„To zachwycające, jak stolica odżyła, jak się rozrasta. Tylko te krzywe wieżowce mi się nie podobają” [WYWIAD]

Jakub Nowakowski ps. Tomek miał 19 lat, gdy walczył w Powstaniu Warszawskim. Jako starszy strzelec w Batalionie „Zośka” brał udział w walkach na Żoliborzu, m.in. w ataku na Dworzec Gdański. Gdy ranny przyjechał na urlop do domu, na budynek spadły bomby lotnicze... Dziś uważa, że patriotyzm jest największą cnotą człowieka. Sam jest nim przepełniony do granic możliwości i poszukuje osób, dla których ważne są te same wartości. Jak postrzega dzisiejszą Polskę? Warszawę? Ludzi? Jakie ma dla nas przesłanie?

 


Warszawa przed wojną, po wojnie i dziś

Przed wybuchem Powstania Warszawskiego mieszkał Pan na Żoliborzu, na Mickiewicza 30. Najpierw Pana dom został ostrzelany przez pociski Nebelwerfer (tzw. szafy), a następnie zbombardowany, czyli dom uległ całkowitemu zniszczeniu?

Nie całkiem – właściwie to nadwyrężony. Ta „szafa” zniszczyła część dachu, sufit w niektórych miejscach, a z bomb lotniczych na szczęście tylko jedna uderzyła w blok, a cała reszta spadła na podwórze – bo to był taki okrągły blok z wewnętrznym dziedzińcem. Nasze mieszkanie zostało trochę zniszczone, ale myśmy je porzucili. Zajęli je i odbudowali sublokatorzy – mieliśmy pięć pokoi i niektóre wynajmowaliśmy.

Po wojnie nie wrócił Pan zatem do rodzinnego domu.

Nie, ja byłem w niewoli niemieckiej. Do Warszawy wróciłem dopiero jesienią 1946 roku. Żoliborz był już częściowo odbudowany i jako tako uporządkowany. Były już nawet trawniki. Zamieszkałem w domu akademickim.

Chodził Pan na Mickiewicza popatrzeć na rodzinny dom, powspominać?

No tak, od razu tam pojechałem zobaczyć, jak to wszystko wygląda i sprawdzić, czy zostało może coś z naszych rzeczy. W piwnicy znalazłem rysunki ojca, bo mój ojciec był artystą malarzem, i pięć z nich wisi teraz u mnie na ścianie. Więcej tych obrazków ma moja siostra, która też walczyła – była w „Parasolu“. Sentyment do tego mieszkania pozostał, ale już nigdy do niego nie wszedłem, tylko tak z zewnątrz oglądałem: nasz balkon, okna...

 Brakuje Panu dzisiaj czegoś z tej przedwojennej Warszawy?

Tych ludzi. Wielu z nich poległo... Żal mi też budynków, szczególnie Zamku Królewskiego i opery. Te dwa cudowne budynki zostały zniszczone – i specjalnie Niemcy je zniszczyli, specjalnie! Żal mi też było Starego Miasta...

A jak Pan ocenia dzisiejszy rozwój Warszawy?

Można by było zarzucać różne rzeczy, ale generalnie jestem nastawiony entuzjastycznie. To zachwycające, jak stolica odżyła, jak się rozrasta, jak pięknie wyrosła w górę. Tylko te krzywe wieżowce mi się nie podobają, te Złote Tarasy. Uważam, że budynki powinny być klasycznie równe. Teraz wszędzie na świecie, w dużych miastach, mamy te wygięte wieżowce, tylko że to są głównie biura. Straszna biurokracja nas obsiadła, jeżeli tyle miejsca się przeznacza na biura.

To jest Pana Warszawa? Czuje Pan, że pomimo zmian architektonicznych po wojnie jest to nadal Pana miasto? Czy jednak ta Warszawa zginęła w trakcie wojny, a dziś jest dla Pana miastem z nazwy?

Warszawę mam w sercu i chętnie do niej wróciłem po wojnie. To moje ukochane miasto i nie chciałbym do żadnego innego się przeprowadzać. Tylko chciałbym być więcej na łonie natury…

Wolałby Pan, żeby było więcej zieleni w Warszawie?

Uważam, że w Warszawie w porównaniu do innych dużych miast i tak mamy dużo zieleni, ale wiadomo – zawsze by się przydało więcej!

