miodowej 17. Fot Autor nieznany/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego

Mimo że przyszło mu żyć i pracować w tak ciężkich czasach, nie tracił poczucia humoru. Pewnego razu, gdy prowadził rekolekcje dla sióstr zakonnych, zwrócił się do nich ze szczerością: Wy nie możecie wyglądać jak kapusta kwaszona w beczce, więcej się uśmiechać, Panu Bogu służycie!


Okres powojenny. Prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński przemawia do wiernych podczas nabożeństwa w kościele pw. św. Jacka przy ul. Freta 10 w Warszawie. Fot Autor nieznany/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego

Kardynał Stefan Wyszyński zmarł 28 maja 1981 r. Od 20 maja 1989 r. trwał jego proces beatyfikacyjny. Początkowo beatyfikacja miała zostać ogłoszona 7 czerwca 2020 r., jednak z powodu pandemii uroczystość przeniesiono na 12 września 2021 r. Sejm i Senat RP, wyrażając pamięć, szacunek i uznanie dla życia i dokonań Prymasa Tysiąclecia, mianował go patronem roku 2021.


Kardynał Stefan Wyszyński w ogrodzie siedziby arcybiskupów warszawskich przy ul. Miodowej w Warszawie, między 1956  a 1980 r. Fot. Autor nieznany/ze zbiorów Biblioteki Narodowej/za: Polona

 

Zamieszczone w artykule cytaty pochodzą z książek: Ewa K. Czaczkowska, „Kardynał Wyszyński. Biografia” (Kraków 2013), „Prymas Tysiąclecia”. Praca zbiorowa (Paryż 1982).

Zobacz także

Nasz newsletter