Aleksandra Duralska
Przewodnik Muzeum Powstania Warszawskiego
W marcu 1943 roku w Warszawie, w mieszkaniu przy ulicy Polnej 46, z widokiem na Pole Mokotowskie i dawne lotnisko sportowe, dwie kobiety, matka i córka, składają przysięgę Armii Krajowej. Stanisława Kuszelewska-Rayska, lat 49, przyjmuje pseudonim „Elżbieta”. W AK zajmie się kwatermistrzostwem – będzie przygotowywać zaopatrzenie kuchni dla przyszłego powstania. Jej córka Ewa Matuszewska, 24-letnia studentka tajnej medycyny, ma być łączniczką oddziału dywersji „Agat”. Pseudonim „Mewa”, gra słowna imienia i nazwiska, pochodzi od nazwy szybowca, którym Ewa latała przed wojną.
Fotografia z okresu przedwojennego. Warszawa. Kilkuletnia Ewa Matuszewska z matką Stanisławą (wówczas Matuszewską) w ich mieszkaniu. Fot. NN/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Ewa jest córką Stanisławy z pierwszego małżeństwa z Ignacym Matuszewskim, politykiem, dyplomatą i wojskowym. Poznali się w roku 1918. Oboje brali udział w zdobyciu Mińska Litewskiego, Stanisława z zastępem harcerek, Ignacy jako dowódca wojsk polskich i późniejszy komendant miasta. Za jego namową Stanisława wstąpiła do Polskiej Organizacji Wojskowej, gdzie była zastępcą kierownika biura prasowego Komendy Naczelnej nr 3 Wschód. Nie zaprzestała działalności nawet będąc w ciąży z Ewą – służyła jako sanitariuszka w pociągu medycznym na trasie Warszawa-Lwów. Ich małżeństwo zostało unieważnione w roku 1926. Rok później Stanisława poślubiła Ludomiła Rayskiego, dowódcę lotnictwa. Drugie małżeństwo przyniosło jej stabilizację i możliwość zapewnienia jedynej córce dobrego wychowania i wykształcenia.
Fotografia z okresu przedwojennego. Biskupice Szlacheckie na Wołyniu (ob. Ukraina). Ewa Matuszewska z matką Stanisławą Kuszelewską-Rayską (po prawej) oraz babką Emilią z Bohomolców Kuszelewską przed domem rodzinnym. Fot. NN/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Fotografia z okresu przedwojennego. Krynica. Ewa Matuszewska z babką Emilią z Bohomolców Kuszelewską na wakacjach. Fot. NN/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Życie w wolnej Polsce było dla nich aktywne i pełne optymizmu. Razem zamieszkali w domu Rayskiego przy ulicy Idzikowskiego 25 na warszawskim Mokotowie. Wakacje Stanisława z Ewą spędzały u jej matki w Biskupicach Szlacheckich na Wołyniu lub w górach. Ewa jeździła na nartach. Obie należały do Warszawskiego Klubu Wioślarek – pierwszej kobiecej organizacji sportowej.
Fotografia z okresu przedwojennego. Warszawa. Ewa Matuszewska w kombinezonie i z wyposażeniem skoczka przy wieży spadochronowej LOPP na terenie Wystawy Przemysłu Metalowego, Elektrotechnicznego i Radiowego na Polu Mokotowskim. W tle dwa hangary lotniska mieszczące ekspozycję część ekspozycji, przed nimi eksponowany wagon kolejowy i parowóz. Fot. NN/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Stanisława Kuszelewska dużo publikowała, współpracując z m.in. z pismami „Bluszcz”, „Kobieta Współczesna”, „Kurier Poranny”, „Gazeta Polska”, „Polska Zbrojna” i „Wiadomości Literackie”. Zasłynęła przede wszystkim jako tłumaczka z języka angielskiego. Przetłumaczyła kilkanaście powieści Jacka Londona, a także dzieła Aldousa Huxleya, Briana Byrne’a, Jamesa Coopera, Axela Munthe’a, Johna Erskine’a, Sinclaira Lewisa. Na tych popularnych wówczas książkach wychowało się międzywojenne pokolenie młodzieży.
Sama tłumaczka była zafascynowana skautingiem. Do harcerstwa wstąpiła w roku 1912, na samym początku obecności tego ruchu w Polsce. Była komendantką, działaczką i autorką książki O skautingu polskim (rok 1916). Ideały wychowania młodzieży w duchu współpracy i odpowiedzialności, dbania o sprawność fizyczną i rozwój umysłowy, przekazała córce.