 

Społeczeństwo

Jak Pan ocenia dzisiejsze społeczeństwo? Czy to są tacy sami ludzie jak wtedy? Jaka jest różnica w wartościach, zachowaniach, kulturze?

W PRL-u miałem bardzo źle, ale jakoś uniknąłem więzienia – nie brałem udziału w żadnej konspiracji przeciwko tej władzy, bo uznałem, że to nie ma sensu. Nie ma widoków na trzecią wojnę, ta władza i tak będzie, więc tylko opóźni się odbudowę kraju, a trzeba zdobywać wykształcenie. Ponieważ nie byłem dowódcą, tylko zwykłym żołnierzem, to mnie nie wygarnęli, ale ciągle miałem asystę w miejscach pracy. Złamali mi też karierę naukową, bo w najlepszym momencie kazali mi zmienić specjalność – a byłem już po pięćdziesiątce. Mało zarabiałem, była bieda, nie było swobody...

Dzisiaj swoboda jest?

Dzisiaj jest, tak!

A ludzie są dla Pana mili?

O, tak! Prawdę mówiąc, jestem szczęśliwy dopiero na starość, jako kombatant. Wszędzie życzliwi ludzie, chętnie słuchają wspomnień, udzielam wywiadów. W pracy, jak wspomniałem, miałem wielu wrogów. Dopiero za Jaruzelskiego przyłączyłem się do środowiska „Zośkowców“ – wtedy zrobiło się swobodniej. Wcześniej było dosyć niebezpiecznie afiszować się z tym swoim kombatanctwem. Wszyscy z tego oddziału „Zośkowego“, co na Żoliborzu walczył, umarli już, tylko ja jeden zostałem.

Teraz nie jesteście oskarżani, staliście się wzorem dla młodego pokolenia. Jak się Pan z tym czuje?

Bardzo dobrze! Z samymi patriotami mam do czynienia!

Czy nie przeszkadza Panu odzież patriotyczna? Bo jednak zdania są na ten temat bardzo podzielone...

Może się afiszują, to fakt, ale może dlatego też, że pokazują swój sprzeciw...?

Brał Pan kiedykolwiek udział w Marszu Niepodległości?

Tak, ostatnio.

O! Naprawdę? I jak się Pan czuł?

Jechałem motocyklem! Było bardzo spokojnie, bardzo przyzwoity marsz.

Ale Pan był w tym marszu i Pan również został nazwany faszystą, choć osobiście Pan z faszyzmem walczył.

Były przemówienia, śpiewano coś, ja też powiedziałem kilka słów. I wszystko było w porządku. To była patriotyczna manifestacja, a nie żadna faszystowska! Co oni za głupstwa gadają?

Jak Pan patrzy na dzisiejszą młodzież, to widzi Pan w niej siebie? Myśli Pan, że gdyby dziś trzeba było walczyć, to zachowaliby się tak Państwo wtedy?

Tak, oczywiście! Spotykam się z młodzieżą – to są bardzo sympatyczni ludzie.

 

Powstanie Warszawskie w kulturze

Jak Pan ocenia wykorzystywanie tematyki Powstania Warszawskiego w kulturze, na przykład w filmie? Oglądał Pan coś? Może „Miasto 44“?

Tak, oglądałem. Ten cały rozkrusz powstaniowy jest tam dobrze pokazany – jak to wszystko idzie w gruz, pył się sypie, strzelanina... Tylko ci, którzy są tam pokazani, to nie są właściwie żołnierze, tacy konspiracyjni AK-owcy, tylko przypadkowi ludzie, prawda? Którzy zostali zagarnięci... No i tak sobie uprawiają miłość na pierwszej linii, kiedy kule obok nich świszczą – to bujda oczywiście, bo nic takiego nie było.

A „Czas honoru“?

A „Czas honoru“ to dobry jest! Podziękowałem aktorom, że tak ładnie nam wspomnieli tę konspirację i Powstanie. To był bardzo dobry serial, tak. To znaczy trochę lipy też tam było, no ale w każdym filmie trochę lipy musi być, bo inaczej byłby nudny.

Bierze Pan udział w uroczystościach rocznicowych Powstania Warszawskiego organizowanych przez Muzeum Powstania Warszawskiego?

Na spotkania z prezydentem zawsze przychodzę.

