Kobiety wywiadu: Halina Szwarc – najmłodsza agentka AK

Oto historia niezwykłej kobiety, która podpisuje niemiecką volkslistę, aby zostać najmłodszą agentką akowskiego wywiadu. Działając w jaskini lwa, wśród niemieckich studentów czy wojskowych, ocierając się o śmiertelne niebezpieczeństwo, zdobędzie bezcenne dla aliantów informacje, które przyczynią się do skrócenia II wojny światowej.

Halina Szwarc jest najmłodszą i jedną z najzdolniejszych kobiet polskiego wywiadu, nazywaną przez niektórych polską Matą Hari.

Urodziła się jako Halina Kłąb, w Łodzi 5 maja 1923 r. Jej ojciec, Wincenty Kłąb, w wieku 13 lat przybył do Łodzi ze wsi Lipce koło Skierniewic, uwiecznionej przez Władysława Reymonta w „Chłopach”. W Łodzi nauczył się krawiectwa, później założył firmę budowlaną. Jej matką była Maria z d. Włodzimierska, spokrewniona poprzez swoją matkę z niemiecką, spolszczoną rodziną tkaczy Voglów.

Halina jest jedynaczką, a rodzice dbają o jej wykształcenie. Uczy się w prestiżowym prywatnym Gimnazjum Żeńskim Humanistycznym Heleny Miklaszewskiej w Łodzi, gdzie zdaje tzw. małą maturę. Uczęszcza również do konserwatorium, w którym uczy się gry na fortepianie. Często występuje jako pianistka na uroczystościach szkolnych, a koleżanki nadają jej pseudonim Paderewski. Planuje w przyszłości studia muzyczne, ale kiedy słyszy, jak 12-letni uczeń z jej konserwatorium, Janek Holzmann, gra Chopina, dochodzi do wniosku, że nigdy nie zagra lepiej od niego, i porzuca ten zamiar.

Halina w niemieckim gimnazjum, Kalisz 1941 r. Fot. ze zbiorów rodzinnych prof. Andrzeja Szwarca

Gdy wybucha wojna, Halina ma 16 lat. Wychowana w duchu patriotyzmu i oburzona brutalnością okupanta, postanawia wstąpić do konspiracji, bezskutecznie szuka na własną rękę kontaktu z organizacją podziemną. Wkrótce jednak łódzki oddział Związku Walki Zbrojnej sam ją odnajduje i proponuje współpracę. Zostaje szybko zaprzysiężona jako żołnierz ZWZ, otrzymuje pseudonim Ryszard i polecenie nauki niemieckiego. Pomimo niechęci do tego języka szybko opanowuje go w stopniu biegłym. Następnie, na polecenie dowództwa ZWZ, podejmuje starania o otrzymanie volkslisty, powołując się na niemieckie korzenie babki, Amandy Vogel. Zapisuje się również do Bund der Deutsche Mädel żeńskiego odpowiednika Hitlerjugend.

Aby zniknąć z oczu znajomych i sąsiadów (jak pisze we wspomnieniach, koleżanki w tym czasie podchodziły i pluły jej pod nogi), wyjeżdża do Kalisza położonego teraz w Kraju Warty i warunkowo zostaje przyjęta do niemieckiego gimnazjum. Jest bardzo zdolną uczennicą, szybko przyswaja program szkolny i język. W dniu urodzin Hitlera szkołę wizytuje kuratorium, chcąc sprawdzić, jakie postępy w nauce robią przyszli obywatele Trzeciej Rzeszy. Lekcja jest poświęcona Gottholdowi Ephraimowi Lessingowi, niemieckiemu dramatopisarzowi okresu oświecenia. Prowadzący zajęcia dyrektor szkoły pyta, który z uczniów opowie o wielkim rodaku. Nikt nie zgłasza się do odpowiedzi, zapada długa cisza. Sytuację ratuje Halina. Wstaje i sypie informacjami o pisarzu jak z rękawa.

Wizytacja SS opuszcza klasę pod wrażeniem, a Halina otrzymuje nagrodę jako wyróżniająca się uczennica i... elegancki egzemplarz „Mein Kampf” z autografem Hitlera. Z rekomendacji dyrektora gimnazjum zostaje wpisana na volkslistę najwyższej grupy co ciekawe, bez udowodnionego pochodzenia i niemieckości sprzed wojny! Po latach żartuje, iż poczciwy dyrektor szkoły przysłużył się w ten sposób wywiadowi AK.