Ewa też była harcerką, należała do 3 Warszawskiej Żeńskiej Drużyny Harcerskiej przy liceum im. J. Słowackiego na Ochocie. Harcerki z tej drużyny zajmowały się pomocą dzieciom z ubogich rodzin. Po maturze w roku 1937, zachęcona przez ojczyma, Ewa zrobiła kurs szybowcowy i dostała własny samolot „Mewa”. Przed podjęciem studiów na rok wyjechała do Londynu. W październiku 1938 roku rozpoczęła naukę na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego.
Początek wojny zastał Stanisławę i Ewę w Warszawie. 6 września zgłosiły się do pomocy w punkcie ratowniczo-sanitarnym Szpitala Dzieciątka Jezus, Ewa jako pielęgniarka, a Stanisława jako noszowa. Komendantką punktu była przyjaciółka Stanisławy, prezes Zarządu Warszawskiego Klubu Wioślarek, dr Zofia Zabawska-Domosławska. 29 września Zofia zginęła w bombardowaniu szpitala. Śmierć przyjaciółki na krótko przed kapitulacją Warszawy wstrząsnęła Stanisławą. Ale obok niej była Ewa, spokojna i rozważna, która nie pozwoliła jej się załamać.
Zostały same. Matuszewski i Rayski znaleźli się zagranicą. Dom przy ulicy Idzikowskiego był zbombardowany. Nie mając funduszy na remont, Stanisława użyczyła budynek siostrom niepokalankom. Po naprawie, w roku 1940 siostry zorganizowały tam sierociniec. Stanisława i Ewa zamieszkały w Śródmieściu u przyjaciółki z klubu wioślarskiego. Stopniowo ich sytuacja polepszała się. Ewa dostała pracę w cukierni, Stanisława sprzedała meble i wynajęły mieszkanie przy ulicy Polnej. Stanisława dalej tłumaczyła. Konspiracyjnym wydaniem tłumaczenia książki Step by step Winstona Churchilla żyła podziemna Warszawa. Ewa tymczasem ukończyła Warszawską Szkołę Pielęgniarstwa i w roku 1942 powróciła na studia medyczne na tajnym Uniwersytecie Warszawskim.
List wysłany z Londynu do okupowanej Warszawy, napisany na formularzu Brytyjskiego Czerwonego Krzyża przez Ludwika Rej [gen. Ludomir Rayski] do Ewy Matuszewskiej [ps. Mewa]. Fot. ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
List wysłany z okupowanej Warszawy do Londynu, napisany na formularzu Niemieckiego Czerwonego Krzyża przez Stanisławę Rayską do Marii Bajan. Fot. ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Fotografia z okresu okupacji niemieckiej. Warszawa. Absolwentki kursu dla pielęgniarek, zdjęcie grupowe. Ewa Matuszewska w górnym rzędzie druga z prawej (oznaczona krzyżykiem). Pierwsza z prawej w górnym rzędzie Maria Matuszewska (po mężu Mostowska), kuzynka Ewy. Fot. NN/ ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Do konspiracji wciągnęła ją koleżanka z liceum i harcerstwa Halina Strachalska „Janina”. Obie były łączniczkami wywodzącego się z Szarych Szeregów oddziału dywersji bojowej „Agat” (Anty-Gestapo), powołanego do wykonywania wyroków śmierci na funkcjonariuszach Gestapo. W październiku 1943 roku „Mewa” brała udział w akcji na SS-Rottenführera Alfreda Milkego. Jej zadaniem było przenoszenie broni. Na początku roku 1944 kryptonim oddziału zmieniono na „Pegaz” (Przeciw-Gestapo), a w maju utworzono batalion „Parasol”. „Mewa” została przydzielona do sanitariatu. Ukończyła kurs specjalnej chirurgii dla walk ulicznych. Jako rejonowa sanitarna zachodniego Mokotowa przygotowywała punkty sanitarne AK przed Powstaniem. Z niecierpliwością czekała na rozpoczęcie prawdziwej akcji.
Fotografia z okresu okupacji (?). Ewa Matuszewska „Mewa”, łączniczka Batalionu „Parasol”. Fot. NN/ ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
W tym czasie jej matka, Stanisława ukończyła tajny kurs kwatermistrzowski i została rejonową gospodarczą zachodniego Mokotowa. Zarządzała ponad setką ludzi. Organizowała służbę kuchenną i zaopatrzenie żywnościowe dla czterech tysięcy osób. Jej zapasy miały starczyć nie na cztery dni, jak wówczas planowano, a na cały tydzień.
