Bestie na służbie zbrodni: Oskar Dirlewanger

Dowódca brygady złożonej z niemieckich kryminalistów i renegatów oraz wziętych do niewoli żołnierzy sowieckich. „Zasłużył” się m.in. pacyfikacją Woli. Dirlewanger otwiera nasz cykl o zbrodniarzach wojennych „wsławionych” krwawym uczestnictwem w tłumieniu Powstania Warszawskiego.

Bohater narodowy, czyli dobre złego początki

Oskar Dirlewanger urodził się w Würzburgu w 1895 r. W czasie I wojny światowej wykazał się osobistą odwagą na polu walki, za którą otrzymał order Żelaznego Krzyża. Raniony w kostkę, w prawą oraz lewą rękę (rana cięta lewej dłoni spowodowała 40-procentowy uszczerbek na zdrowiu). Za każdym razem wracał na pierwszą linię frontu, nawet po otrzymaniu bezpiecznego przydziału na tyły jako instruktor ckm-ów.

Można by rzec, że wojna sama w sobie była sensem jego istnienia. Nauczył się gardzić życiem i śmiercią własną, zanim zaczął – na masową już skalę – gardzić życiem i śmiercią innych w kolejnej wojnie. Wszystkich innych – nie tylko uzbrojonych wrogów czy nawet zwykłych cywilów, lecz także żołnierzy, których wysyłał do walki.  

Oskar Dirlewanger. Fot. Bundesarchiv, Bild 183-S73495 / Anton Ahrens / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 DE, via Wikimedia Commons

Bohater, który nie zna stanu spoczynku

Po zakończonej wojnie nikt nie mógł odmówić mu osobistej odwagi oraz inicjatywy, którą przecież wielokrotnie się wykazywał. W realiach nowo powstałej Republiki Weimarskiej, o której od początku mówiono, że nikt jej w Niemczech nie kochał, a wszyscy nienawidzili, był doskonałym materiałem do zasilania organizacji paramilitarnych, wyrosłych niczym grzyby po ulewie.

W latach 1919–1921 służył w różnych jednostkach Freikorps, w tym czasie odbył dwie krótkie kary pozbawienia wolności za ukrywanie broni. 26 marca 1921 r. w Sangerhausen uczestniczył w walce z bojówkami komunistów. Jako dowódca pociągu pancernego został trafiony w głowę; kula oderwała kość ciemieniową, odkrywając mózgowie.

W roku 1919 rozpoczął naukę na politechnice w Mannheim, którą przerywał, ochotniczo wstępując do organizacji paramilitarnych walczących m.in. na Górnym Śląsku. W czasie studiów wyróżniał się aktywnością polityczną, groziło mu nawet postępowanie dyscyplinarne za „rażącą agitację antysemicką”. Następnie ukończył we Frankfurcie politologię, uzyskując tytuł doktora. W swej pracy doktorskiej dokonywał m.in. krytyki polityki centralnie sterowanej w ekonomii. Piastował kierownicze stanowiska w różnych przedsiębiorstwach. W latach 1928–1931 był dyrektorem fabryki włókienniczej należącej do żydowskiej rodziny z Erfurtu, gdzie malwersował pieniądze dla zasilenia kasy SA (Die Sturmabteilungen der NSDAP – Oddziały Szturmowe NSDAP). Jako bojówkarz SA był więziony za zakłócanie porządku publicznego. Aresztowany 22 lipca 1934 r., został skazany na 2 lata pozbawienia wolności i osadzony w więzieniu w Ludwigsburgu za gwałt na 13-letniej członkini BDM (Der Bund Deutscher Mädel – Związek Niemieckich Dziewcząt). Pozbawiono go też akademickiego tytułu doktora.

Wkrótce po odzyskaniu wolności dopuścił się kolejnego gwałtu na nieletniej, za co zesłano go do obozu koncentracyjnego w  Welzheim. Na skutek interwencji Gottloba Bergera, szefa Głównego Urzędu SS, został uwolniony, mianowany oficerem i wysłany na front hiszpańskiej wojny domowej, gdzie w latach 1936–1939 szkolił Hiszpanów w niemieckich oddziałach lądowych  Legion Condor. W 1940 r. uzyskał unieważnienie wyroku o obrazę obyczajności, dzięki czemu ponownie został przyjęty do NSDAP (Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei – Naradowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotnicza) oraz odzyskał tytuł naukowy.