 

Dwuletnią edukację w kaliskiej szkole kończy, zdając maturę z wyróżnieniem. Przez cały okres szkolnej nauki zbiera informacje dla wywiadu AK, wysyła meldunki na temat niemieckich funkcjonariuszy, z którymi się spotyka, oraz ruchów jednostek niemieckich.

Po zakończeniu nauki otrzymuje od AK polecenie przyjęcia posady nauczycielki w wiejskiej podstawówce w podkaliskich Piwonicach. To szkoła, w której uczą się dzieci Niemców repatriowanych do Kraju Warty z ziem wschodnich, wśród nich 7-letni syn podpułkownika Bena Vigry zarządcy ziemi kaliskiej (szefa Siedlungsamt Kalisch), który decyduje o wysiedleniach Polaków czy wywózkach kaliskich Żydów do łódzkiego getta. Pewnego dnia Halina puka do domu zarządcy. Ten, oczarowany rozmową z nauczycielką syna, która utraciła lokum z powodu remontu szkoły, od razu proponuje jej mieszkanie w jednym z pokojów na piętrze swojej willi. Ufa jej tak bardzo, że kiedy wyjeżdża w teren, nie zamyka drzwi do swojego gabinetu. Halina w jego dokumentach pozostawionych na biurku znajduje informacje o przemyśle wojennym, o ruchach jednostek wojskowych, o stosunku urzędników niemieckich do ludności polskiej, o aresztowaniach i wysiedleniach. Sporządza z nich miesięczne sprawozdania, które wysyła do łódzkiego oddziału AK.

Halina jako początkujący lekarz. Fot. ze zbiorów rodzinnych prof. Andrzeja Szwarca

Po zakończeniu roku szkolnego (1942 r.) otrzymuje od wywiadu nowe zadanie. Ma pojechać do Wiednia, aby wysyłać raporty o nastrojach w mieście oraz kolportować prasę w ramach akcji N. Akcja N („N” jak Niemcy) polegała na wydawaniu czasopism w języku niemieckim, które miały dezinformować Niemców, obniżać ich morale; pisano w nich między innymi, że klęska Niemiec w wojnie jest tylko kwestią czasu. W tym czasie przyjmuje również nowy pseudonim Jacek II, po aresztowanym przez Niemców zwierzchniku, jednocześnie maskujący jej płeć. Aby nie wzbudzać podejrzeń, zapisuje się na studia medyczne. Co dwa tygodnie przyjeżdża do Łodzi, przekazując informacje o sytuacji w Austrii i zabierając nowe paczki czasopism przeznaczonych dla Austriaków, które przewozi w walizkach. To wiąże się z długimi podróżami; jedna z nich trwała 7 dni. Często nocuje na dworcach lub podróżuje w nocy. Spanie w hotelu na terenie Niemiec jest niemożliwe, gdyż goście zawsze pytani są o cel podróży, muszą również okazać legitymację służbową i pismo delegujące do określonej miejscowości. W pociągach i na dworcach mają miejsce liczne kontrole. Podczas jednej z nich Halina omal nie została aresztowana.

Na dworcu we Wrocławiu zatrzymuje ją dwóch policjantów, którzy na chybił trafił przeszukują bagaże pasażerów. Halinie nakazują otworzyć walizkę wypełnioną gazetkami. Dziewczyna udaje, że szuka kluczyka, jednocześnie rozglądając się na boki, gdzie można by uciec w tłum. W pewnym momencie z megafonów rozlega się komunikat, że zaraz odjedzie pociąg do Wiednia. Halina z tupetem wyrywa policjantowi walizkę z rąk, krzycząc: Nie widzi Pan, że mi pociąg ucieka?! i... wskakuje do wagonu. Nikt jej nie goni. Zawsze ma przy sobie, wszyty w chusteczkę do nosa, cyjanek potasu...