W Godzinie „W” „Mewa” ze swoim patrolem sanitarnym czekała na dyspozycje na Mokotowie. Tymczasem Batalion „Parasol” został skierowany na Wolę. Nie dotarła na koncentrację. Postanowiła dołączyć do walk w okolicy. Razem z przyjaciółka Olchą Ludwikiewicz „Oleńką” wieczorem 2 sierpnia dotarły do kompanii 02 Batalionu „Olza” Pułku „Baszta”, dowodzonej przez 26-letniego ppor. Kazimierza Grzybowskiego „Misiewicza”. W tym samym oddziale szefową kuchni była jej matka.
Fotografia z okresu Powstania Warszawskiego. Ppor. Kazimierz Grzybowski „Misiewicz”, dowódca kompanii „O-2” Batalionu „Olza” Pułku „Baszta” (od 19 sierpnia 1944). Fot. Zbigniew Ćwirko-Godycki „Michał”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
W wywiadzie dla Archiwum Historii Mówionej MPW Kazimierz Grzybowski wspominał: „Pani Kuszelewska-Rayska […] utworzyła centralną kuchnię. Każda kompania dostawała przydział chleba. Było kilka krów […] kilka koni […] i było co jeść. […] Jedliśmy gotowaną soję, soczewicę. Mieliśmy duże zapasy”. Dzięki przygotowanemu zapleczu przed Powstaniem i skutecznemu zdobywaniu żywności w trakcie walk, powstańcy na tym odcinku nie zmagali się z głodem.
Sama Stanisława Kuszelewska w liście do Ignacego Matuszewskiego z roku 1945 tak opisywała Powstanie na Mokotowie: „Maleńkie rowy i kilkaset granatów i kilkadziesiąt karabinów. […] Były małe sporadyczne bitwy, ale przede wszystkim po prostu trwanie i czekanie na pomoc lub śmierć. Rola zajęcy na miedzy, bo myśliwy na razie zajął się czymś innym. Trwanie było więcej niż trudne i czasami niezwykle bohaterskie, ale jednocześnie rozkład szedł do szpiku kości […] Dlatego twierdzę, że sanitariat i kuchnie walczyły czynnie, wojsko uzbrojone – biernie”.
Sytuacja na Mokotowie znacznie różniła się od walk miejskich prowadzonych w Śródmieściu czy na Starówce. Tu nie było zwartej zabudowy. Szykowne wille i niewielkie domki nie stanowiły dla powstańców osłony przed ostrzałem. Na pustych przestrzeniach ogrodów polscy żołnierze byli dobrze widoczni dla nieprzyjaciela. I tylko nieliczne wysokie budynki, często nieukończone, stawały się powstańczymi redutami.
Fotografia z Powstania Warszawskiego; al. Niepodległości. Czterej żołnierze I plutonu kompanii „O-3” Batalionu „Olza” Pułku „Baszta”: plut pchor. Jerzy Grabowski „Pobóg”, ppor. Wiktor Sycianko „Wiktor”, plut. pchor. Janusz Lehman „Januszajtis”, kpr. pchor. Kazimierz Kietliński „Odrowąż”. Fot. Zbigniew Ćwirko-Godycki „Michał”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Jeden z takich budynków na rogu alei Niepodległości 55 i ulicy Odyńca, powstańcy nazwali „Alkazar” – jak warowny zamek mauretański. W parterowej willi na tyłach „Alkazaru” „Mewa” zorganizowała szpitalik polowy. Po jakimś czasie kompanię 02 przesunięto na północ wzdłuż Alei Niepodległości, a „Mewa” zorganizowała kolejny punkt sanitarny w piwnicach willi przy ulicy Szustra (obecnie Dąbrowskiego) 55.
Najchętniej przebywała na stanowisku bojowym. Żołnierze szanowali ją nie tylko ze względu na wiek i doświadczenie – 25-latka była starsza od niejednego z nich. Respekt budziły jej spokój, odwaga, zdecydowanie i natychmiastowa pomoc rannym. Była pełna poświęcenia i gotowa na każde wezwanie. Potrafiła kierować akcją ratunkową, wydawać polecenia sanitariuszkom i żołnierzom. Z natury silna, przenosiła rannych i odgruzowywała zasypanych.
Pod koniec września oddziały niemieckie nasiliły atak na Mokotów i stopniowo zajmowały dzielnicę. W punktach sanitarnych i szpitalach było coraz więcej rannych, brakowało opatrunków, a sanitariuszki bez wytchnienia przynosiły kolejne osoby. 26 września „Mewa” przybiegła do punktu gospodarczego kierowanego przez matkę. Spokojnym głosem poleciła jej wygotować szmaty na bandaże i opatrunki. Wróciła na aleję Niepodległości, gdzie trwała walka o placówkę w zbombardowanym budynku pod numerem 117/119. Po kolejnym ataku powstańcy musieli się wycofać. W piwnicach zostało kilku rannych, a z nimi sanitariuszka „Mewa”.