Za sprawą powstania Muzeum Powstania Warszawskiego zmienił się sposób upamiętniania sierpnia’ 44. Kiedyś ludzie spotykali się na Cmentarzu Wojskowym. Zapalano znicze, panowała cisza. Dziś jest bardzo różnorodnie są uroczystości, koncerty, marsze... Podoba się to Panu? Jest głośno i hucznie.

No i dobrze! Naturalnie, że mi się podoba! Kiedyś należałem do chóru i lubię śpiewać (nie)zakazane piosenki.

A może ma Pan swoją wizję obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego? Może czegoś Panu brakuje?

Podobają mi się inscenizacje grup historycznych. Za mało tego jest! Dla „Zośki“ przebicie się ze Starego Miasta do Śródmieścia przez Ogród Saski jest najważniejsze. Zgrupowanie „Radosław“ to właśnie inscenizuje. Coś tam najpierw postrzelają, a potem idziemy przez Ogród Saski. Idziemy z lampkami, dochodzimy do PAST-y, tam się wygłasza przemówienie. Różne inscenizacje były.

 

 

Dzisiejsza Polska, dzisiejsza Europa

Czy może Pan powiedzieć, że Polska dziś to ojczyzna, o jaką Pan walczył, czy jednak miał Pan inną wizję wolnego kraju?

Tak, od jakiegoś czasu tak... To jest patriotyczna Polska. Kiedyś w mediach pokazywano takie oburzające rzeczy – antypolskie. Jak tak można było?! Jakby w ludziach zupełnie zaginął patriotyzm. Teraz jest prawdziwa Polska, a nie jakiś PRL-bis. Po 1989 roku te pierwsze lata wolności, to okropne panoszenie się tych wszystkich komunistów, którzy zawładnęli gospodarką, wyprzedali majątek narodowy... I naprawdę od Muzeum Powstania Warszawskiego zaczęła się nowa epoka.

Też Pan uważa, że – jak oceniał Witold Kieżun ps. Wypad – Polska jest państwem kolonialnym?

Teraz się poprawiło, ale tak było. Podniósł się poziom życia. Jak można było powysprzedawać wszystko i ludziom przynieść bezrobocie? Jak na przykład w PGR-ach, gdzie ludzie w nędzy żyli. To ja dziękuję za taką niepodległość!

A Unia Europejska?

Byliśmy bardzo szczęśliwi, że wstąpiliśmy do tej Unii, że jesteśmy chronieni, no bo sami wobec Rosji to przecież nie damy rady. I NATO, i Unia Europejska... No ale jak oni się zaczęli panoszyć i nam bezprawnie zatrzymują pieniądze – przecież to jest świństwo wielkie. Teraz, kiedy jesteśmy narażeni, kiedy bronimy granic Unii...

Ale... chciałby Pan, żeby Polska wyszła z Unii?

Nie, nie, nie! To Unię trzeba zmienić! I my musimy walczyć, żeby ją zmienić. I te Niemcy! Po takiej wojnie, kiedy Niemcy tak wyniszczyli Rosję, a potem Rosja wyniszczyła ich i tylu ludzi zginęło... Teraz raptem im się wzajemnej miłości zachciało. I Polska im stoi na drodze...  Ale tak, trzeba się trzymać tej Unii, ale starać się ją zreformować, żeby ona miała większy szacunek dla państw. My jesteśmy przecież konfederacją, a nie federacją. To powinna być dobrowolna konfederacja niepodległych państw – przede wszystkim w celu przeciwstawienia się Rosji, a nie interesów z nią.

Tęskni Pan za czymś?

Za młodością! Starość jest nieprzyjemna, ale… bardzo złagodzona dzięki temu, że mam to życie kombatanckie i miłe towarzystwo.

Co by Pan chciał nam przekazać? Co jest w życiu najważniejsze?

Żeby być uczciwym i odważnym człowiekiem. I żeby być patriotą.

 


 

Wywiad z Panem Jakubem Nowakowskim ps. Tomek został przeprowadzony 18 marca 2022 roku w Warszawie.
Rozmawiała Ilona Proć, przewodnik Muzeum Powstania Warszawskiego.
Fot. Michał Zajączkowski/Muzeum Powstania Warszawskiego.

 

Zobacz także

Nasz newsletter