 

W maju 1943 r. Halina przechodzi krótkie przeszkolenie w zakresie wywiadu morskiego i zostaje wysłana do Hamburga. Na drogę dostaje stary niemiecki przewodnik Baedekera z planem miasta i szpiegowski aparat fotograficzny niewymagający przykładania do oka. Zbiera tam cenne informacje o sposobie maskowania obiektów wojskowych, produkcji wojennej w stoczniach, miejscach stacjonowania jednostek wojskowych i sytuacji ogólnej ludności. Położenie obiektów wojskowych w mieście udaje jej się ustalić dzięki umiejętności łatwego nawiązywania przypadkowych znajomości. Przechadzając się pierwszego dnia po porcie i podając się za turystkę, widzi chłopaka, który przewozi motorówką pracowników stoczni na drugą stronę kanału. Podchodzi do niego i zaczyna rozmowę. Ten szybko zaprasza ją na łódkę, proponując przejażdżkę. Ukrywa ją pod pokładem i obwozi po porcie, opowiadając, co znajduje się wokół, opisując dokładnie wszystkie obiekty wojskowe. Halina robi przy okazji „pamiątkowe” zdjęcia. Udało jej się również rozpracować dobrze system obrony przeciwlotniczej Hamburga. Podobnie, udając turystkę, spaceruje po różnych dzielnicach i pyta naiwnie przechodniów, czy przypadkiem pod daną siatką nie znajduje się jakieś muzeum. Życzliwi mieszkańcy odpowiadają, że to nie muzeum, lecz obiekt wojskowy zamaskowany na wypadek nalotów. Te dane nanosi szybko na plan miasta i wysyła do Łodzi.

Halina Szwarc profesor Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Fot. ze zbiorów Uniwersytetu Trzeciego Wieku im. prof. H. Szwarc

Dzięki jej informacjom, które zostały następnie wysłane do Londynu, Brytyjczycy dokonują serii nalotów na Hamburg w ramach operacji Gomora w 1943 r., niszcząc przemysł stoczniowy Hamburga. Można również powiedzieć, że Halina przyczyniła się w ten sposób do skrócenia wojny. Anglicy uznali, że „Jacek II” wykonał zadanie najlepiej ze wszystkich wywiadowców wysłanych do Hamburga, i odznaczyli agentkę brązowym angielskim krzyżem zasługi.

W sierpniu 1943 r. Halina udaje się do Berlina i, pod przysięgą o zachowaniu pełnej tajemnicy wojskowej i karą śmierci, rozpoczyna pracę jako wolontariuszka w Centralnym Archiwum Medycyny Wojskowej. Siedząc w olbrzymiej sali dawnego gmachu Reichstagu ze szklanym sufitem, oficjalnie szyfruje dane dotyczące rannych niemieckich żołnierzy na froncie wschodnim, miejsca i nazwy jednostek wojskowych, lazaretów, a jednocześnie sporządza na karteczkach notatki z tak cennymi dla wywiadu wojskowymi informacjami. Ukrywa je za okładką książki „Terminologia medyczna”, którą przynosi do pracy. Przy wyjściu często zdarzają się rewizje.

W maju 1944 r. zostaje odesłana na urlop. Przyjeżdża do Łodzi i tam 26 maja, w mieszkaniu rodziców, zostaje zatrzymana przez gestapo.

Do aresztowania dochodzi na skutek wsypy w łódzkiej komórce AK. Niestety, w szeregi organizacji wdarł się konfident. Halina jest poddana śledztwu, bestialsko bita i torturowana. Wśród bijących ją gestapowców jest „fachowiec od deski”, który bije po piętach i plecach. Halinie, krzyczącej z bólu, ze skutymi łańcuchem rękami i nogami, zakłada maskę przeciwgazową. Bije do nieprzytomności...

 

Dziewczyna wytrzymuje jednak tortury, nie wydaje nikogo. Bez sądu zostaje skazana na śmierć przez rozstrzelanie i odesłana do ciężkiego więzienia dla kobiet przy ul. Gdańskiej w Łodzi. Tutaj, w 1900 r., więziony był również Józef Piłsudski. W więzieniu, oczekując na wykonanie wyroku, spędza 8 miesięcy, w tym 12 i 9 dni w zimnej ciemnicy z wodą na betonowej podłodze, w której można było tylko kucać. Życie ratuje jej koniec wojny. 19 stycznia 1945 r. Rosjanie wkraczają do Łodzi. Niemcy dzień wcześniej rozpoczęli ewakuację więzienia na zachód. W czasie przemarszu, korzystając z ciemności, Halina oddala się od kolumny więźniarek i ucieka.