Fotografia z Powstania Warszawskiego. Czterej żołnierze I plutonu kompanii „O-3” Batalionu „Olza” Pułku „Baszta” na tle uszkodzonego budynku. Fot. Zbigniew Ćwirko-Godycki „Michał”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Czy wiedziała, że zaraz zginie? A może miała nadzieję, że żołnierze niemieccy uszanują czerwony krzyż na jej ubraniu? Stanisław Kowalik „Kuba”, strzelec z Batalionu „Olza” tak opowiadał w wywiadzie dla AHM: „jak Niemcy tylko się dostali do budynku, to ona z tym całym sanitariatem, miała tutaj te wszystkie opatrunki, miała wszędzie te oznaczenia, że jest sanitariuszką, [poszła] do tych Niemców, żeby pomogli, bo tutaj jest trzech ciężko rannych. No i za chwileczkę, jak tylko prosiła, żeby za nią poszli, zobaczyli, gdzie ci ranni, no to dwóch czy trzech [wzięli] automaty i zabili ją”. Rannych w piwnicy rozszarpały wrzucone granaty.
W styczniu 1945 roku jej ciało odnaleziono przed budynkiem. W zaciśniętej dłoni był nierozwinięty bandaż. Tymczasowo pochowano ją w mogile zbiorowej w parku Dreszera. Pośmiertnie została odznaczona Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari. 4 maja 1945 roku odbył się pogrzeb Ewy w kwaterze Batalionu „Parasol” na Powązkach Wojskowych. W kondukcie pogrzebowym, przy trumnie nakrytej biało-czerwoną flagą, szli przyjaciele, towarzysze broni, harcerki i harcerze.
Fotografia powojenna. Pogrzeb Ewy Matuszewskiej „Mewy”. Fot. NN/ ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
27 września Mokotów skapitulował. Stanisława wyszła z miasta z ludnością cywilną przez obóz przejściowy w Pruszkowie. W okolicy Kielc uciekła z transportu. Przez kilka miesięcy utrzymywała się pracując jako szwaczka. Przyłączyła się do lokalnego AK i została awansowana na podporucznika. W styczniu 1945 roku znalazła się w Krakowie, odcięta przez nadchodzący front wschodni. Widziała wejście Armii Czerwonej do miasta. Tam dotarły do niej informacje o śmierci córki.
Wiosną Stanisława wróciła do Warszawy, ale nie została tu długo. W lipcu 1945 roku przez zieloną granicę wyjechała z kraju. Na jesieni dotarła do Kairu. W roku 1947, po ponad siedmiu latach rozłąki, dołączyła do męża w Londynie. Na emigracji opublikowała dwa zbiory opowiadań, Kobiety w roku 1946 i Dziwy życia w 1948. Opisała w nich zaangażowanie kobiet w działania konspiracyjne, udział w Powstaniu Warszawskim i zmagania z rzeczywistością powojenną. Zawarty jest w nich dramat tych, co przeżyli. Z bohaterkami opowiadań patrzymy na Powstanie z perspektywy matek, które w gruzach Warszawy szukają ciał swoich dzieci – Powstańców.
Fotografia powojenna. Stanisława Kuszelewska-Rayska z mężem Ludomiłem Rayskim. Fot. NN/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
W liście do Ignacego Matuszewskiego, opisującym śmierć Ewy, Stanisława wspominała: „Chciałam iść z nią na tę Aleję i nie poszłam. Powiedziała mi kiedyś: „Ty mnie zanadto kochasz, nie wolno tak kochać”. Utrata ukochanej córki odebrała jej dawny entuzjazm i optymizm. Nadal była aktywna, pisała, udzielała się w Stowarzyszeniu Polskich Pisarzy w Londynie. Zmarła w wyniku choroby serca w roku 1966.
Generał Ludomił Rayski dwa razy leciał nad Warszawę ze zrzutami dla Powstania. Nie wiedział nic o losie żony i pasierbicy. Z jego zbiorów rodzinnych Wacław Subotkin, biograf generała, stworzył album, który w roku 1975 przekazał do archiwum sióstr niepokalanek w Szymanowie. W roku 2005 siostry przekazały album do zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego.
Fotografia portretowa gen. bryg. Ludomiła Rayskiego, ojczyma Ewy Matuszewskiej. Fot. NN/ ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Wystawa poświęcona pamięci Ewy Matuszewskiej „Mewy”, jej matki Ewy Kuszelewskiej oraz ojczyma, gen. Ludomiła Rayskiego:
FOTOTEKA >