Bestia ujawnia swe oblicze

W lipcu 1940 r. został przyjęty do SS. Na własny wniosek utworzył i wyszkolił specjalny oddział karny SS-Sonderkommando Dirlewanger, podlegający Kommandostab RFSS. Oddział ten (najpierw kompania, batalion, później pułk i brygada) był początkowo złożony z kryminalistów skazanych głównie za kłusownictwo i inne podobne wykroczenia, później – z przestępców skazanych za najcięższe zbrodnie, takie jak zabójstwo czy gwałt. Od połowy 1944 r. SS-HA (SS-Hauptamt, Główny Urząd SS) włączała do niego aresztantów z więzień Wehrmachtu i SS, a od jesieni 1944 r. nawet więźniów politycznych z SPD i KPD (Sozialdemokratische Partei Deutschlands –  Socjaldemokratyczna Partia Niemiec; Kommunistische Partei Deutschland – Komunistyczna Partia Niemiec).

Pierwotnym zamierzeniem Dirlewangera było przeciwstawienie niespełna 100-osobowego oddziału eks-kłusowników skupiskom pospolitych bandytów oraz zapobieganie przenikaniu sowieckich agentów przez granicę. W 1940 r. oddział przydzielono do dowódcy SS i Policji w dystrykcie lubelskim Odilo Globocnika, a sam Dirlewanger został komendantem obozu pracy dla Żydów w Dzikowie Starym, funkcjonującego w ramach kompleksu obozów pracy powstałych w celu budowy umocnień granicznych w rejonie Bełżca (linia „Otto”). Później zwalczał szmugiel i spekulację w Generalnym Gubernatorstwie.

Doświadczenie do późniejszych walk w Powstaniu Warszawskim Dirlewanger i jego żołnierze zbierali od lutego 1942 r., na terenach wschodniej Białorusi. Było to bezpośrednie zaplecze frontu wschodniego, dlatego Niemcy nie mogli dopuścić do tego, by na tym obszarze działały znaczniejsze formacje partyzanckie – ani akowskie, ani sowieckie.


Dirlewangerowcy w ciągu ponad 3 lat przeprowadzili 50 operacji antypartyzanckich. Podczas akcji tworzyli specjalne strefy, z których usuwali naturalne zaplecze każdej partyzantki – ludność cywilną. Była ona bądź wywożona na roboty do Rzeszy, bądź mordowana na miejscu. Następnie odbywało się przeczesywanie całego obszaru w poszukiwaniu miejsc kwaterowania „bandytów”. Partyzanci stanowili zazwyczaj jedynie ok. 15 proc. ofiar tego rodzaju działań.


Deportacje mieszkańców były skomplikowaną operacją logistyczną. Z tego względu często dochodziło do likwidacji całych wiosek. Jedną z „ulubionych” form eksterminacji, stosowaną przez oddział Dirlewangera, było palenie miejscowej ludności w stodołach.

Pacyfikacja wsi w okolicach Mierosławca w czasie okupacji. Fot. Autor nieznany/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego

 

W sierpniu 1944 r. pułk SS Dirlewanger został przydzielony do Kampfgruppe Reinefarth pod dowództwem Heinza Reinefartha, walczącej z Polakami po wybuchu Powstania Warszawskiego. W Warszawie oddział odznaczał się wyjątkowym barbarzyństwem, mordując i gwałcąc tysiące cywilnych mieszkańców oraz jeńców wojennych.
Mathias Schenk [saper, członek oddziałów szturmowych SS w Powstaniu Warszawskim – red.] w swoich wspomnieniach tak opisywał zdobywanie lazaretu na terenie jednego z klasztorów warszawskich:
Zazwyczaj podchodzimy skokami do obiektu, obrzucamy go granatami, a po ich wybuchu przechodzimy do ataku. Kiedy miałem już rzucić swój granat, usłyszałem dochodzące ze środka wołanie: „Nie strzelajcie!”. Co tu robić?! Poleciłem gestem kolegom leżącym dwadzieścia metrów ode mnie, żeby mnie osłaniali ogniem.