Tablica upamiętniająca H. Szwarc na frontowej ścianie siedziby Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego przy ul. Marymonckiej 99/103 w Warszawie. Fot. Muzeum Powstania Warszawskiego

Po wojnie ujawnia się na mocy amnestii, jako żołnierz Armii Krajowej. Wyjeżdża do Poznania i na tamtejszej Akademii Medycznej kontynuuje naukę. Okazuje się, że czytanie niemieckich podręczników anatomii i fizjologii w pociągu przydało się. W rok zalicza dwa lata. Po ukończeniu studiów w 1948 r. rozpoczyna pracę w klinice jako asystent, ale na rozkaz władz, jako były oficer AK, szybko zostaje zwolniona. Karierę naukową może wznowić dopiero po roku 1956. Zostaje doktorem, a później docentem nauk medycznych.

Oczywiście przez wiele lat jest na celowniku służby bezpieczeństwa, ustawicznie inwigilowana i przesłuchiwana; UB przyszło po nią nawet wtedy, gdy była w dziewiątym miesiącu ciąży. Ma zakaz podróżowania. Zostaje oskarżona o kolaborację z Niemcami, za przyjęcie w czasie wojny niemieckiej volkslisty.

Uczestniczy w wydarzeniach poznańskich 1956 r., niosąc pomoc medyczną poszkodowanym w starciach przy ul. Kochanowskiego w Poznaniu.

Niestety, jej życie osobiste nie układa się najlepiej. Po ukończeniu studiów Halina poznaje prawnika Andrzeja Szwarca, za którego wychodzi za mąż. Jednak w 1963 r. małżonkowie rozwodzą się, a Halina przenosi się z dwójką dzieci do Warszawy. Podejmuje pracę w Akademii Wychowania Fizycznego, gdzie zostaje profesorem. Naukowo zajmuje się endokrynologią, gerontologią i medycyną sportu. Jest również aktywnym lekarzem społecznikiem, opiekuje się kombatantami.

Mając na uwadze los osób starszych, zakłada w 1975 r. pierwszy w Polsce, a trzeci na świecie po francuskim i kanadyjskim Uniwersytet Trzeciego Wieku (obecnie jest ich w Polsce kilkaset).

Dom przy ul. Organizacji WIN 10 w Łodzi, w którym urodziła się H. Szwarc, z upamiętniającym ją muralem. Fot. Muzeum Powstania Warszawskiego

Halina Szwarc jest wyjątkową postacią historyczną. Jej życiorys brzmi jak gotowy scenariusz filmu sensacyjnego. Wydarzenia września 1939 były dla nastoletniej patriotki prawdziwym szokiem. Popadła w apatię i zwątpienie. Do życia przywróciła ją możliwość podjęcia walki z okupantem. Była to walka niezwykła, bo samotna, z daleka od kraju, rodziny, przyjaciół, każdego dnia wymagająca niezwykłej odwagi, samodyscypliny oraz umiejętności improwizacji. Wydawałoby się, że tej walki wygrać nie zdoła. Życie agenta wywiadu zwykle nie trwało długo. Los jednak postanowił inaczej. Halina przeżyła, by po wojnie spełniać się zawodowo i odnosić znaczące sukcesy na polu nauki i w działalności społecznej.

Zawsze była osobą wyjątkowo skromną. Po wojnie nie dzieliła się z nikim, nawet z dziećmi, swoimi okupacyjnymi przeżyciami. Nigdy nie uważała się za bohatera. Mówiła, że bohaterami byli jej koledzy, którzy zostawiali w domu dzieci i żony. To, co robiła, traktowała po prostu jako swój obowiązek i służbę Polsce.

Swoją historię opisała w książce „Wspomnienia z pracy w wywiadzie antyhitlerowskim ZWZ-AK”, która ukazała się drukiem w 1999 r. Kończy ją apelem do młodych:


(…) ratujcie nasz kraj młodzi. Bądźcie świadomi odpowiedzialności przed społeczeństwem, nie marnujcie historycznej szansy, wolności, na którą tak wielu z naszego pokolenia czekało nadaremnie.


Na motywach jej życia oraz wspomnień w 2007 r. powstał spektakl Teatru Telewizji „Doktor Halina” w reżyserii Marcina Wrony, który miał premierę 1 września 2008 r. W rolę tytułowej bohaterki wcieliła się Joanna Kulig.

Halina Szwarc zmarła po długiej walce z chorobą nowotworową, 28 maja 2002 r. w Warszawie. Miała 79 lat. Została pochowana w rodzinnym grobie na Cmentarzu Powązkowskim.

 

 

Zobacz także

Nasz newsletter