W drzwiach budynku stanęła z białą flagą jedna z pielęgniarek. Oddział Schenka wkroczył do szpitala. Znajdowało się w nim wówczas 15 sióstr z lekarzem i oficerem AK. W łóżkach szpitalnych – obok powstańców i ludności cywilnej – byli też Niemcy ranni w Powstaniu. W pewnym momencie do budynku wpadli dirlewangerowcy. Najpierw uśmiercili wszystkich Polaków, następnie zgwałcili pielęgniarki.

Kolejna, mrożąca krew w żyłach, relacja Schenka:
Wysadziliśmy drzwi, chyba do szkoły. Dzieci stały w holu i na schodach. Dużo dzieci. Rączki w górze. Patrzyliśmy na nie kilka chwil, zanim wpadł Dirlewanger. Kazał zabić. Rozstrzelali je, a potem po nich chodzili i rozbijali główki kolbami. Krew ciekła po tych schodach. Tam w pobliżu jest teraz tablica, że zginęło trzysta pięćdziesięcioro dzieci. Myślę, że było ich więcej, z pięćset.

Niemieckie zdjęcie z Powstania Warszawskiego. Dirlewangerowcy (przypuszczalnie) w witrynie kamienicy Focha 9. Fot. Bundesarchiv, Bild 183-97906 / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 DE, via Wikimedia Commons

Szlak bojowy Kampfgruppe Reinefarth, której częścią była brygada Oskara Dirlewangera, prowadził przez Wolę, gdzie mogło zginąć do 60 tys. bezbronnych mieszkańców dzielnicy, przez Powiśle, do Śródmieścia.
Brygada Dirlewangera, w której podczas Powstania na ogólną liczbę ok. 2400 żołnierzy walczyło m.in. ponad 1600 więźniów z wojskowych zakładów penitencjarnych, poniosła ogromne straty. Po Powstaniu skurczyła się do zaledwie 650 osób. Przyczyną tego stanu rzeczy było nie najlepsze, oględnie mówiąc, wyszkolenie żołnierzy, którzy atakując, zazwyczaj nie zachowywali elementarnych zasad taktyki i bezpieczeństwa.

Za „zasługi” w tłumieniu Powstania Dirlewanger otrzymał kolejny awans, a 30 września także Krzyż Rycerski Żelaznego Krzyża. 16 października 1944 r. gubernator Hans Frank wydał na jego cześć obiad na Wawelu, podczas którego wyraził mu swą wdzięczność i uznanie za wzorowe operacje przeprowadzone przez jego grupę w toku walk w Warszawie.

Niemieckie zdjęcie z Powstania Warszawskiego. Oddziały Dirlewangera na stanowisku przy ul. Towarowej. Fot. Autor nieznany/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego

Pod koniec 1944 r. Dirlewanger uczestniczył w brutalnym tłumieniu  słowackiego powstania narodowego, a w lutym 1945 r. Brygada Szturmowa SS „Dirlewanger” stała się podstawą do utworzenia 36 Dywizji Grenadierów SS „Dirlewanger”. On sam jednak opuścił jednostkę po tym, jak został ranny po raz 12.

Zmarł w czerwcu 1945 r. w niewyjaśnionych okolicznościach w Altshausen w Badenii-Wirtembergii, po aresztowaniu 1 czerwca we francuskiej strefie okupacyjnej. Możliwe, że został pobity na śmierć przez pilnujących go polskich strażników, zmobilizowanych i skierowanych do służby na tyłach francuskiej 1 Armii. Według innej wersji zabili go współwięźniowie. Plotki o tym, że Dirlewanger żył w późniejszych latach i służył w armii egipskiej, doprowadziły do ekshumacji jego zwłok w 1960 r.

Autor artykułu:

dr Janusz Smykowski
Przewodnik Muzeum Powstania Warszawskiego

Zobacz także

Nasz newsletter